poniedziałek, 18 czerwca 2018

PIERNIKAJKOWE OŻYWIENIE DOMU „JAK Z PIERNIKA”


Już było, „się odbyło” – piernikajkowe ożywienie domu „jak z piernika” (Bydgoska 50/52), w ramach rytuału* zwanego świętem Bydgoskiego Przedmieścia, jak określiła je autorka piernikajek (czyli mła 😁 = moja oso-ba 😉).

Empornik nadgryziony zębem...,
hmmm - naturalnym,
nie "zębem czasu", jak w piernikajce 😉
Fot. Grażyna OL

Staranników
* przybyło zacne grono (uuuuupał!), w wieku różnym, co sprzyjało dobrej zabawie. Był nawet piernikajkowy TORaś*! (wcielenie / model 2018). Ale do rzeczy, czyli o: terminologii* piernikajkowej (ta do rozpoznania w tekście piernikajki zaprezentowanej w sobotę; w przygotowywanej książce jest specjalny słowniczek 😊) oraz o spotkaniu samym, przygotowanym przez Książnicę Kopernikańską (filie nr 3 i 12 z BP) we współpracy z Agnieszką Niezgodą oraz Emporium Dariusza Lipińskiego – najlepszego w mieście sklepu z pamiątkami i miejsca z inspiracjami.

TORaś tegorocznego święta BP,
z empornikiem w dłoni.
Fot. Kamilla Krajewska-Kełpińska



Celem zabawy przy niszczejącym zabytkowym domu „jak z piernika” było zapobieganie zapomnieniu, wykluczeniu z pamięci tego miejsca (bo nie tylko budynku samego), czyli taka rewitalizacja mentalna, prywatno-życzeniowa, skoro na inną nas / miasta nie stać… Ideą ukrytą było uświadomienie, że historia towarzyszy nam zawsze i wszędzie oraz że obok nas, na wyciągnięcie ręki, są także… bajki, tylko fantazji trochę trzeba, żeby je dostrzec. Przy okazji piernikajka pokazać miała urodę, pojemność i kreatywność języka polskiego (co staram się robić zawsze i wszędzie, acz z różną intensywnością, zob. np. w toruniarni "językowo").


Czytelnicy toruniani zapewne wiedzą, czym są moje piernikajki, a nie bywającym w moim e-świecie wyjaśniam, że Piernikajki, czyli toruńskie piernikowe bajki [książka w druku] to piernikowo-toruńskie do kwadratu bajki, które powstały z połączenia wątków piernikowych, legend oraz przeróżnych prawdziwych historii toruńskich, z wydarzeniami współczesnymi, lokalnymi – w duchu jak najbardziej dzisiejszym.
Przepis na piernikajki, per analogiam do wiekowego przepisu na pierniki: weź miodu przaśnego, ile chcesz… = weź okruchy historii i kultury sprzed lat wielu i ślad bieżącego życia codziennego, ducha legend starych i iskrę fantazji, dopraw gibkością języka i diamencikami humoru, dodaj weny tyle, aby czytelnik rozum(ek) zechciał pogimnastykować i skojarzeń nić uchwycił. Raz uruchomiony tok myślenia i słowotwórczej zabawy nie daje się zatrzymać! Kolejne wątki piernikajek czasem kreowała sama tylko językowa ekwilibrystyka. Jest ona też formą sprzeciwu wobec złodziei słów, którzy diametralnie zmieniają ich znaczenie.  Ironia i humor, czasem sarkazm, służą komentowaniu rzeczywistości i refleksji nad nią.



Agitujemy i czekamy na gości...
Fot. KK
Wróćmy do świątecznego wydarzenia, poprzedzonego prozaicznymi przygotowaniami: wozimy / nosimy krzesła, stół, akcesoria, emporniki, wydruki, przewodniki, wodę dla spragnionych (uuuupał!) itp. itd., dekorujemy miejsce zabawy, agitujemy / zapraszamy przechodniów. I czekamy na uczestników (to dla mnie zawsze bardzo stresująca czynność...). Wybija 12.00, jeszcze kilka minut, bo ostatni goście nadchodzą, i zaczynamy.



Gadaczka...Fot. Kamilla Krajewska-Kełpińska

Najpierw wprowadzenie – o miejscu: architekturze, mieszkańcach, kontekstach, o pruskim murze w Toruniu i jego znikaniu, o pomyśle na nowo-opowiadanie historii miejscowej w bajkowy sposób, czyli o powstawaniu piernikajek, o inspiracjach – czasem osobowych (TORaś), czasem były to luźna skojarzenia, konkretne wydarzenia, także książki i inne publikacje, filmy, fotografie, impresje i rozmowy.

Fot. Grażyna OL
Fot. Kamilla Krajewska-Kełpińska

Potem akcja = aktorskie czytanie piernikajki pt. TORasia nadmierny apetyt, propagandowy styl piernikowy, wizje, rewizje i (re)witalizacje oraz inscenizacja okazjonalna w wykonaniu Agnieszki Niezgody. Ciekawość świata była wielką zaletą TORasia, podobnie jak jego obżarstwo – wielką wadą... Tak rozpoczyna się ta opowieść. Są w niej książki, biblioteka i biblioteczny kot - z Książnicy 😊 (biblioKOTeka i KOTalog), ale też wodowskaz, cesarz Wilhelm II i egzotyka miejscowa, burzymurki i zachowawcy / zabytków miłośnicy, Milicja Obywatelska i studenci Uniwersytetu, witalność i re-witalizacji pragnienie. Kto zechce poczytać – zapraszam do toruniarni (tutaj) albo do biblioteki przy ul. Fałata 35 - tu także zdjęcia (Piotra Kożurny i Andrzeja R. Skowrońskiego).

Praczka-kucharka Franciszka w akcji.
Sypała nawet diamencikami humoru - dosłownie...😊
Fot. Grażyna OL
Połączyła nas wspólna zabawa / idea:
ŻĄ-DA-MY RE-WI-TA-LI-ZA-CJI!
oraz emporniki - dosłownie.
Fot. Grażyna OL
Wreszcie wspólna zabawa z pomocą magicznych pierników z Emporium (emporników 😊) – wybrzmiało donośnie: ŻĄ-DA-MY RE-WI-TA-LI-ZA-CJI! Krąg empornikowo-rewitalizacyjny to wyraz ucieleśnienia idei rytuału świętem BP zwanego, czyli BYCIA RAZEM. Mam nadzieję, że podobne odczucia mieli uczestnicy spotkania.
Fot. Grażyna OL
Potem coś dla ciała: degustacja emporników (pycha!) i poczęstunek ze strony naszej kucharki-praczki Franciszki, oraz dla rozum(k)u: wydruk czytanej piernikajki oraz przewodni(cz)ki po BP. Młodzieniec TORasia uosabiający zażyczył sobie specjalną TORasiową dedykację 😏

Gwoli wyjaśnienia: pierwowzorem TORasia był kilkuletni Leon, w ubiegłym roku uczestniczący wraz z mamą w moim wykładzie w Książnicy (od pewnego momentu w rozczulającej pozie „śpiącego Stasia”...), a kilka dni później w spacerze historycznym podczas święta BP – ciekawy wszystkiego, z pytaniami, pomysłami, pełen werwy i z i(s)krą wewnętrzną.

Naszej praczce-kucharce Franciszce dziękuję
za inscenizację i wspólną zabawę!


Zapraszam do piernikajkowej lektury!
(póki co - wyrywkowej, a jesienią już kompletnej, książkowej).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz