środa, 3 września 2014

„ŚWIAT ZNA TYLKO SROM SŁÓW, PĘDZLOM I DŁUTOM NAGOŚĆ PRZEBACZA…” – WYSTAWY SZTUKI W XIX WIEKU, cz. 2



Odbywały się w Toruniu wystawy malarstwa, także o europejskim charakterze (a przynajmniej dzieł o takiej randze). W listopadzie 1881 roku, zaledwie przez kilka dni, torunianie mogli podziwiać sławny cykl obrazów Hansa Makarta (1840-1884) "Pięć zmysłów"  (1872-1879). Wstęp do wielkiej sali ratuszowej kosztował tylko 50 fen. 

za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Hans_Makart#mediaviewer/Plik:Makart_Fuenf_Sinne.jpg

Makart, akademik wiedeński, malarz, grafik, projektant, był osobowością nie tylko artystyczną, wywierał wpływ na teatr, operę, modę.
File:Makart Der Frühling.jpg
za: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Makart_Der_Fr%C3%BChling.jpg
Wcześniej, w 1890 roku, torunianie mogli podziwiać ostatnie dzieło Hansa Makarta, płótno wielkich rozmiarów pt. „Wiosna” (1884).
„Według recenzyj pierwszorzędnych powag ma być ten mistrz pędzla w ostatnim swym dziele większym, aniżeli we wszystkich swych dawniejszych wspaniałych alegoriach.” Dzieło Makarta prezentowano w Ratuszu, na początku grudnia, tylko przez kilka dni.

(Tu kilka innych obrazów Makarta.) 

Po śmierci Makarta w jednym z warszawskich pism opisanodość barwniejego karierę i osobowość.
(…) „Biografowie jego twierdzą, że będąc małym chłopcem spadł z wysoka na głowę i że ten wypadek nie przeszedł bez wpływu. Istotnie, Makart zdradzał często pewne zboczenia umysłowe. Raz np. podczas biesiady w jego domu zniknął. Goście długo poszukiwali daremnie, nareszcie spostrzeżono go… na dachu. Pomimo próśb i namów nie chciał zejść. Dopiero podstępem przyjaciele, upewniwszy go, że razem chcą odśpiewać serenadę na dachu, przystawili drabinę i sprowadzili mistrza.
W ostatnich latach życia, zapewne skutkiem nadmiernej pracy, przeplatanej wycieńczającemi zdrowie hulankami, Makart zapadł w rozstrój nerwowy, na który spokój domowy w drugiem małżeństwie był lekarstwem spóźnionem.
Urodził się on w 1840 roku w Salzburgu. Opuściwszy wiedeńską Akademię sztuk pięknych, która nie widziała w nim talentu, udał się do szkoły Pilotiego w Monachium. Pierwszem jego dziełem, unieważniającem surowy wyrok areopagu wiedeńskiego, była „Siesta”. W szybkim ciągu nastąpiły potem głośniejsze obrazy: „Nowoczesne amorki”, „Zaraza”, „Katarzyna Cornaro”, „Kleopatra”, „Wjazd Karola V”, „Pięć zmysłów”, „Dyana”, „Bachantki”, „Kąpiel”, „Cztery pory dnia” itd.
W pojmowaniu sztuki Makart był na wskroś poganinem i czcicielem zmysłowości, jak gdyby się urodził i wychował w atmosferze wieku Periklesa. Za Napoleona III „Salon” paryski wstydził się przyjąć do swych komnat jego „Zarazy”. Ale świat zna tylko srom słów, pędzlom i dłutom nagość przebacza. Toteż Makarta nie wyświęcono jak Zolę; owszem, w najarystokratyczniejszych salonach lubowano się jego ciałami, do których podobno nawet wielkie damy dostarczały modelów. Zresztą talent przełamywał skrupuły.

Makart nie był klasykiem w rysunku, ale czarodziejem w używaniu barw. Zdawało się, że jego obrazy wydają z siebie jakąś woń upajającą, która odurza zmysły. Urokowi temu poddawali się wszyscy, zarówno ci, którzy szczerze czczą ciało, jak i ci, którzy patrzą na nie przez szpalery palców – przy świadkach. Kąpiąc się zaś sam w rozkoszach życia, umiał artysta je malować. Gdyby mu losy włożyły do ręki pióro, byłby ogłoszonym za cynicznego rozpustnika, pędzlem pozyskał miano „wirtuoza barw”.
Dziś grekom wolno jeszcze istnieć w malarstwie i rzeźbie pod warunkiem, że nie przeniosą na płótno żadnej postaci z naturalistycznego romansu. Milion nagich bogiń i nimf, między któremi były i Ledy z łabędziami, przedstawili malarze nie zgorszywszy nikogo; jedna leżąca bez okrycia Nana obudziła w nas taki wstręt, że ją pozwolono oglądać tylko mężczyznom i akuszerkom.”
 (Prawda. Tygodnik Polityczny, Społeczny i Literacki, 1884)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz