niedziela, 8 maja 2016

WŁASNO-URODZINOWE PODZIĘKOWANIO-ŻYCZENIA...


Jutro mam urodziny. Zwykle to solenizant(ka) przyjmuje życzenia, ale tym razem postanowiłam z okazji MOICH urodzin złożyć je innym. Między innymi dlatego, że od pewnego czasu każde urodziny są dla mnie inaczej znaczące niż przed życiowym kryzysem, depresją i chorobą. Kto przeżył coś podobnego, wie, o  czym mowa.

Komu i za co (dobrze i od serca) życzę? Choć przecież nie życzy „za coś”,, tak jak nie kocha się „za coś”, ale PO PROSTU… Tu jednak uzasadnienie ważne, bo w tych podziękowanio-życzeniach wyrażam moją wdzięczność w stosunku do osób z MNŻ, czyli z mojego nowego życia. Dali mi wsparcie, nadzieję, zastrzyk pozytywnej energii, motywację do życia, do pracy – jakkolwiek górnolotnie to brzmi, tak było. Przeszłam przez tunel czasu...

Fot. Katarzyna Rubiszewska, TSF

O niektórych osobach z MSŻ – mojego starego życia, nie warto pamiętać. To, że zawiedli w kryzysowej sytuacji, pokazało, kim są. Nie wspominam tu o Rodzinie, bo ta zawsze i niezmiennie była i jest dla mnie opoką.
Oto moje własno-urodzinowe podziękowanio-życzenia:


Dziennikarzom: Wojciechowi GIEDRYSOWI, Grzegorzowi GIEDRYSOWI, Tomaszowi BIELICKIEMU, Małgorzacie OBERLAN, Szymonowi SPANDOWSKIEMU – dziękuję za prawdę. Za zainteresowanie problemem mobbingu w Muzeum, za konsekwentne drążenie tematu i publikacje, które pozwalały mi / nam przetrwać, dawały wiarę w to, że za murami Ratusza jest normalne życie i normalni ludzie.

Grzegorz GIEDRYS – zawsze będę pamiętać Pana telefon we najczarniejszym momencie. I to jedno zdanie. Muszę to powiedzieć, bo nawet nie wie Pan, jak wówczas było dla mnie ważne.

Arkadiusz MYRCHA – dziękuję za to, że zareagował Pan (jako radny) – jedynie Pan – na oficjalne pismo w wiadomej sprawie. Pozostali radni do bani, ich zaniechanie = zaniedbanie obowiązków. Ludzie nikogo nie obchodzą, ale radni mają obowiązek zainteresowania miejską instytucją w takiej sytuacji. Zachował się Pan nie tylko jak rzetelny radny, ale i przyzwoity człowiek.

Ks. Marek RUMIŃSKI – nie wiem, co było najważniejsze w tym, co otrzymałam od Księdza: duchowe wsparcie, pełnia zaufania czy szansa psychicznej rekonwalescencji przez pracę w najtrudniejszym okresie. Za to wszystko dziękuję. A najbardziej za stanięcie w mojej obronie.



Teresa SZYMOROWSKA – dziękuję za możliwość pracy i rozwijania toruńskich pasji. Pracy, która pozwoliła mi wrócić  do pełni normalnego życia.

Kamilla KRAJEWSKA-KEŁPIŃSKA – dziękuję za bezwarunkową akceptację mnie w formie jeszcze „niedorobionej”, w jakiej byłam rozpoczynając pracę w Książnicy. I za zrozumienie. To pomagało wtedy, kiedy wciąż jeszcze bałam się wszystkiego – ludzi, telefonów, własnych błędów.



Marta KOŁACZ, Cezary LISOWSKI – dziękuję za możliwość współpracy przy RZUT-owskich przedsięwzięciach. Poczułam, że moja praca kiedyś miała sens (opracowanie monografii RZUTU zrobiłam w Muzeum jeszcze), że i teraz jeszcze do czegoś się nadaję. Cezaremu dziękuję też za entuzjazm, za mobilizowanie do aktywności, za życzliwość i pozytywną energię, które nie mogą pozostawić człowieka obojętnym.



Paweł KOŁACZ – nie wiem, jak to wyrazić: Twoja energia i wola poprawiania świata, a raczej: ZMIENIANIA świata (to ja ograniczam się tylko do prób poprawiania…) zaimponowała mi. Nie tylko wola, ale ciężka praca na tę rzecz. Piękna była (jest) Twoja, i Czaso-mieszkańców, wiara w możliwość zmiany na lepsze – bardzo wtedy tej wiary potrzebowałam. Poczułam się dowartościowana tym, że jest dla mnie miejsce w zespole, że mogę być przydatna. W momencie, kiedy jeszcze byłam w mroku, daliście mi mocnego kopa (przepraszam za kolokwializm) – bardzo mocny bodziec do pozbierania się za wszelką cenę.

Joanna SCHEURING-WIELGUS – dziękuję za empatię, zawsze będę ją pamiętać. Za energię, zaangażowanie jesienią 2014, które udzielały się i mnie. Twoja praca i stosunek do tego, co robisz, mobilizowały. Dzięki Tobie, Pawłowi i Piotrowi WIELGUSOWI, ładowałam akumulatory. Wcześniej zwykle to ja bywałam stacją energetyczną, ale taki to był okres w moim życiu, że role się odwróciły i znalazłam się po drugiej stronie wtyczki :-) Dzięki za wysokie napięcie!

Tomasz CEBO – nie zapomnę kilku Twoich mocnych wypowiedzi a propos lokalnej rzeczywistości podczas czaso-mieszkańcowych dyskusji przed wyborami. Trafiały w sedno spraw, i trafiały w moje wówczas zapotrzebowanie na potwierdzenie tego, że nie jestem „odstępstwem od normy” dlatego, że mam ideały i chcę poprawiać świat. Na to moje „zapotrzebowanie” odpowiadali wszyscy Czaso-mieszkańcy, Ty zrobiłeś to celnie i mocno. Zapadło i zostało. Zainspirowało. Byłam wtedy jeszcze stanie swego rodzaju nadwrażliwości, może dlatego reagowałam bardziej, mocniej. Ale dziś oceniłabym to tak samo. Stara idealistka…

CZASO-MIESZKAŃCY – dziękuję za to, że mogłam być z Wami, za akceptację, za możliwość wspólnej pracy na rzecz pozytywnego celu.



Zbyszek FILIPIAK – jak z nieba spadły fotografie i Twoja pozytywna energia. To dzięki niej powstały  Toruńskie Spacery Fotograficzne – fenomen także w kategorii społecznej. Fotografie Spacerowiczów otworzyły dla mnie furtkę terapii przez sztukę, pozwoliły nazwać pewne emocje, zainspirowały, pokazały jeszcze inny sposób obserwacji / dostrzegania świata. Dziękuję za to, że dzięki Tobie i Spacerowiczom nie muszę wierzyć, a WIEM, że są otwarci, bezinteresowni ludzie, piękni także dzięki swoim pasjom.

ANEKS
Jak mogłam! = moja skleroza... Jest tu miejsce dla Dwóch Muz moich. To Agnieszka DĄBROWSKA i Marta SIWICKA - doskonały duet, który podreperował mnie w trudnym czasie. Podgórsko oczywiście :-) Agnieszko, dziękuję za to, że jesteś niespożytym wulkanem energii.


Każde urodziny to teraz dla mnie  
nie odliczanie mijającego czasu
ale przypomnienie, że narodziłam się na nowo
że życie to dar i dlatego trzeba cieszyć się każdym dniem. 

Z okazji (własnych) urodzin :-) życzę wszystkim Państwu, 
abyście mieli szczęście 
jak najczęstszego obcowania z takimi Osobami,
jak wymienione.
Sobie też tego życzę!



W urodzinowo-życzeniowym podsumowaniu pozytywnej energii nie chcę ograniczać się do Przyjaciół i osób mi życzliwych. Dlatego też i byłym Panom szefom życzę – zdrowia, szczęścia i rozumu. Z akcentem na tę ostatnią frazę.

Jeśli ma się rozum, a do tego jeszcze jeśli czasem się go używa, to ma się świadomość, że nie ma zła bez kary, że krzywdy wyrządzone wracają, że smród wydostaje się nawet zza najbardziej wypicowanej fasady. I tak oto historia zatoczyła koło – pan wice-krzywdziciel został obsadzony w roli ofiary. Życzę Mu nieustających sukcesów na drodze do zrozumienia wyrządzonego zła. Dobre ćwiczenie z empatii…

Fot. Jan Mikołaj Piotrowski, TSF
(także w filmiku "Toruń STARt!")




Muzeum było moim życiem. Muzeum; a nie: praca W muzeum. Kiedy działo się źle, chciałam bronić tego, co ważne (nie tylko ja zresztą...) – poziomu i dorobku instytucji. Posłuchajcie muzealników nie tylko miejscowych, jak dziś oceniają DORObek Muzeum ostatnich lat… (DO-RO = dawny, PRL-owski synonim „dobrej roboty”... :-) ).

Dzięki panu Rubnikowiczowi, który był łaskaw wyrzucić mnie z pracy – oficjalnie z powodu długotrwałej choroby (spowodowanej mobbingiem…), naprawdę za walkę z tym na M, „co nas nie dotyczy” – odkryłam, że są inne życia. Równie piękne, a do tego ze znacznie piękniejszymi ludźmi.
Tego piękna obaj Panowie nie są w stanie dostrzec, bo wybrali świat, w którym nie ma miejsca na zasady, ideały, empatię, szacunek dla innych, pracę dla dobra wspólnego. Życzę Im, aby zrozumieli, co znaczą te wartości. Żeby odnaleźli drogę w stronę dobra. Jako niepoprawna idealistka.

Fot. Zbyszek Filipiak, TSF




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz