środa, 14 grudnia 2016

PIERNIKAJKI (5) - KONIEC ŚWIATA KONTRA CUDNIKI TORUŃSKIE



Dawno, dawno temu, przed wiekami, do Torunia ciągnęły rzesze pielgrzymów. Po co? Ich celem była miejscowa Krzywa Wieża i… przygotowanie się na koniec świata, który jej pochylenie miało zwiastować.

za: Pixabay

Wedle jednej z daaawnych opowieści tę anomalię budowli w systemie toruńskich murów obronnych zauważono w czasie, kiedy to w Rzymie Święte Kolegium Kardynałów obradowało nad uznaniem dzieła Mikołaja Kopernika „De revolutionibus orbium coelestium…” za heretyckie, a tym samym – nad wpisaniem pracy do Indeksu Ksiąg Zakazanych.
Czy ta zbieżność w czasie mogła być przypadkowa? Niemożliwe! To niecodzienne, dziwaczne przechylenie wieży to znak z niebios, potwierdzający słuszność wiekopomnej decyzji wielkiego Kolegium Kardynałów. Wszak herezja Kopernika to jeden z powodów zmierzania świata ku rychłemu upadkowi! W szerszym kontekście, a na dodatek w połączeniu z proroczo chylącą się ku upadkowi wieżą – to syndrom nadchodzącego końca świata! Strach zapanował za sprawą wieży miejscowej...

Torunianie – choć bali się końca doczesnego żywota i finału totalnego – cieszyli się z tłumów przybyszów odwiedzających miasto, bo ci jedli i hulali, żeby wykorzystać ostatnie chwile (czyli… wydawali pieniądze). Cieszyli się, póki mogli. Ale też martwili się torunianie złą sławą dla miasta z pokraczności wieży wynikającą. Jak temu zaradzić?
Wreszcie jeden z pierniczanych kreatorów – rezolutny piernikoid
(o którym dalej) z bajkowego świata – wpadł na pomysł, jak tę mroczną sławę przekuć na światowy sukces z perspektywą na przyszłość. Skoro nie-pionowa wieża budzi tak wielkie zainteresowanie, trzeba zatrzymać ją w koślawości i powstrzymać ostateczny upadek! Co ważne, trzeba dorobić do skrzywienia wyraźnie pozytywną ideologię! Liczy się tu nie tylko dobro miasta, ale i cel globalny: zapobieżenie końcowi świata!

Jak to zrobić? Wystarczy podklinować wieżę piernikami ratunkowymi tak, aby już nie przechylała się i aby koniec świata nie nastąpił. Pierniki wszak dobre na wszystko! A piernik – prawie jak Ko-pernik 😊, czyli to jakby sam wielki nieboznawca świat przed upadkiem ocalił! Wszystko to pod warunkiem, że pieprz-kreator wie, z czego i jak ciasto zaczynić, jak długo ma leżakować, jak je wypiec i udekorować.
Oprócz pierników ratunkowych torunianie zaczęli wytwarzanie licznych, przelicznych pierniko-ciastek prześlicznych, takich tylko do konsumpcji przeznaczonych. Ich zjedzenie miało jakoby przyczynić się do powstrzymaniu końca świata… Z tej radości, że to nieszczęście jednak nie nastąpi, przyjezdni – przygotowani na to, że to ostatnia podróż ich życia – zabierali z Torunia miejscowej roboty cud-pierniki, zwane od teraz CUDnikami, do swoich miast, do dalekich krajów. Od tego czasu toruńskie pierniki to nasze miejscowe wabiki
😊.

Kim jest bohater tej opowieści? Nieznanego imienia piernikoid (per analogiam do: humanoid) z bajkowego świata przysłany został do Torunia przez wróżkę Imbirkę, patronkę ciast pikantnych. Jak go nazwiemy? Może: Kichler* Kardamon?, Piernikreator Miodny?

Szczęśliwy finał tej krzywej historii = wieża ocalała, dziś jest jedną z ikon Torunia (obok pierników). Wciąż tłumnie odwiedzana, ale – za sprawą Kichlera Kardamona / Piernikreatora Miodnego – już nie z powodu przewidywanego końca świata. To właśnie wysłannik wróżki Imbirki sprawił, że jest w tej historii wątek piernikujący = miodowo lewitujący 😊 na przyszłość.

*Kichlarz – (niem. Küchler), piernikarz; pierwszy cech piernikarzy / kichlarzy powstał w Krakowie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz