PRZODEM I TYŁEM
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI I DO BYLEJAKOŚCI
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI I DO BYLEJAKOŚCI
WRZESIEŃ
HIT
Nie o samą zabawę tu chodzi, ale o bycie razem, o
wspólne działanie, inicjatywę i pozytywne emocje, która wyzwalają się w
interakcji. To bycie razem wyraziło się najpierw w… pracy, czyli w wymyślaniu i
realizowaniu programu (baaaardzo bogaty), a dopiero później we wspólnym świętowaniu. Takie swego rodzaju pospolite
ruszenie podgórzan i nie tylko.
Duża w tej podgórskiej aktywności zasługa dwóch Muz
z Domu Muz, o czym w toruniarni. Cieszę się, że w programie było też miejsce także na edukacyjne działania –
spacer historyczny po Podgórzu (z Podgórzem widmem w tle), grę terenową
poświęconą pamięci Tadeusza Zakrzewskiego, retro seans kinowy. Pomysłów był nadmiar,
zostały na kolejne edycje :-)
Dobry wzór dla nas stanowiło Święto Bydgoskiego
Przedmieścia (w tym roku odbyła się już szósta edycja), z przeróżnymi atrakcjami). Podobnie jak wzorem dla lokalnej obywatelskości jest inicjator i główny
organizator Święta, tj. Stowarzyszenie Bydgoskie Przedmieście. Obyśmy umieli
tak zatroszczyć się o Podgórz :-)
KIT
1. Świento Piernika
Do niedawno do miana KITU września aspirowało
Święto Toruńskiego Piernika, a raczej święto jednej-firmy-piernika. Dlaczego? Bo
tradycja – WSPÓLNA – jest wykorzystywana instrumentalnie. W tym wydaniu dzieli
zamiast łączyć.
Gdyby święto urządzała „sobie” prywatna firma = OK,
ale przecież Święto „Toruńskiego” Piernika współorganizują władze miasta i
województwa (Urząd Miasta Torunia, Urząd Marszałkowski), a tym samym
współfinansują – ze WSPÓLNYCH pieniędzy…
PierniCZANa tradycja powinna ŁĄCZYĆ, w
przygotowaniu święta powinny uczestniczyć wszystkie podmioty z ciasteczkowym
tematem związane. A jest ich sporo. W takie wykonanie to
„świento” zamiast
święta (analogicznie do: konkurs / kąkurs…).
(Polona Typo) |
2. Stacja ZABYTEK Główny
Potem w KIT-owej konkurencji
zajarzył się temat neonów na dworcu Toruń Główny. Znacie?, wiecie?
Neony zniknęły podczas remontu dworca, tropił je m.in. Tomasz Ciechoński z Gazety Wyborczej. Odnalezione, chciał odnowić Jarosław Krajnik, „ostatni
neoniarz w województwie”, za zapłatę „w biustonoszach” ,
tj. w naturze – w zamian za jeden z neonów. Spółka Urbiotr zawiadująca dworcem
uznała, że byłby to (niedopuszczalny) prezent dla osoby fizycznej. Niby słusznie,
ale nie w tym kontekście.
Bo wybór był prosty: uratować, odnowić i jeden neon przekazać rzemieślnikowi albo zbytki zniszczyć. Radny Maciej Cichowicz zapytał Prezydenta o los neonów, dostał odpowiedź, że jeden neon być może zostanie zutylizowany. Tak w żargonie urzędniczym w „mieście zabytków” (ZBYTKÓW…) nazywa się fizyczne unicestwienie. Nie było zgody nawet na przekazanie jednego z neonów do Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie.
Bo wybór był prosty: uratować, odnowić i jeden neon przekazać rzemieślnikowi albo zbytki zniszczyć. Radny Maciej Cichowicz zapytał Prezydenta o los neonów, dostał odpowiedź, że jeden neon być może zostanie zutylizowany. Tak w żargonie urzędniczym w „mieście zabytków” (ZBYTKÓW…) nazywa się fizyczne unicestwienie. Nie było zgody nawet na przekazanie jednego z neonów do Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie.
Na neonowej niwie powstał kolejny świetlany cytat z
serii TORUŃ-MIASTEM-ZABYTKÓW-I-TRAFNYCH-NA-ICH-TEMAT-"REFLEKSJI":
Po
medialnym nagłośnieniu sprawy (na szczęście!) ostatecznie łaskawy
prezes spółki Urbitor stwierdził, że – uwaga! – neony powinny zostać na dworcu,
bo „podniosłoby to walory historyczne i estetyczne dworca”. ŁAAAŁ!!! – ależ odkrycie! Najbardziej
wstrząsające jest użycie frazy„walory historyczne i estetyczne”.
3. MUKNM, kolejna odsłona = ostateczny KIT-zwycięzca
Nowsze wydarzenia strąciły z KIT-owego piedestału
świento-jednej-firmy-piernika i neonowe przepychanki, choć
stanowią one element tej samej układanki. Nazywa się ona MUKNM =
miasto-udzielne-księstwo-nie-mieszkańców.
Główny jej KIT-owy element wrześniowy stanowi kolejny kąkurs po
toruńsku = kąkurs na dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej.
Komisja
konkursowa zarekomendowała nie jednego, najwyżej ocenionego kandydata, ale aż trzy osoby (dlaczego NIE WSZYSTKIE?).
Czyli
co? Niekompetencja komisji czy skrajna empatia / „ępatia” (czasem nazywana
służalczością) dla decydenta? Po co to udawanie? Przecież to parodia procedury, która ma służyć
transparentności. Nie pierwsza w Toruniu – Toruniu mieście kąkursów. I nie
ostatnia zapewne.
(Polona Typo) |
MUKNM
=
miasto-udzielne-księstwo-nie-mieszkańców
Niestety.