wtorek, 31 grudnia 2013

MARSOWY SYLWESTER 1932 ROKU (KALENDARIUM CODZIENNOŚCI - GRUDZIEŃ/STYCZEŃ)



W 1932 roku dyrekcja kina Mars zaoferowała torunianom – po raz pierwszy w mieście – specjalny program sylwestrowy. Reklamowano: najweselej i najtaniej! Śmiech do łez! Przewidziano m.in. film „Niebezpieczna próba” z czarującą Betty Amann, występy ulubieńców publiczności komików Dina i Dona, „kawały na czasie”, koncert na bębnie. Początek o godzinie 10 wieczorem. Było też oczywiście wspólne przywitanie Nowego Roku.



Słowo Pomorskie, 30.12.1932.

(Z mojej najnowszej książki
„TORUŃSKIE TEATRY ŚWIETLNE, CZYLI KINA, WYTWÓRCZOŚĆ FILMOWA
I MIEJSCOWE GWIAZDY 1896-1939.
O kulturze czasu wolnego dawnych torunian”)
 

CHÓRALNO-FILMOWY SYLWESTER 1930 ROKU (KALENDARIUM CODZIENNOŚCI - GRUDZIEŃ/STYCZEŃ)

O zakończonych filmowo rozrywkach torunian u schyłku 1930 roku „Słowo Pomorskie” tak pisało: „O czem mówi cały Toruń? – o balu sylwestrowym Lutni i o dodatkowej na nim atrakcji”. Tą atrakcją było filmowanie zabawy przez znanego fotografa miejscowego, Hermanna Spychalskiego i pokaz tegoż filmu w kinie Słońce.  
„Kto żyw spieszy na maskaradę Lutni, aby serdecznie ubawić się przy dźwiękach oryginalnej orkiestry jazzowej, aby podziwiać przecudne dekoracje, które stworzył pędzel p. Raciniewskiego, aby wreszcie zapomnieć o wszystkich troskach życia codziennego i wesoło przestąpić próg roku 1931, a co on nam przyniesie, o tem dowiemy się właśnie tam. Bal maskowy Lutni będzie po wsze czasy uwieczniony; bo będzie sfilmowany, a następnie wyświetlany w kinie Słońce. Zatem do widzenia – niech nikogo nie zabraknie!!!" 
Powodem ekscytacji był właśnie fakt, że torunianie mogli obejrzeć ten film – czyli siebie i swoich znajomych w roli filmowych gwiazd – w miejscowym kinie.
Warto wiedzieć, że sylwestrowy bal Towarzystwa Śpiewaczego Lutnia, tradycyjnie organizowany w Dworze Artusa, w latach 30. XX w. konkurował z balem Chóru Męskiego Dzwon, który zwykle bawił się w Strzelnicy. W zapewnieniu niezapomnianych rozrywek konkurowały i oba stowarzyszenia i oba lokale. 
Bal Lutni nabrał takiego rozgłosu, że „dyrekcja tramwajów miejskich musiała zarządzić uruchomienie specjalnych wozów na wszystkich linjach, a szoferzy nasi wykupili w sklepach cały zapas benzyny. Licząc się ze wzmożoną frekwencją zaś dzierżawca Dworu Artusa na wszelki wypadek kazał wzmocnić mury II piętra, aby nie popękały pod naporem tłumów”. Cóż, zupełnie jak dziś reklama dźwignią handlu, a prasa lubiła podkręcać newsa...



Zabawy nie tak huczne, jak opisane, bo tylko domowe (dziś nazywane domówkami): 
w gronie rodziny i przyjaciół 
i w towarzystwie dziecięcym (kinder-bal), ale pod opieka dorosłych.
Fot. ze zbiorów prywatnych

(Z mojej najnowszej książki

„TORUŃSKIE TEATRY ŚWIETLNE, CZYLI KINA, WYTWÓRCZOŚĆ FILMOWA

I MIEJSCOWE GWIAZDY 1896-1939.

O kulturze czasu wolnego dawnych torunian”)


OD ŁAŃCUCHA WŁADZY PO MALARSTWO „WSPOMAGANE” FOTOGRAFIĄ I WĄTKI NARODOWE, cz. 3 (ostatnia)



Na zakończenie wątku toruńskie wnioski wywiedzione od łańcucha burmistrza – czy portret Georga Kerstena jest nierozpoznanym do tej pory toruńskim przykładem takiego właśnie dzieła malarskiego „wspomaganego” fotografią? Gdyby potwierdziły to szczegółowe badania, byłaby to ważna i istotna informacja dla historii toruńskich sztuk: malarstwa i fotografii oraz ich wzajemnych relacji. Takie prace malarskie „wspomagane” fotografią, obecne na rynku sztuki i w muzeach, zapewne nie zawsze są rozpoznawane jako wykonane w ten specyficzny sposób, przecież nie do końca odpowiadający warunkom pełnej artystycznej kreacji.
A co nowego udało się ustalić na temat Bonatha? W 1899 roku, rok po założeniu zakładu, reklamował – jako nowość – wykonywanie „relief-fotografii” (Relief-photographie, Photo-Plastik) według patentu Eliasza Stumanna (to jeden z pionierów fotografii plenerowej w Polsce, od lat 70. XIX w. związany z Łodzią, dokumentalista tego miasta). 
Thorner Presse, 11.02.1899.
Relief-fotografie wykonywał począwszy od mikro formatu na broszki, szpilki ozdobne itp., aż po wielkość naturalną. Reliefy na porcelanie, marmurze i galwanoplastyczne miały być złocone i barwnie malowane. Polecał też brązowe portrety odlewane (według fotografii?) i na porcelanie do zastosowania na pomniki nagrobne i do mauzoleów. W internetowym Leksykonie Fotografów możemy przeczytać (http://www.fotorevers.eu/fotograf/Bonath/), że zakład Bonatha cieszył się uznaniem za wyjątkowe portrety i pierwszorzędne wykonanie, powiększenia, obrazy w oleju, pastelowe i akwarelowe, najlepsze referencje
W latach 1901, 1902 Bonath za specjalność swego Photographische-Artistiches Atelier uznał malarstwo i portrety bezpośrednio na płótnie: olej, pastel, akwarela, a także powiększenia fotografii i platynotypię. Portrety wykonywał według fotografii lub na posiedzeniu na miejscu, od 60 marek począwszy – to najlepszy prezent gwiazdkowy! Zachwalał: powiększenia i malarstwo – akwarela, olej, pastel.
Co ciekawe, Bonath był nie tylko fotografem, ale i plastykiem, o czym świadczy fakt, iż wystawiał publicznie swoje prace malarskie – zapewne te nie „wspomagane” fotografią. Miało to miejsce na Wystawie Sztuki w Toruniu w październiku 1901 roku, w Bürgermädchen Schule (tj. miejskiej szkole dla dziewcząt) przy Gerechestr. (ob. ul. Prosta) róg Gerstenstr. (ob. ul. Jęczmienna).

Thorner Presse, 1.10.1901.
Ekspozycja ta obejmowała działy: I – malarstwo olejne, 176 prac; II – grafika, rysunki, akwarele, witraże, 55 pozycji; III – rzeźba, zaledwie 7 prac; IV – wyroby rzemiosła, 26 pozycji. W dziale I pokazano zarówno współczesne olejne obrazy, m.in. twórców z Torunia (tu m.in. Elise Lütkemüller, Fr. Gessel, Hoewel, panna M. Steiner, Hans Repp, panna G. von Loebel, panna M. Nicolai, panna von H. Splett), jak i malowidła dawne, np. portret Nikolausa Hübnera z 1644 roku, pędzla Bartłomieja Strobla (ob. Muzeum Okręgowe w Toruniu). Trzy prace plastyczne Bonatha znalazły się w dziale II. Były to: akwarela „Głowa dziecka”, „Portret damy” techniką olejną z akwarelą oraz „Studium głowy starego mężczyzny”. Żadna z prac nie miała wyceny, czyli nie były przeznaczone do sprzedaży, jak niektóre z wystawionych dzieł.
W 1903 roku Bonatha Kunstanstalt für Photographie und Malerei uzyskał nagrodę na Światowej Wystawie Fotografii i Grafiki w Mainz. W kolejnych latach zakład prowadził sprzedaż ram, akcesoriów i artykułów do fotografowania, aparatów fotograficznych i materiałów do fotografii, wywoływano tu filmy i wykonywano kopie dla amatorów.
Nowością 1909 roku były nowoczesne portrety artystyczne, szkice akwarelowe, szkice fotograficzne – kolosalny efekt artystyczny!

Thorner Presse, 4.11.1909.

Otwartość na potrzeby klientów spowodowała wprowadzenie także zdjęć nocnych, a niebawem otwarcie filii na Bydgoskim Przedmieściu (1912). Bonath przejął zapewne (?) Atelier für Porträt-Photographie Bruno Adama przy Mellienstr. 86 (ob. ul. Mickiewicza). Adam jeszcze w 1911 roku polecał zdjęcia malarstwa, rzemiosła, przemysłu, sportowe, rodzinne i stowarzyszeń, a jego specjalnością były zdjęcia dzieci. Kolejną nowość w atelier Bonatha, wprowadzoną w 1913 roku, stanowiły pocztówki według każdego zdjęcia, na życzenie klienta.
W maju 1914 roku zakład Bonatha znalazł siedzibę w nowym, większym lokalu w gmachu przy Breitestr. 2 (ob. ul. Szeroka), na rogu Bachestr. (ob. ul. Strumykowa). Warto wspomnieć, że miały tu siedziby różne usługowe zakłady rzemieślnicze, m.in. złotniczo-zegarmistrzowskie. Drugi interes prowadził przy poligonie. 

Thorner Presse, 23.05.1914.

I jeszcze informacja poza-fotograficzna – Carl Bonath był członkiem toruńskiego stowarzyszenia niemieckich oficerów i urzędników. 
I jeszcze polski (po roku 1920) ciąg dalszy niemieckiego atelier mistrza Bonatha. U schyłku roku 1921 i w roku 1922 w tym miejscu, tj. w domu narożnym przy ulicach Szerokiej (d. Breitestr.) i Strumykowej (d. Bachestr.), notowany był zakład tej samej profesji – Hermanna vel Hermana Spychalskiego. Polecał on portrety, zdjęcia grupowe, kartki pocztowe, a szczególnie – zdjęcia dzieci. 

 Thorner Zeitung, 6.10.1922.


Thorner Zeitung, 18.12.1921.

Polski ciąg dalszy, bo po powrocie Torunia do Macierzy, ale nie-polski ze względu na narodowość Spychalskiego. Pisał o tym ostatnio Szymon Spandowski w „Nowościach”. Dość powiedzieć, że w czasach pruskich tenże Spychalski mienił się Hermannem, po 1920 roku – po polsku: Hermanem, aby we wrześniu 1939 roku powrócić do właściwej, niemieckiej pisowni imienia. Często – neutralnie... – używał tylko inicjału imienia.
(Tu nasuwa się tu analogia do kamuflowania imion przez miejscowych Żydów... Przez długie lata celowo posługiwali się w biznesie wyłącznie inicjałami, jak choćby znany M.[oritz] S.[imon] Leiser. Aby utrudnić Żydom takie „ukrywanie” tożsamości, w 2. połowie lat 30. XX w. lokalne władze wydawały zarządzenia nakazujące przedsiębiorcom podawanie imion w pełnym brzmieniu.)
Nie zmienia to faktu, że zarówno w okresie pruskim, jak i polskim, a później też podczas okupacji hitlerowskiej Spychalski był cenionym w mieście mistrzem i często fotografował oficjalne uroczystości, także miejskie i państwowe, przedstawicieli władzy, wojsko i wojskowych. Tych niemieckich, polskich i znów niemieckich...