wtorek, 27 czerwca 2017

N(I)ETIA, CZYLI PRZERWA TECHNICZNA PRZYMUSOWA

Uprzejmie obwieszczam - znacznie bardziej uprzejmie niż Netia / N(i)etia - że za chwilę nastąpi wymuszona przerwa techniczna z powodu braku netu... Z góry przepraszam.
za: Pixabay


Do niedawna nie miałam wyboru co do Internetu, na moim osiedlu królowały Multimedia. A że królowały, to i warunki dyktowały = kasowały, że hej! Na nic zdały się próby negocjowania cen przez wieloletnią klientkę. Multimedia poszły po rozum(ek) do głowy dopiero, kiedy wypowiedziałam umowę - wówczas zaczął się festiwal obietnic i mamienie typu "wszystko za złotówkę specjalnie dla pani, pani Katarzyno" (kochana, powinni jeszcze dodać 😃). 
Wybrałam Netię - dobra oferta w korzystnej cenie. Tak sądziłam do czasu, kiedy z ewentualnej-klientki-potencjalnej przeobraziłam się w klientkę prawdziwą = wtedy uzyskałam status... klientki-frajerki, jak pokazuje życie... Normalka po podpisaniu umowy... = o złapanego frajera nie trzeba już zabiegać.
O co chodzi? O montaż i uruchomienie usługi - po kilku dniach od podpisania umowy dostałam sms, że usługa aktywna od 19 VI (pn). ZACHWYCONA TEMPEM cierpliwie czekałam na info o terminie montażu, a skoro jej nie było - zadzwoniłam do Netii 16 VI (pt). I tu zaczynają się schody - info w skrócie, bo zaczynam się znów de-ner-wo-wać...

Dzwoniłam i dzwoniłam, rozmawiałam z wieloma konsultantami / kąsultantami, jeden odsyłał do drugiego: "- ale o co chodzi? jeszcze dużo czasu..." Każdemu historię opowiadałam od nowa: jest termin, nie ma info o montażu, co z rachunkiem? - czy aby nie od 19 VI? Jeśli 19 VI, to o której?, przecież pracuję. W końcu dowiedziałam się, że na montaż mam cierpliwie czekać DO 40 DNI ROBOCZYCH OD PODPISANIA UMOWY (?!!epoka kamienia łupanego?!!), ale inny łaskawca umówił montaż na 19 VI wieczorem. Zmieniłam plany, siedzę i czekam - SZCZĘŚLIWA. Ha, ha, nie doczekałam = nikt nie przyszedł.

Najgorsze następnego dnia: dzwonię z pytaniem, co się stało, a kąsultant rozmawia ze mną, jak z "blondynką": nie mógł nikt pani umówić, bo ekipy od montażu same dają znać; nie mógł nikt tak z panią rozmawiać itd. itp. Słowotok, z którego wynika, że nie rozumiem, co kto do mnie mówi i na dodatek nie wiem, co robię. A tego wyjątkowo nie znoszę. Nawet jeśli ktoś omyłkowo umówił / popełnił błąd (co rozumiem), wystarczyło jedno słowo: PRZEPRASZAM. 
Postuluję uświadamiania konsultantów, że takowe czarodziejskie słowa istnieją I DZIAŁAJĄ. A do tego lepiej niż przysłowiowe "życzę miłego dnia", "czy byłam/-em pomnocna/-y". Te komunały brzmią groteskowo w sytuacji, jak opisana...

Pewnie za pyskowanie spadłam na koniec kolejki z montażem😕, więc toruniarnia ogłasza wymuszoną przez Netię / N(i)etię przerwę techniczną od 1 VII 😩

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz