czwartek, 6 listopada 2014

CzM - KIM JESTEM? TAKIE TAM ROZWAŻANIA...



Nie jestem politykiem. Nie chcę być politykiem. Nie jest moim marzeniem „udział w sprawowaniu władzy” – jak definiuje się tę sferę działalności.
Z racji zawodu i tego, co robię społecznie i „toruńsko”, w jakimś stopniu, od dłuższego czasu, jestem osobą publiczną, ale muszę przyznać się do tego, że nie bardzo lubię tę rolę. Ale akceptuję, bo jest konsekwencją tego, co jest dla mnie ważne. TYLKO akceptuję – nie jest dla mnie ta rola docelowa i najważniejsza.
Owszem, moim celem jest wywieranie wpływu. Zawsze było. Dłuuugo przed czasem czaso-mieszkańcowym :-). Ale przede wszystkim w kategoriach etycznych. W tym wspólnym działaniu chodzi mi przede wszystkim o powrót Wielkich Nieobecnych, czyli zasad i wartości, bez których nic nie idzie tak, jak powinno, bez których społeczeństwo obywatelskie nie ma szans rozwoju. Czyli - co teraz? Wywieranie wpływu na rzecz transparentności władzy, upodmiotowienia „przedmiotu” naszej lokalnej władzy (czyli torunian), na rzecz szacunku do człowieka. Każdego.
Ta wola „poprawiania świata” wynika z jednej strony z wyniesionych z domu zasad, z drugiej – krytycznego widzenia rzeczywistości. Pełnego jej obrazu – „dwuocznie”. Tego, co dobre, i tego, co złe, bez wyjątków.


Piękna fasada. Czy na pewno?
Jedni widzą tylko pozytywne strony rzeczywistości
(czasem na zasadzie myślenia życzeniowego"...)

Tu drugie oblicze tej samej kamienicy.
Inni widzą tylko to, co złe i szpetne.
A pełny obraz składa się z wielu elementów
- to białe, czarne i wszystkie odcienie szarości.
Teoria "dwuocznego widzenia" na przykładzie toruńskiej kamienicy.
Każdy widzi, co chce i / lub potrafi dostrzec (i zrozumieć).
Udawanie, że problemów nie ma, to droga donikąd. To tak jak ze strusiem, który chowa głowę w piasek. Wówczas wystawia inną część ciała…
Teraz to moje dążenie do „wywierania wpływu” dostało ogromne wzmocnienie w postaci grupy świetnych ludzi myślących podobnie. Jestem silna siłą grupy. Także i moja sił(k)a działa na rzecz grupy. To znacznie więcej niż prosta suma – ma tu zastosowanie zasada synergii: 2 + 2 > 4. Taki efekt daje prawdziwa WSPÓŁpraca – to nasza wygrana już na tym etapie.
Moim celem nie jest posadka/stołek/władza, ale jak najlepszy wynik Czasu Mieszkańców. A stołek – o ile tak zadecydują Wyborcy – będzie tylko pochodną mojego zaangażowania na rzecz zmian. Zmian, których nie da się już zatrzymać.
Dla mnie ta energia grupy jest także niezwykle ważna z przyczyn osobistych. Dała mi (podobnie jak kilka innych osób) pozytywny zastrzyk energii / potężnego kopa i wiarę w to, że jest życie po depresji. Mało tego – że są, i to całkiem liczni, szaleńcy chcący naprawiać świat… :-) Moje decyzje życiowe i zachowania w jakiś sposób zdefiniowały złe doświadczenia związane z utratą pracy w paskudnych okolicznościach, długotrwała choroba, przez którą dwa razy byłam na krawędzi. To zmusza do refleksji i przewartościowań. Czaso-mieszkańcowi poprawiacze naszego toruńskiego świata pomogli mi ponownie się odnaleźć.

Takie znalazłam fajne zestawienie cech, wskazujące na to,
że należę do grupy z lewej :-)
I nie tytułowy sukces jest tu najważniejszy, ale to,
że "zielonym" lepiej się żyje. Im samym, i tym wokół nich.
Fot. za: Internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz