środa, 22 marca 2017

SUBIEKTYWNIE (TSF) – PARTYTURA ŻYCIA



Światło konkurowało tu z kolorem. Scena teatru – ta eksponowana, od frontu oraz od kulis, z nieładem zaplecza. Na scenie orgia kontrastów, im silniejsze światło tym mocniejszy cień będący jego przeciwieństwem. W kulisach króluje czerń, głęboka, niemal namacalna, wchłaniająca detale i wsysająca myśli. Tu walka toczy się nie o pierwszeństwo, o zaistnienie, o dostrzeżenie, o brawa, ale raczej o przetrwanie. O ciągłość, kontynuację – nawet w cieniu i bez poklasku.
W chaosie czerni jest wyraźna wskazówka – partytura, jak scenariusz życia. Co prawda nie ma dyrygenta – gdzieś odszedł, zniknął. Z nim łatwiej. Czy poradzimy sobie bez niego? Mnie udało się odnaleźć nuty życia, pogubione na chwilę.

Scena zachłystuje się chwilą, kulisy oddychają – trwaniem. Rytmicznie i bez patosu. Zdarzają się w tym trwaniu wzloty i upadki, są zapisane na osi życia.



Etapy – ich wspomnienia zatrzymane, jak stacje, w szeregu krzeseł. Każde z nich jest symbolem zatrzymania się – celowego, wymuszonego albo  przypadkowego, z inspiracji tak  zwanych życiowych okoliczności. Te okoliczności, przypadki, stacje i wspomnienia to nasz życiowy bagaż. Zapakowany, zawsze z nami. Kumulowany lub trwoniony, będący kapitałem lub przekleństwem, różnie bywa. Nie da się go ani zmaterializować ani wyrzucić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz