czwartek, 27 października 2016

NA PIERWSZEGO / JEDENASTEGO




Nie chcę tytułować posta nazwą listopadowego dnia ważnego dla nas wszystkich – Wszystkich Świętych (dawniej Święto Zmarłych…) z szacunku dla – świętych i nieświętych – naszych protoplastów. Ale refleksja zaduszkowa sama ciśnie się na klawiaturę, smutne, że co roku ta sama… Odnosząca się do (braku) szacunku dla grobów zasłużonych torunian. Myślę konkretnie o nagrobku prof. Jerzego Hoppena, który mijam idąc na grób dziadków. Smutny widok. Nie jedyny.


Czy Uniwersytetu nie stać na odrobinę zainteresowania i wysiłku? Na kilkakrotne w ciągu roku odwiedziny i uporządkowanie grobów uczelnianych tuzów? Jeśli „nie stać” dosłownie, w znaczeniu: pójść z wiadrem, grabkami i szczotką, już niekoniecznie ze zniczem, to może stać na opłacenie tego rodzaju usługi? 
Zaniedbane groby profesorów (kiedy brak rodziny, która zadba) to wstyd dla uczelni. Tak uważam. Uniwersytet jest – był?, powinien być? – nie tylko szkołą dającą wiedzę i umiejętności, ale też miejscem nieustannego doskonalenia w kwestiach kultury i etyki, zasadniczo wykraczających poza pojęcia MOJE i TERAZ.  


Stać nas na Pamięć Wielką (ulice / ronda / place / szkoły / instytucje / itp. itd. imienia, wystawy, publikacje, akademie itp. itd.), bo łatwiejsza w obsłudze – nie wymaga fatygi i pozwala na auto-kreację, niby „przy okazji”. Nie stać nas na pamięć małą, codzienną i niezmienną – bardziej żmudną, mało widoczną, czyli nieefektowną... Takie to małe i doraźne. 

Cóż… Zakończę post jedną 
z myśli nieuczesanych Stanisława Jerzego Leca:  
Trudno rozszerzać horyzonty. A zezem?

1 komentarz: