PRZODEM I TYŁEM
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI I DO
BYLEJAKOŚCI
GRUDZIEŃ
HIT
Znów dylemat – bo wybór dotyczy
zupełnie różnych kategorii…
Pierwszy HIT, z kategorii
historycznej, to ważna informacja dotycząca dziejów toruńskiej sztuki
użytkowej. To dwa nowo poznane artefakty – dwa zegary kaflowe toruńskiej roboty, opisane w toruniarni dzięki uprzejmości Kolekcjonera-właściciela. Szczególnie cenny jest kaflak Jacoba
Erharta z lat 1639-1646. Cieszę się, że tym samym monografia toruńskiego
zegarmistrzostwa mojego autorstwa wciąż jest niedokończona. :-)
Drugi HIT, z kategorii
współczesno-społecznej, ale dotyczącej też zabytków kultury miasta, to
powołanie w Radzie Miasta nowej komisji – ds. rewitalizacji. Na wniosek Czasu Mieszkańców – to nasz sukces. Czy i co uda się zrealizować w tej kwestii, czas
pokaże – CzM ma tylko czterech radnych…
Przy okazji – tu ciekawy artykuł o ruchach miejskich i człowieku publicznym.
KIT
Swego czasu Alicja Cichocka-Bielicka w
„Nowościach” pytała: Czy spiżowy posąg słynnego astronoma może „mieć” poglądy? Chodziło
o przebieranie figury wielkiego nieboznawcy z różnych powodów – przebieranie
uzasadnione lub nie, wedle oceny urzędników. Uzasadnione tylko wówczas, kiedy
ONI tego zechcą. Bo tak w ogóle to Miejski Konserwator Zabytków, wielce
zatroskany o stan zachowania zabytku zagrożonego tym przebieraniem, zabronił
tego rodzaju przedsięwzięć. Ale tylko NIEKTÓRYM. Urzędniczym władcom WOLNO.
Było o tym w toruniarni, nudno znów przypominać.
Nudno znów
przyznawać KIT miesiąca… – Kopernik znów został „ustrojony”, tym razem z okazji
Dni Grzegorza Ciechowskiego. Ależ ci urzędnicy w swoim anty-działaniu KONSEKWENTNI! (a właściwie kąsekwentni)
:-)
Nie chce mi się pisać o kolejnych
KITACH z cyklu arogancja władzy i jej pochodnych:
1) prokurator w MPO (toruńskie VIP-y, biedne misie, są tak
pracowicie zapracowane, że zapominają… gdzie pracują i jakie pełnią funkcje w
zarządach, spółkach itp. itd.)
2) brak jawności działania miejskiej spółki Toruńska Infrastruktura Sportowa, przy okazji urodzin Radia Maryja (ile zapłacił TIS ich organizator?).
Joanna Posadzy stwierdziła
m.in.: „Spółka Toruńska Infrastruktura Sportowa nie wyraża zgody na
upublicznienie wnioskowanych przez Pana informacji, ponieważ warunki handlowe
zawarte w umowie są wynikiem indywidualnych negocjacji pomiędzy stronami, a ich
upublicznienie stanowi naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa i łączącej strony
umowy. Ponadto, warunki zawarte w umowie są wartościami chronionymi stosownie
do art. 5 ust. 2 (ustawy o dostępie do informacji publicznej).” Tym sposobem Joanna Posadzy startuje w tej samej
konkurencji, co rzeczniczka Prezydenta Aleksandra Iżycka (m.in. tu i tutaj), pt. w arogancji wobec torunian, i bije się z Nią o
plamę pierwszeństwa.
I tak trochę dla symetrii, także KIT
z kategorii współczesno-społecznej – obsadzanie komisji w Radzie Miasta nie
według kompetencji, ale wedle… - no właśnie, czego? Układzików, interesików?
Czyli kąpetencji, jak ja to nazywam…
Jeszcze dygresja w sprawie tego, co
znaczą SŁOWA. Czym różnią się kompetencje od kąpetencji, nikomu z przeciętnym
ilorazem inteligencji tłumaczyć nie trzeba. Podobne rozróżnienie trzeba
stosować w odniesieniu do ruchów miejskich, do których teraz aspiruje wieeelu. Nawet
prezydent Zaleski, w wywiadzie w „Nowościach”, określił siebie jako... reprezentanta
ruchów miejskich. Chyba róchów. Żeby nie było wątpliwości, jak rozpoznać PRAWDZIWY
ruch miejski – poradnik tutaj.
Dziś słowa często NIC NIE ZNACZĄ (szczególnie
w polityce…) lub znaczą coś wręcz PRZECIWNEGO do ich pierwotnego sensu. (Ciekawie
o procesie przemian języka w Ewa Wilk, „Pogubione słowa”, Polityka, nr 51/52,
17.12.-28.12.2014, s. 32-35.)