czwartek, 5 marca 2015

SUBIEKTYWNIE (TSF) - WSZYSTKO PŁYNIE


Fot. Marek Mrozowicz


Wszystko płynie… Banał, prawda? Takie było moje pierwsze skojarzenie wywołane przez kapitalne zdjęcie Marka Mrozowicza. A kolejne – wciąż i bezustannie większym zachwytem napawa mnie natura (Natura) niż dzieła sztuki, choć jestem historykiem sztuki i od tej profesji w oglądaniu świata nie umiem / nie chcę się uwolnić. Choć czasem bywa ona obciążeniem…

Na fotografii to, co ludzkie, co jest wytworem naszych rąk i umysłów: toruńska starówka, nowy most przez Wisłę – chluba ostatnich lat, wydaje się małe, znikome, ulotne wobec potęgi żywiołu. To rzeka jest główną bohaterką obrazu. Żywa, bije od niej moc. Nurt wody pociąga, taki fizyczny i symboliczny zarazem, ale też umyka przed nami. Płynie. Od wieków. Natura nieskończona, powtarzalna, ale też za każdym razem inna. O każdej porze dnia i nocy, porze roku. Czasem kojąca, czasem niepokojąca, inspirująca – różnie, zależnie od naszych nastrojów.

Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo. Zmienia się natura, a jej cykliczne odradzanie się daje nadzieję / energię / wiarę, zarówno w zmianę, jak i – trochę paradoksalnie – w trwanie. Zmieniamy się i my. Ale niezmienne pozostaje to, że widzimy to, co wiemy (i/albo to, co chcemy zobaczyć...), że nasze postrzeganie świata uwarunkowane jest doświadczeniami, wiedzą, emocjami, oczekiwaniami, sugestiami. W każdym obrazie, także obrazie natury, każdy z nas dostrzeże inne aspekty, szczegóły, co innego go zafrapuje. I to jest piękne. Na tym subiektywnym odbiorze / postrzeganiu polega SZTUKA – także sztuka natury. I sztuka życia.

Ta fotografia jest dla mnie jak przypowieść o tym, co ważne, o skali / proporcji wartości w naszej zwyczajnej codzienności. Daje punkt odniesienia – do mocy, Mocy Natury, jednakowej dla każdego, bez względu na wiek, płeć, rasę, wyznanie, stan posiadania itd. Taka egalitarna opowieść (żeby nie powiedzieć bajka…) o wolności i równości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz