poniedziałek, 31 października 2016

ULICOLOGIA LEWOBRZEŻA - breaking news :-)

Odkryłam na (dawnym) Podgórzu
NOWĄ :-) ulicę = Kolejarską.

Ktoś wie, słyszał może?
Szczegóły te i inne po 1 XI. 



Grzebanie w archiwaliach 
przynosi wciąż nowe drobiazgi...

Czego się nie robi dla
(26 XI) 

niedziela, 30 października 2016

NA DNI WSPOMINANIA I ZADUMY

Na dni wspominania i zadumy,
zatrzymanie w nieustannym pędzie
- Wszystkich Świętych i Zaduszki - 
fotografie 
Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO.

Bywał pierwszy listopada ze śniegiem i mrozem...
 



piątek, 28 października 2016

HITY I KITY (+ MOŻE-HIT?) - PAŹDZIERNIK 2016


PRZODEM I TYŁEM
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI
I DO BYLEJAKOŚCI

HIT

za: Pixabay

HIT to rekcja Arkadiusza KIERYSA (Gimnazjum i Liceum Akademickie) na „zalecenia” Kujawsko-Pomorskiego Kuratora Oświaty w sprawie zabaw w dniu Halloween. Kuratora wyraził OPINIĘ (ha, ha), że obce tradycji narodowej święto sieje zamieszanie w umysłach dzieci i negatywnie odbija się na ich psychice.

za: Pixabay

Czy Kurator (nie) wie, że opinia wyrażona przez urzędnika nazywa się PRESJA? Czy Kurator (nie) wie, co to jest neutralność światopoglądowa? Rozumiem, że odchodzi do lamusa. W to miejsce nowy model patriotyzmu genetycznego? i PPR? = Patriotyzmu Patrioty Roku? (zob. np. tutaj). Patriotyzm pożądany, ale czy w takiej formie?


Kierys napisał list otwarty do Przewodniczącego Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność z prośbą o interwencję w sprawie presji wywieranej przez Kuratora na dyrektorów szkół. (Szkoda, że dyrektorzy nabrali wody w usta…) 

Tu nie chodzi o Halloween, a o ZASADY, o to, czy JA IDĘ Z BOKU...  Tyle.
I co? I nic. WŁADZA MA ZAWSZE RACJĘ, co przyznaje nieZALEŻNY związek zawodowy. Ech…
Przypominają się jedynie słuszne czasy z jedynie słusznymi akademiami „ku czci” jedynie słusznych boha(ha,ha)terów. Pamiętacie, jak przyjmowaliśmy tę indoktrynację? Trzeciej zasadzie dynamiki decydęci drodzy już nie pamiętają :-) Dodam, że w wieku szkolnym ta zasada podlega istotnej korekcie = reakcja bywa potęgowana w sposób nieprzewidywalny :-)

Nie chce mi się pisać o genezie „naszych” świąt – tych rodzimych, właściwych, polskich, katolickich itp. itd., bo brak wiedzy o ich korzeniach wśród elity / „elity” jest zawstydzający
Nie akceptuję argumentu, że pan kurator, pan związkowiec, pan decydęt taki czy inny, narzucają coś, bo „wyznają jakiś system wartości” – każdy JAKIŚ wyznaje, co nie oznacza, że urzędnik ma prawo go narzucać.  
Nie akceptuję straszenia złymi skutkami laicyzacji, jak we Francji – to równie prostackie, jak „złota myśl” ministra Mariusza Błaszczaka dotycząca zamachów we Francji. 
Nie akceptuję stwierdzenia, że Halloween to święto „obce polskiej kulturze” – według mnie obce polskiej kulturze, obce KULTURZE W OGÓLE, są: brak wolności i umysłowy zaścianek, niszczące zarówno więzi społeczne, jak i szlachetny indywidualizm.

Żeby było jasne: nie jestem entuzjastką Halloween, co nie oznacza, że każdy musi tak myśleć. Jestem entuzjastką odpowiedzialności za siebie i dobro wspólne – co oznacza, że KAŻDY funkcjonariusz publiczny MUSI umieć odróżnić sfery prywatną i publiczną.

Trzeba rzeczy nazywać po imieniu (też cytat z ministra Błaszczaka, któremu wszystko „się kojarzy” :-) ) – Kurator zaprezentował dobrą zmianę w pełnej krasie. A dyrektorzy i nauczyciele dali ciała (przepraszam za kolokwializm, ale jak nazwać to „zbiorowe milczenie?). Dali zły przykład swoim uczniom = świetny przykład kunktatorstwa. Ech…
Tak mi się skojarzył inny absurd – z Kielc / miejsce nieistotne, bo mechanizm ten sam = absurdalne samozadowolenie władzy. Objawy typowe dla syndromu Boga. Cytat kielecki: Na podstawie jakich danych prezydent stwierdził, że…? / Jest to osobista opinia Prezydenta.




KIT

Też w odniesieniu do decydętów: REWITALIZACJA PO TORUŃSKU (zob. też  kultura po toruńsku...) Bzdura wypunktowana na szczęście przez radnego (mojego) Czasu Mieszkańców, Jakuba Gołębiewskiego.

Ręce, nogi opadają… Na urzędnicze wciąż niezmienne i rozkoszne NIEZROZUMIENIE pojęć i procesów. Zacytuję fragment posta z 2014 roku: Nawiązuję do pytania z sali do pana wiceprezydenta FIDEREWICZA o wyjaśnienie terminów renowacja i rewitalizacja. (...) Jeśli brak zrozumienia terminów, czyli elementu najprostszego, to co ze znajomością procesów, które te terminy opisują? I jak w takiej sytuacji można je inicjować i wdrażać w życie? I do tego skutecznie? 

Nie uwierzycie – REWITALIZACJI PO TORUŃSKU ma podlegać… Osiedle Sztuk Pięknych, a np. Dębowa Góra, socjalne osiedla przy ul. Andersa (zapraszam do Torunia kategorii B!) i ul. Olsztyńskiej – nie! Dlaczego? Bo nie są to odrębne jednostki urbanistyczne. Ręce, nogi opadają…


Może to nie złe rozumienie, a raczej totalne NIEzrozumienie przez decydentów, pojęcia REWITALIZACJA, leży u podstaw tego absurdu? Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze :-) – w tym przypadku do wydania, bagatela, 25 mln zł.

Myślimy językiem = nasze rozumienie świata zależy w jakimś stopniu od językowych kompetencji. Tu – kąpetencji… :-) Bez językowej sprawności jesteśmy narażeni na błędy logiczne i rzeczowe w myśleniu, na manipulacje, brak precyzji. Ale co tam będę tłumaczyć, REWITALIZACJA PO TORUŃSKU to zjawisko samo dla siebie (niestety…). 
MOŻE-HIT?
Z pewną nieśmiałością – nowa kategoria :-) 
 MOŻE-HIT? to nareszcie próba działania w kwestii zarządzania zespołem staromiejskim, zamiast imprez i ustawiania durnostojek…  Za sprawą Aleksandry Iżyckiej coś drgnęło
a przynajmniej tak to dzisiaj wygląda. Jest nadzieja…?


czwartek, 27 października 2016

NA PIERWSZEGO / JEDENASTEGO




Nie chcę tytułować posta nazwą listopadowego dnia ważnego dla nas wszystkich – Wszystkich Świętych (dawniej Święto Zmarłych…) z szacunku dla – świętych i nieświętych – naszych protoplastów. Ale refleksja zaduszkowa sama ciśnie się na klawiaturę, smutne, że co roku ta sama… Odnosząca się do (braku) szacunku dla grobów zasłużonych torunian. Myślę konkretnie o nagrobku prof. Jerzego Hoppena, który mijam idąc na grób dziadków. Smutny widok. Nie jedyny.


Czy Uniwersytetu nie stać na odrobinę zainteresowania i wysiłku? Na kilkakrotne w ciągu roku odwiedziny i uporządkowanie grobów uczelnianych tuzów? Jeśli „nie stać” dosłownie, w znaczeniu: pójść z wiadrem, grabkami i szczotką, już niekoniecznie ze zniczem, to może stać na opłacenie tego rodzaju usługi? 
Zaniedbane groby profesorów (kiedy brak rodziny, która zadba) to wstyd dla uczelni. Tak uważam. Uniwersytet jest – był?, powinien być? – nie tylko szkołą dającą wiedzę i umiejętności, ale też miejscem nieustannego doskonalenia w kwestiach kultury i etyki, zasadniczo wykraczających poza pojęcia MOJE i TERAZ.  


Stać nas na Pamięć Wielką (ulice / ronda / place / szkoły / instytucje / itp. itd. imienia, wystawy, publikacje, akademie itp. itd.), bo łatwiejsza w obsłudze – nie wymaga fatygi i pozwala na auto-kreację, niby „przy okazji”. Nie stać nas na pamięć małą, codzienną i niezmienną – bardziej żmudną, mało widoczną, czyli nieefektowną... Takie to małe i doraźne. 

Cóż… Zakończę post jedną 
z myśli nieuczesanych Stanisława Jerzego Leca:  
Trudno rozszerzać horyzonty. A zezem?