piątek, 31 stycznia 2014

POPISY SIŁOWE I ATLECI W PAŁACU FILMOWYM (KALENDARIUM CODZIENNOŚCI)



Właściciele kin ofertę repertuarową urozmaicali w różny sposób, aby przyciągnąć publikę właśnie do swojej placówki. Także poprzez urządzanie w kinie imprez innych niż filmowe.
Jedną z nich był międzynarodowy turniej walk zapaśniczych zorganizowany w kinie Palace, w styczniu i lutym 1933 roku. Cieszył się on wielkim powodzeniem i przyciągał tłumy widzów.
Wcześniej na tego rodzaju sportowe zmagania zapraszało kino Pan (1929 r.).



Druki reklamowe pokazów siłowych w Palace. Książnica Kopernikańska w Toruniu.

W końcu stycznia 1933 roku w Palace miał miejsce benefis mistrza Polski wagi średniej Michała Zaremby,
pupila torunian.

(Z mojej najnowszej książki
„TORUŃSKIE TEATRY ŚWIETLNE, CZYLI KINA, WYTWÓRCZOŚĆ FILMOWA
I MIEJSCOWE GWIAZDY 1896-1939.
O kulturze czasu wolnego dawnych torunian”)


czwartek, 30 stycznia 2014

OBEJRZAŁ JEGO WYSOKOŚĆ CESARZ (KALENDARIUM CODZIENNOŚCI)



W styczniu 1913 roku w reklamie przedstawienia świetlnego, czyli filmu, w Odeon Lichtspiele po raz pierwszy użyto zwrotu „po raz pierwszy w Toruniu”. Tak dla zachęty. Reklamie miała też służyć inna fraza używana w prasowych anonsach: „wcześniej dzieło to obejrzał Jego Wysokość Cesarz”. Z pewnością na polskich torunian nie działała zachęcająco...

Późniejsza reklama z użyciem tego reklamowego zwrotu, dotycząca wielkiego filmu
„Kleopatra – królowa Nilu”, Thorner Presse, 21.12 1913.

W zaborze pruskim przedstawienia żywych fotografii (tj. filmu) początkowo Polacy przyjmowali z nieufnością i obawą. Wynikało to nie tyle z braku zainteresowania nowinkami technicznymi, nową sztuką i nową formą rozrywki, ale z wciąż żywych obaw przed kulturowym wynarodowieniem, germanizacją i antagonizowaniem lokalnych społeczności. Przecież wszystkie te świetlne urządzenia: kinescop, szybkowidz, bioskop przybyły tutaj z Niemiec, jako niemieckie wynalazki. Wśród filmów, często niemieckojęzycznych, bywały i takie o propagandowo-politycznym zabarwieniu. Ten lęk przed manipulowaniem opiniami i gustami widzów był tym bardziej żywy, że dotyczył ogromnych rzesz widzów i niespotykanej wcześniej skali.


(Z mojej najnowszej książki
„TORUŃSKIE TEATRY ŚWIETLNE, CZYLI KINA, WYTWÓRCZOŚĆ FILMOWA
I MIEJSCOWE GWIAZDY 1896-1939.
O kulturze czasu wolnego dawnych torunian”)


środa, 29 stycznia 2014

HITY I KITY - STYCZEŃ 2014



TORUNIARNIA skończyła miesiąc. Nie jest to powód do świętowania, ale do pierwszego podsumowania. I podziękowania dla wszystkich odwiedzających za zainteresowanie.
Co miesiąc HITY I KITY. Dziś pierwszy post z tego cyklu. Może podpowiecie swoje typy? Czekam na sugestie.



HITY I KITY TORUNIARNI
pod hasłem (przewodnim, chciałoby się powiedzieć :-)) 

PRZODEM I TYŁEM – LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI
I DO BYLEJAKOŚCI

(trochę jak zdjęcie w nagłówku bloga).

HIT
Digitalizacja dziewiętnastu rękopisów średniowiecznych w Bibliotece Uniwersyteckiej, dokonana dzięki dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zamiast je wymieniać, lepiej wpaść do KPBC (Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej) i obejrzeć. Na przykład iluminacje w jednym z rękopisów (na s. 31, 41, 59. 70, 99 i dalej). 
Rzecz oczywiście dla specjalistów, bo nie każdy będzie „czytał” te dzieła. Ale rzecz niezwykle cenna zabytki dostępne są teraz DLA KAŻDEGO, bez narażania ich na szkodliwe działanie światła, potu ludzkich rąk itd.
Digitalizacja daje nam możliwość buszowania w zasobach bibliotek CAŁEGO ŚWIATA, a tym samym ułatwia dostęp do wiedzy, poszerza nasze horyzonty, usprawnia prace badawcze wszelkiego typu, często bez internetowych bibliotek wręcz niemożliwe. Wiem, praktykowałam i wciąż korzystam. Bez problemu można wpaść do najlepszej bodaj biblioteki na świecie Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych i do tych „bliskich” w Europie, do każdego wielkiego muzeum z kolekcjami światowej rangi, jak choćby do Germanisches National Museum (tu adekwatnego ze względu na tematykę rzemiosła artystycznego).
Wszystkim Osobom pracującym przy każdej digitalizacji należą się WIELKIE DZIĘKI. Składam je w imieniu użytkowników (którzy wciąż chcą WIĘCEJ!). 



KIT
Polemika rzeczniczki prasowej prezydenta Torunia z tekstem (kolejnym, alarmistycznym) Szymona Spandowskiego w „Nowościach”, nt. zaniedbania jednego z najciekawszych zabytkowych budynków fachwerkowych, przy ul. Bydgoskiej 50/52.
Historyczny już widok domu przy ul. Bydgoskiej 50/52, sprzed kilku lat (zdjęcia do książki „Dzieje sztuki Torunia”, wydanej w 2009 roku). Fot. Andrzej R. Skowroński

Następnego dnia kamienicę demolowali wandale, m.in. rąbiąc resztki stolarki. Ale w papierach wszystko się zgadza. I oczywiście „nikt nie jest winien”, magistrat ma baaaardzo dużo czasu (plany na odległe lata) – a zabytek znika na naszych oczach. Dlaczego tak się dzieje w „mieście zabytków”? Toruńskie ZABYTKI TO NIE TYLKO GOTYK, nie tylko starówka.



Denerwującym błędem urzędników (także w tejże polemice) jest mylenie pojęć: KONSERWACJA, RESTAURACJA, REWITALIZACJA. W największym uproszczeniu: konserwacja to zabezpieczenie, utrwalenie zabytku w zastanej formie; restauracja – j.w. + rekonstrukcja („restauracja kończy się tam, gdzie zaczyna się domysł”, jak stanowi Karta Wenecka). Te dwa pojęcia dotyczą obiektu, zabytku. A REWITALIZACJA to pojęcie znacznie szersze i odnoszące się do zupełnie innej skali – nie obiektu, ale do fragmentu PRZESTRZENI MIEJSKIEJ (np. dzielnicy); bądź do kompleksowych i różnorodnych działań o charakterze nie tylko konserwatorskim, architektonicznym, urbanistycznym, ale także KULTUROWYM SPOŁECZNYM I EKONOMICZNYM. Nazwanie remontu rewitalizacją brzmi lepiej, ale nie zmienia faktów...