środa, 6 grudnia 2017

TORUŃ, KTÓREGO NIE MA, BYŁ! – W KSIĄŻNICY


Nie nadążam, nie nadążam… Nic nowego. Ale skoro adwent i święta za pasem (choć dopiero co była gwiazdka przecież...) wymuszone trochę spo-wol-nie-nie nastąpi. Może i dobrze.
Wszystkie 3 zdjęcia = Marek Ospalski
Wczorajsze spotkanie autorskie w Książnicy (patronat!) dotyczące mojej nowej książki pt. Toruń, którego nie ma (do nabycia już dziś w EMPORIUM = najlepszym sklepie z pamiątkami i miejscu z inspiracjami) dostarczyło mi sporo satysfakcji. Współpracujący ze mną wiedzą, że rzadko jestem zadowolona (taki typ… 😒), choć zawsze staram się tak samo mocno, ale tym razem mogę powiedzieć, że było OK 😁 (mam nadzieję, że analogicznie spotkanie oceniają uczestnicy… 😳).

ZEWNĘTRZNIE
 

Sala pełna, krzeseł zabrakło
, ludzie siedzą na schodach. Stoisko Domu Wydawniczego Księży Młyn oblegane, kolejka jak w dawnych czasach
😆😆 (panie, pan tu nie stał!) - szkoda, że fotografa nie było, żeby uwiecznić.
Witałam gości przy wejściu, jak na gospodynię przystało – wiele osób znajomych-znajomych z różnych prezentacji / konferencji / spacerów historycznych, znajomi z realu i z netu (dla dobra Ojczyzny, Torunia znaczy, ostrzę żądło e-reklamy i PR-u 😉), bliscy i przyjaciele. Tłum(ek) po prostu. W pewnym momencie konstatacja: zdecydowana większość panów… ooo? Ktoś zauważył: ale ważne, że kobieta rządzi!
😁 (ja znaczy 😁😁😁).


Pędzę na piętro, sala pełna, goście wciąż dochodzą, ale trza zaczynać, bo już pora, a spóźnień nie lubię. Część obowiązkowa: powitanie, wstęp – o książce i serii, której część stanowi, o Domu Wydawniczym Księży Młyn i jego ofercie regionalistycznej, o fenomenie historycznego zespołu Księży Młyn w Łodzi.
Wreszcie prezentacja = duuużo zdjęć, głównie z czasów PRL-u, także z międzywojnia, najmniej z czasów pruskich, bo o tym ostatnio w Książnicy sporo opowiadałam / gadałam – jako gadaczka, jak nazwałam swoje kolejne wcielenie
😁😁😁. Były też wątki z cyklu JĘZYKOWO (i śmiechu co nieco).
Jeden z uczestników podsumował (na fb):
Książka upolowana. Sala nabita. I takie zdjęcia z miasta Kopernika, że gały z orbit wychodzą! A wszystko to dzięki cennym zbiorom instytucji różnych i zdjęciom z domowych albumów i kolekcji (wszystkie w książce wymienione). Kontakty, kontakty, kontakty! – to najcenniejszy kapitał.
To jeden z Mikołajkowo-Katarzynkowych prezentów.

Prezentacja długa, ale na koniec nagroda = losowanie książek, które przeznaczyłam dla naszych gości. Czyli Katarzyna K. / toruniarka w roli św. Mikołaja
😉 (znowu facet! 😁). Trochę zamieszania z wypełnianiem karteczek i ich zebraniem do „maszyny losującej”. Karteczki z nazwiskami wylosowała Kamilka, towarzysząca na spotkaniu swojej mamie: 3 osoby dostały Toruń, którego nie ma, 3 osoby – moje książki wcześniejsze. Mam nadzieję, że sprawiłam Im radość 😌

WEWNĘTRZNIE
Mnie radość sprawiły ciepłe słowa i pozytywne opinie: i na temat „mojej osoby”, jak mówią w telewizorze 😆, i tego, co robię – to cieszy najbardziej. I daje energię do dalszej pracy.
Nasatysfakcjonowałam się (spróbuj wymówić szybko!) znowu na czas jakiś. Akumulatory podładowane.
Ta energia przyda się niemal od razu, bo kolejny pomysł, kiełkujący od dawna, zaczyna nabierać cech realnych (do realnych kształtów jeszcze trochę). W dużej mierze za sprawą rozmowy z p. Michałem Kolińskim, redaktorem naczelnym Domu Wydawniczego Księży Młyn – dziękuję!

Drogim i miłym Gościom dziękuję za serdeczne słowa i kwiaty, p. Mirosławowi Binkowskiemu za fajny materiał („poezja toruńsko-restauracyjna”, o czym niebawem w toruniarni).
Może goście nasi po spotkaniu rzucą się rzucać okiem do domowych albumów? Czekam na wieści!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz