poniedziałek, 4 maja 2015

HITY I KITY - KWIECIEŃ 2015

HITY I KITY - KWIECIEŃ 2015


PRZODEM I TYŁEM 
– LOKALNIE – 
DO RZECZYWISTOŚCI 
I DO BYLEJAKOŚCI 
   
 
HIT
Z różnych względów: historycznych, społecznych, personalnych, emocjonalnych (jestem podgórzanką) HIT kwietnia to otwarcie Szkolnej Izby Tradycji im. Tadeusza Zakrzewskiego (27 kwietnia). Sporo się ostatnio dzieje wokół mojej dzielnicy (m.in. PODGÓRZ WIDMO i wszystko co z nim związane), aż tak, że nawet VIP-y zaszczycają lewobrzeżne uroczystości

Izba rzecz świetna, m.in. ze względu na aktywność młodych (sama starałam się ją ostatnio pobudzać – podczas spacerów historycznych w ramach projektu Domu Muz PODGÓRZA WIDMO) oraz dostępność historii, tej najbliższej, bo dotyczącej własnego, rodzinnego miejsca – na wyciągnięcie ręki.
Jednak zaniepokoiłam się trochę, kiedy usłyszałam teksty BWO (tj. Bardzo Ważnych Osób) o… Muzeum Historii Podgórza. Podobne deklaracje, także na szczeblu prezydenckim i Rady Miasta, padają ponoć w odniesieniu do społecznego zainteresowania historią Chełmińskiego Przedmieścia. Cóż, obietnice NIC nie kosztują. Także media podjęły już temat muzeum Podgórza: „Członkowie Stowarzyszenia „Nasz Podgórz” traktują Izbę jako kolejny krok do stworzenia Muzeum Historii Miasta Podgórza, które będzie ratować pamięć i edukować mieszkańców, a także stanowić atrakcję turystyczną.” I teraz zaczynam się już nie niepokoić, a bać, bo Nasz Podgórz reprezentuje interesy specyficzne – niekoniecznie klasycznie typowe dla ngo (organizacji pozarządowych) - taka "odwrócona kariera"...
Panowie: Prezydenci, radni, przewodniczący wszelacy! Po pierwsze termin „muzeum” ma określone znaczenie: wymaga działań PROFESJONALNYCH I WIELOPŁASZCZYZ-NOWYCH (odsyłam do ustawy o muzeach, kto nie wie… lub do artykułu Doroty Folgi-Januszewskiej). Sam zbiór przedmiotów, choćby najcenniejszych, nie stanowi muzeum.
Panowie: Prezydenci, radni, przewodniczący wszelacy! Toruń ma wielodziałowe Muzeum Okręgowe – z ogromną bazą i kadrą profesjonalistów. Może zamiast kreować nowe byty (są na to pieniądze? - a to niespodzianka!), może należałoby w pierwszej kolejności pomyśleć o muzealno-PROFESJONALNYM działaniu MUZEALNIKÓW na rzecz historii poszczególnych dzielnic Torunia? Z wykorzystaniem społecznego potencjału i aktywności torunian rzecz jasna. I Muzeum Okręgowemu zrobiłoby to dobrze, sądząc po jego toruńsko-tematycznej ofercie.

Podgórskie widoki na przyszłość...

Muzeum historii Podgórza na Podgórzu, może w ratuszu… – brzmi ładnie, fakt. Ale jak to się ma do dzisiejszego „zainteresowania” lewobrzeżem - Toruniem KATEGORII B, do miejskich realiów finansowania kultury? Przecież muzeum podległe Gminie miasta Toruń – już istniejące (Okręgowe) – nie "narzeka" na nadmiar pieniędzy - zobacz: budżet na zakupy muzealiów, na wystawy, publikacje, nie wspominając o płacach (z wyjątkiem dyrektorskich – bo tylko te odpowiadają średniej miejskich urzędników). Głupio gadam – przecież nowa instytucja to nowe stołki: derektorzy, administracja itp. itd. Im więcej, tym lepiej – NIEKTÓRYM.

Żeby było jasne: historię należy poznawać, utrwalać, upowszechniać – ta idea jest moim przewodnikiem w pracy zawodowej i społecznej od wielu lat. Ale tworzenie instytucjonalnych bytów musi mieć RACJONALNE podstawy, w tym merytoryczne i finansowe. Myślenie życzeniowe nie wystarczy. A tym bardziej polityczne.    
Tworzenie muzeum dzielnicy to DŁUGOTRWAŁY PROCES, wymagający PROFESJONALIZMU – tu dobry wzór z Krakowa. Oj, daleeeeeko w polu jesteśmy…


KIT
Tu oczywisty wybór – KIT kwietnia to kąkurs (tak, kąkurs = odmiana konkursu po toruńsku…) na stanowisko dyrektora toruńskiego Teatru. Pisano o tym i mówiono wszędzie, gdzie możliwe, więc każdy zainteresowany kulturą w Toruniu wie, o co chodzi. (Marszałek Województwa unieważnił konkurs, ponieważ wskazany kandydat nie spełniał oczekiwań i wymogów władz.) Chodzi o to, że władza MOŻE WSZYSTKO I ZAWSZE. Brzmi znajomo?
To kolejny sygnał, że źle dzieje się w toruńskiej kulturze. Nie chce mi się nawet pisać o smrodzie wokół kąkursu na stanowisko dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej w 2010 roku (niby dawno, ale konsekwencje - kąsekwencje... - wróciły czkawką teraz), o nieprawidłowościach (eufemistycznie rzecz nazywając) w procedurze, piętnowanych przez jednego z członków komisji. O autorytarnym wyborze i o smutnym tegoż dyrektora finale, z nieprzyjemnym zapaszkiem dla jego pracodawcy, tj. Prezydenta. Czyli? Czyli autorytarny autorytet przyznał (pośrednio), że wybór nie był właściwyNo i co? I nic. CSW wciąż bez szefa, nadal (to kolejny już miesiąc) nie wiadomo, jaka będzie procedura wyłonienia nowego dyrektora. 
Ale czy to właściwie ma znaczenie? Na bo na co komu demokracja? W mieście aspirującym kiedyś – niech przypomnę – do miana Europejskiej Stolicy Kultury…

Co do kąkursu teatralnego:
NIE WIEM, czy wskazany kandydat był najlepszy, 
NIE WIEM, czy przestawił najlepszą wizję funkcjonowania naszego teatru,
NIE oceniam jego kwalifikacji, bo NIE ZNAM ich wystarczająco i nie jestem specjalistą. 
Ale WIEM, że skoro władza oczekiwała określonej wizji / kwalifikacji / umiejętności, wszystko to NALEŻAŁO ZAWRZEĆ W WYMOGACH KONKURSOWYCH! Nie znalazło się = ktoś ponosi za to ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Odpowiedzialność za:
kompromitację urzędu Marszałka, 
erozję procedur demokratycznych, 
brak poszanowania dla zasady transparentności władzy
i – jakże skuteczne, niestety – zniechęcanie ludzi do udziału w życiu publicznym. Smutne. 

TORUŃ MIASTO KULTURY – w tym kontekście brzmi KUriozalnie…

 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz