Tak, tak
– setkowe, a nie setne, bo to odniesienie do setnej rocznicy odzyskania przez
Polskę niepodległości.
Wyzwanie,
z angielska zwane czelendżem 😏 (challenge),
bo takie wcale-nie-takie-proste zadanie postawiła przed nami spacerowiczka
Małgorzata Kos: 100 razy Toruń na stulecie odzyskania niepodległości. Małgosia
zainspirowała i zmobilizowała do wspólnej pracy / zabawy / świętowania /
poznawania sto osób!
Drogi,
bariery i koegzystencja, to rozdziały, którą opowiedziały obrazy spotkane /
dostrzeżone/ wykoncypowane skojarzeniami w wylosowanym przeze mnie czelendżowym
rejonie numer 65. Wystarczyło patrzeć i myśleć, czuć i dostrzegać.
To obszar
między ulicami: Rydygiera (pętla tramwajowa), Wschodnią, Szosą Lubicką, znów
Rydygiera (Fort II) i Jodłową, czyli:
wielkie i mniejsze blokowisko Rubinkowa, osiedle domków odcięte od świata
ekranami przy estakadzie im. Marka Sudaka, opuszczony fort, zieleń w różnych
odmianach. Różnorodnie. Genius loci miasta wyczuwalny...
Drogi –
szeroka wielkomiejska, ścieżka w gąszczu jesiennych barw przy letnim niemal
słońcu, w górę i w dół, z abstrakcją barwną lub wielkoformatową (filary
estakady…). W kontekście tematu głównego naszego wyzwania droga staje się
szczególnie symboliczna. Podobnie jak bariery.
Granica dwóch światów... |
O-grodzenia, płoty, bramy były różnorodne: takie w duchu PRL-u jeszcze, koronkowe i jak forteca, „na bogato”, takie trochę „rokokoko” i zgeometryzowane – łącznie z żywymi cieniami za sprawą ostrego słońca. Za-grodzenia jak wyznaczniki etapów na drodze albo w dalszej podróży prze-szkoda.
NIE pomnik!😉 |
Za płotami
domków zieleń – miejska namiastka, czasem zamiast-ka, czasem koegzystencja
dwóch bytów: duch tylko obok żywej-suchej rośliny, splątane dziwy i uporządkowana
trójca.
Był „zielony słup” i „bez-zieleni drzewo abstrakcyjne”, czasem w ogrodzie dodatki, jak szklana kula odbijająca widoki rodzinnego fyrtla = rodzaj mini kuli ziemskiej małej / najmniejszej ojczyzny.
Całkiem inna
zieleń na terenie fortu – dzika, nieokiełznana, zawłaszczająca fort i wchodząca
w bliskie z nim relacje: czasem malownicze i symboliczne, albo bolesne i
nieodwracalne.
W pułapce... |
Jak krzyż... |
Forteczna koegzystencja z naturą i działaniem człowieka... |
Tu "działalność" mniej szkodliwa... |
Po drodze
kolory: Małgosi ulubiony niebieski / szafirowy i mój ulubiony żółty.
Oczywiście także obowiązkowe barwy stulecia niepodległości: biel i czerwień – wersja miejska żywa.
Challenge „100 razy Toruń na stulecie odzyskania niepodległości” to świetny pomysł. Dzięki niemu poznajemy CAŁE miasto po raz enty (choć zawsze subiektywnie), a jednocześnie TWORZYMY jego obraz (czytaj m.in. tutaj), w którym przeglądamy się my sami i dajemy taką okazję innym. Ciekawe, co dostrzegą w tym obrazie torunianie za lat kilkadziesiąt? (Marzy mi się album „100 razy Toruń na stulecie…”).
Toruńskie Spacery Fotograficzne stanowią swego rodzaju fenomen, także w wymiarze społecznym (mówiłam i pisałam o tym, m.in. tutaj). Cieszę się, że Spacerowicze podjęli wcześniej moje wyzwanie 😊, tj. że 2 razy w roku spacerujemy zgodnie z problematyką konferencji „Zabytki młodszego pokolenia”, że mogę „zarażać” pasją do poznawania dziejów kultury i sztuki naszego miasta (każdy „młodszo-pokoleniowy” spacer kończę się prezentacją).
Dzięki Spacerowiczom
doskonalę umiejętność opowiadania obrazem. Wydaje się, że dla historyczki
sztuki to nic nadzwyczajnego, a jednak (moim podstawowym narzędziem komunikacji jest język). Jako
spacerowiczka "przestawiam oko / wrażliwość", dostrzegam w obrazach / "obrazach" zwykłej codzienności osobne historie, abstrakcje,
kompozycje symboliczne; nie tylko przemawiają do mnie, ale też stają się samoistnym językiem.
Jeszcze w
kwestii owego toruńskiego genius loci – po raz kolejny stwierdzam, że to NIE MY
mamy szczęście do Torunia (że tu urodziliśmy się, mieszkamy, pracujemy,
tworzymy), ale że TO TORUŃ ma szczęście do fajnych ludzi – zaangażowanych, z pasją,
inicjatywą, pozytywną energią, lubiących / kochających, potrafiących to
wszystko zaprząc do rydwanu świetności rodzinnego miasta. Bez względu na to, czy
jest to miasto X, Y czy Z. Powtórzę tu moją (nie tylko toruniarską) deklarację:
Toruń to stan ducha i umysłu. Ale też jestem pewna, że ten stan ducha i umysłu trwałby (że tak samo
potrafiłabym dostrzec i opisywać ciekawe historie i urodę miasta), gdyby to X, Y czy Z było moim miastem rodzinnym. Bo rodzinę kocha się bezwarunkowo (co nie oznacza,
że bezkrytycznie).
Powtórzę więc:
TORUŃ MA SZCZĘŚCIE DO FAJNYCH LUDZI!
(Inna kwestia, czy chce i potrafi wykorzystać
ich potencjał i zaangażowanie.)
TORUŃ MA SZCZĘŚCIE DO FAJNYCH LUDZI!
(Inna kwestia, czy chce i potrafi wykorzystać
ich potencjał i zaangażowanie.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz