niedziela, 1 lutego 2015

HITY I KITY - STYCZEŃ 2015



PRZODEM I TYŁEM 
– LOKALNIE – 

DO RZECZYWISTOŚCI 
I DO BYLEJAKOŚCI


STYCZEŃ



HIT
Aleksandra Iżycka w roli „metra z Sèvres” w doniesieniu do etyki... Przepraszam za sarkazm... 
P. Iżycka, występująca w toruniarni nie po raz pierwszy (np. tutaj) przebiła i zdetronizowała inne potencjalne HITY

Rzecz dotyczy kultury, a konkretnie sposobu zarządzania jedną z większych / kosztowniejszych instytucji w mieście i publikowane na pierwszych stronach lokalnych gazet informacje o „aferze taśmowej w CSW”. 
Pani Iżycka w komentarzu dla „Nowości” łaskawie zechciała stwierdzić: „Wykorzystywanie nielegalnie pozyskanych nagrań jest nieetyczne i nie przystoi osobie pełniącej kierowniczą funkcję w publicznej instytucji.”
Jeszcze raz: …JEST NIEETYCZNE I NIE PRZYSTOI OSOBIE PEŁNIĄCEJ KIEROWNICZĄ FUNKCJĘ W PUBLICZNEJ INSTYTUCJI. Dlaczego to podkreślam? Jestem wyczulona na kwestie uczciwości i etyki zachowań, ale stosuję TE SAME KRYTERIA DO WSZYSTKICH, poczynając OD SIEBIE. Natomiast pani rzeczniczka stosuje je mocno wybiórczo – Jej (czy Jej pryncypała, w imieniu którego występuje?) pojęcie etyki, a raczej „etyki” jest płynne… Wystarczy przytoczyć pierwszy z brzegu przykład, jak tutaj - o etyce CICHO...


KIT
To samo wydarzenie, tj. „afera taśmowa” musi zająć pozycję KITU. Sprzeczność? – tylko pozornie.
Nominację wypowiedzi p. Iżyckiej do HITU dyktuje sarkazm wynikający z poczucia bezsilności i bezradności, tego samego, co u ofiar mobbingu, które konieczność obrony zmusza do zachowań nie zawsze chcianych. Wiem coś o tym. Każda ofiara ma prawo bronić się, a metody obrony wymuszone są przez formy zachowań agresora. Trawestując klasyka można powiedzieć: jaki atak, taka obrona. Czyste i etyczne reguły da się stosować tylko w czystej walce.

Nie wiem, co jest na taśmach, nie wiem, co wyniknie z „afery” (właściwie wiem – jak zwykle wielkie NIC), ale sam fakt nagrywania rozmów to sygnał – kolejny – że w toruńskiej kulturze źle się dzieje, że kompetencje zarządzających nią pozostawiają wiele do życzenia. A system nieprzerywalnego monologu „władza ma zawsze rację” i „włada jest wyznacznikiem (jedynej) prawdy”, choć trąci Orwellem, znam z lokalnej autopsji…

Informację dotyczącą Muzeum Okręgowego o (eufemistycznie) „zachowaniach noszących znamiona mobbingu” zignorowano. Nie zareagował nikt: ani Rada Muzeum, ani dyrektor Wydziału Kultury, ani Rada Miejska i jej komisja kultury, ani Prezydent. Nikt nawet nie rozmawiał z pokrzywdzonymi. Bali się usłyszeć prawdę? Czy nie obchodziła Ich instytucja, za która odpowiadają? (A problem pozostał...)
W sprawie CSW reakcja jest natychmiastowa: klub Czasu Mieszkańców wystąpił o nadzwyczajne posiedzenie stosownej komisji Rady Miejskiej, żeby zbadać tę sprawę. TYLKO Czas Mieszkańców. Reszta – jak wyżej.



I tu ciśnie się na klawiaturę KIT kolejny – reszta jak wyżej, bo kto tak naprawdę dyryguje Radą Miejską? Po części odpowiedź na nie dała Joanna Scheuring-Wielgus w ciekawym wywiadzie, w którym mówi m.in. o powstaniu ważnej komisji ds. rewitalizacji. Tu zawarta jest odpowiedź na pytanie  jak wyżej.
W jednym nie zgadzam się z Joanną: nie ma samotnych liderów. Lider wyznacza perspektywiczne cele, inspiruje i pozyskuje agentów zmiany, tj. ludzi działających na rzecz podążania w wyznaczonym kierunku. „Lider” samotny to dyktator.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz