sobota, 22 lutego 2014

OD MŁYNA PŁYNĄCEGO WISŁĄ PO KANAŁY WENECJI - ZIMOWE HISTORIE



Dziś w południe prawie wiosna, są już bazie, pąki drzew i krzewów coraz bardziej nabrzmiałe i zieleniejące. Więc na koniec tegorocznej zimy / nie-zimy wspomnienia mrozów sprzed wielu lat.

Koniec grudnia 1870 roku był mroźny. Woda na Wiśle szybko rosła, z kra idąca miała charakter nie szreni, ale prawdziwej, mocnej kry wiosennej. Niosła z sobą drzewa, łodzie samopas idące. Na izbicach zatrzymał się kompletny młyn wodny, „nie wiadomo skąd przybyły, prawdopodobnie z okolicy Płocka”! W sylwestrową noc mróz sięgał 19 stopni, nad Wisłą były aż 22 stopnie. W Nowy Rok jeszcze gorzej – rano w mieście 21 stopni, nad Wisłą 24 stopnie. 1 lutego przy budce mostowej termometr wskazywał 29 stopni zimna!

Prawdziwa zima na Wiśle.
Archiwalne zdjęcie ze zbiorów Książnicy Kopernikańskiej. Fot. Andrzej R. Skowroński.

Po dwóch tygodniach przyszła odwilż – ulice miasta upodobniły się do kanałów Wenecji, jak pisano w prasie. Na ulicach woda, błoto z gołoledzią, góry i doły już za dnia przejście czynią niebezpiecznym, wieczorem i nocą są po prostu nie do przebycia z powodu niesłychanej oszczędności gazu. „Jeżeli oświecenie takich wieczorów jest niepotrzebne, toć praktyczniej byłoby całkiem latarnie uliczne usunąć.” Jeśli tak silna odwilż potrwa dłużej, to most na Wiśle będzie narażony na wielkie niebezpieczeństwo (o czym niebawem).

Początki odwilży - współcześnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz