W latach 30. XX w. usługę trwałej
ondulacji oferowali w Toruniu liczni fryzjerzy, jednak najbardziej znany i
ceniony był salon Konrada Kanta w Podgórzu, tj. w mieście na lewym brzegu Wisły
(dziś to dzielnica Torunia). Przyjeżdżały do niego elegantki z Torunia i okolicy.
Dzięki tej metodzie układania włosów nastała moda
na loki: to nowość paryska – loki wszędzie! „System trwałej ondulacji został do
tego stopnia udoskonalony, że można końce pasm włosowych skręcać w sposób
dowolny i umieszczać tam i w takiej pozycji, jak tego wymaga indywidualność
główki. Małe, luźne, ale płasko ułożone loczki wcale nie są nabrylantowane ani
lakierowane – na tem polega zasadnicza różnica pomiędzy fryzurą <1934> a jej
poprzedniczkami z lat minionych.”
Torunianki mogły wykonać ondulację
m.in. u Pawła KNIECIA – trwała i wodna ondulacja pod gwarancją, Wielkie Garbary
16, obok kawiarni Italja (1933). U CZAJKOWSKIEGO, ul. Prosta 2 (1934) – tu
specjalność stanowiła nie tylko trwała i wodna ondulacja, ale też „farbowanie
włosów w 18 nuancach” (odcieniach). Oferowali ten rodzaj fryzury m.in.: Gracjan
GRABOWSKI, ul. Sukiennicza 8; A. GORZELANY, ul. św. Jakuba 7; A. WOELK, ul.
Żeglarska 26, róg ul. Szerokiej. Ten ostatni reklamował się przy pomocy
wierszyka:
Tajemnica to wielka,
Że tylko u Woelka
Wykonuje się fachowo
Ondulację parową –
Elektryczną trwałą
fryzurę.
Dla Pięknej Pani też
manicure.
Do ondulowania zapraszali też: Z.
MAESER, ul. Małe Garbary 1-3 – trwała ondulacja elektryczna i parowa; P.
LUBIEWSKI – Plac Bankowy 5 – trwała ondulacja najnowszym systemem; KRÓLEWCZYK,
ul. Prosta 33 – pierwszorzędna trwała ondulacja, wodna, żelazkowa, także
farbowanie brwi i rzęs, manicure.
Moda i rynek, także w odniesieniu do
fryzjerstwa, generowały zapotrzebowanie na nowe rodzaje usług, jak choćby
reperacje elektrycznych aparatów fryzjerskich. Tego rodzaju naprawami trudnił
się m.in. inż. A. Górski, ul. Szeroka 13/15, który zajmował się też handlem
(oferował radia, motocykle, rowery, żyrandole, lampy, wszelkie elektryczne
aparaty i przybory).
Ze zbioru Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu. |
Dobrze wykonana ondulacja „wieczna”, jak
ją nazywano początkowo, „nie powinna powiększać głowy, przeciwnie: celem jej
jest wymodelowanie masy włosów, by ciasno, ładnie ułożonemi falami obejmowały
zgrabną główkę. Inaczej wpada w pospolitość”.
Zgodnie z zaleceniami mody dopuszczalne
było „przytrzymywanie loczków i pukli zapomocą grzebyczków czy klamerek,
umieszczonych z jednej strony rozdziału lub w tyle głowy”. Do lamusa odesłano
fryzurę „garsonki”, czyli na chłopczycę. Nastała era włosów puszystych, lików i
pukli, upiększanych też za pomocą wiecznej ondulacji. Ostrożnie jednak z
rozpasaniem fryzury! – „popisywanie się
rozwichrzoną czupryną w życiu codziennem” świadczy o złym guście kobiety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz