niedziela, 11 listopada 2018

SETKOWE WYZWANIE: DROGI, BARIERY I KOEGZYSTENCJA = 100 x TORUŃ NA STULECIE



Tak, tak – setkowe, a nie setne, bo to odniesienie do setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Wyzwanie, z angielska zwane czelendżem 😏 (challenge), bo takie wcale-nie-takie-proste zadanie postawiła przed nami spacerowiczka Małgorzata Kos: 100 razy Toruń na stulecie odzyskania niepodległości. Małgosia zainspirowała i zmobilizowała do wspólnej pracy / zabawy / świętowania / poznawania sto osób!





Drogi, bariery i koegzystencja, to rozdziały, którą opowiedziały obrazy spotkane / dostrzeżone/ wykoncypowane skojarzeniami w wylosowanym przeze mnie czelendżowym rejonie numer 65. Wystarczyło patrzeć i myśleć, czuć i dostrzegać.

To obszar między ulicami: Rydygiera (pętla tramwajowa), Wschodnią, Szosą Lubicką, znów Rydygiera (Fort II)  i Jodłową, czyli: wielkie i mniejsze blokowisko Rubinkowa, osiedle domków odcięte od świata ekranami przy estakadzie im. Marka Sudaka, opuszczony fort, zieleń w różnych odmianach. Różnorodnie. Genius loci miasta wyczuwalny...




Drogi – szeroka wielkomiejska, ścieżka w gąszczu jesiennych barw przy letnim niemal słońcu, w górę i w dół, z abstrakcją barwną lub wielkoformatową (filary estakady…). W kontekście tematu głównego naszego wyzwania droga staje się szczególnie symboliczna. Podobnie jak bariery.

Granica dwóch światów...


O-grodzenia
, płoty, bramy były różnorodne: takie w duchu PRL-u jeszcze, koronkowe i jak forteca, „na bogato”, takie trochę „rokokoko” i zgeometryzowane – łącznie z żywymi cieniami za sprawą ostrego słońca. Za-grodzenia jak wyznaczniki etapów na drodze albo w dalszej podróży prze-szkoda. 





NIE pomnik!😉
Za płotami domków zieleń – miejska namiastka, czasem zamiast-ka, czasem koegzystencja dwóch bytów: duch tylko obok żywej-suchej rośliny, splątane dziwy i uporządkowana trójca.




Był „zielony słup” i „bez-zieleni drzewo abstrakcyjne”, czasem w ogrodzie dodatki, jak szklana kula odbijająca widoki rodzinnego fyrtla = rodzaj mini kuli ziemskiej małej / najmniejszej ojczyzny.





Całkiem inna zieleń na terenie fortu – dzika, nieokiełznana, zawłaszczająca fort i wchodząca w bliskie z nim relacje: czasem malownicze i symboliczne, albo bolesne i nieodwracalne.


Kruchość nieprzemijającej przyrody czasem kontrastowała z mocą niszczejącego fortyfikacyjnego dzieła. Za sprawą człowieka są i przykłady koegzystencji barbarzyńskiej, a także z humorem.

W pułapce...

Jak krzyż...

Forteczna koegzystencja z naturą i działaniem człowieka...

Tu "działalność" mniej szkodliwa...




Po drodze kolory: Małgosi ulubiony niebieski / szafirowy i mój ulubiony żółty. 
 


Oczywiście także obowiązkowe barwy stulecia niepodległości: biel i czerwieńwersja miejska żywa.




Challenge „100 razy Toruń na stulecie odzyskania niepodległości” to świetny pomysł. Dzięki niemu poznajemy CAŁE miasto po raz enty (choć zawsze subiektywnie), a jednocześnie TWORZYMY jego obraz (czytaj m.in. tutaj), w którym przeglądamy się my sami i dajemy taką okazję innym. Ciekawe, co dostrzegą w tym obrazie torunianie za lat kilkadziesiąt? (Marzy mi się album „100 razy Toruń na stulecie…”).


Toruńskie Spacery Fotograficzne stanowią swego rodzaju fenomen, także w wymiarze społecznym (mówiłam i pisałam o tym, m.in. tutaj). Cieszę się, że Spacerowicze podjęli wcześniej moje wyzwanie
😊, tj. że 2 razy w roku spacerujemy zgodnie z problematyką konferencji „Zabytki młodszego pokolenia”, że mogę „zarażać” pasją do poznawania dziejów kultury i sztuki naszego miasta (każdy „młodszo-pokoleniowy” spacer kończę się prezentacją).

Dzięki Spacerowiczom doskonalę umiejętność opowiadania obrazem. Wydaje się, że dla historyczki sztuki to nic nadzwyczajnego, a jednak (moim podstawowym narzędziem komunikacji jest język). Jako spacerowiczka "przestawiam oko / wrażliwość", dostrzegam w obrazach / "obrazach" zwykłej codzienności osobne historie, abstrakcje, kompozycje symboliczne; nie tylko przemawiają do mnie, ale też stają się samoistnym językiem.

Jeszcze w kwestii owego toruńskiego genius loci – po raz kolejny stwierdzam, że to NIE MY mamy szczęście do Torunia (że tu urodziliśmy się, mieszkamy, pracujemy, tworzymy), ale że TO TORUŃ ma szczęście do fajnych ludzi – zaangażowanych, z pasją, inicjatywą, pozytywną energią, lubiących / kochających, potrafiących to wszystko zaprząc do rydwanu świetności rodzinnego miasta. Bez względu na to, czy jest to miasto X, Y czy Z. Powtórzę tu moją (nie tylko toruniarską) deklarację: Toruń to stan ducha i umysłu. Ale też jestem pewna, że ten stan ducha i umysłu trwałby (że tak samo potrafiłabym dostrzec i opisywać ciekawe historie i urodę miasta), gdyby to X, Y czy Z było moim miastem rodzinnym. Bo rodzinę kocha się bezwarunkowo (co nie oznacza, że bezkrytycznie).
Powtórzę więc:
TORUŃ MA SZCZĘŚCIE DO FAJNYCH LUDZI!
(Inna kwestia, czy chce i potrafi wykorzystać
ich potencjał i zaangażowanie.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz