niedziela, 27 listopada 2016

„HISTERIA ZBIOROWA” NA PUNKCIE ZABYTÓW LEWOBRZEŻA




Już po konferencji ZABYTKI LEWOBRZEŻNEGO TORUNIA. Udanej i owocnej – mam nadzieję. Dla mnie satysfakcjonującej z kilku powodów:

Fot. Michał Pszczółkowski
--- ciekawych, atrakcyjnie przygotowanych wystąpień, ilustrowanych nie tylko za pomocą prezentacji, ale też fragmentu filmu i radiowych nagrań,

--- dużej liczby uczestników, którzy trwali do końca (obradowaliśmy od 10.00 do 16.00),

Fot. Michał Pszczółkowski
--- dyskusji, także w kuluarach,

--- zainteresowania naszą książką z kwietniowego spotkania (HISTORYZM…),

--- atmosfery – dającej poczucie, jakbyśmy się wszyscy znali (takie było przynajmniej moje odczucie oraz starania w tym kierunku 😊),

--- finału, który mnie zaskoczył.


Oj, pracowita to była sobota. Zawsze podczas takich „imprez” pierwsza przychodzę i ostatnia wychodzę. Byłam na miejscu o 9.00 – choć nie z tak wielkim wyprzedzeniem czasowym, jak pierwsi uczestnicy, którzy przyszli do Biblioteki Diecezjalnej z wyprzedzeniem… miesiąca! Tak spragnieni wiedzy o lewobrzeżnych zabytkach, że pomylili daty…
😊 Sto tysięcy szczegółów do przypilnowania: plakaty, komp i ekran startowy + prezentacje, lampa, kubeczki dla prelegentów, stoisko do sprzedaży książek, lista osób, którzy mogą odebrać autorskie egzemplarze itp. itd.
Trzeba rozpakować paletę z prawie ćwierć tonową paką książek – i tu okazało się, że jedyna rzecz, o której zapomniałam, to nóż lub nożyczki. Zaraz poratował ks. dyrektor Bogusław Dygdała, który gościł nas w Bibliotece Diecezjalnej już po raz n-ty (czuję się, jak w domu, mam już swoje stałe miejsce w szatni
😊). Czasu mało, więc szybko, szybko, tnę warstwy folii i nagle – o matko! Ksiądz pyta: co się stało, skaleczyła się pani? Ja: nie, gorzej… – złamałam nóż! Zaczęliśmy z humorem i taki był też ciąg dalszy.

Fot. Bartłomiej Łyczak
Stoisko z książkami gotowe, nadciągają goście, grupami. Nieoceniona była pomoc naszych wolontariuszy, dzięki którym książki poszły „w ludzi”, a my uzbieraliśmy całkiem niezłą kwotę na kolejny tom MŁODSZEGO POKOLENIA, ten lewobrzeżny. W pracach organizacyjnych pomagali nam studenci: Patryk Winnicki i Włodzimierz Deczyński 😊 oraz doktorant Arkadiusz Bożejewicz. Serwis fotograficzny = Bartłomiej Łyczak, Michał Pszczółkowski. Dziękuję!

Fot. Bartłomiej Łyczak

Powitanie i wprowadzenie krótkie, bo właściwie rozrosło się do (drugiego mojego) referatu. Pierwszy-niedoszły słuchacz sprzed miesiąca, Arkadiusz Piwoński, który dotarł do Biblioteki Diecezjalnej i teraz, w listopadzie, dostał nagrodę pocieszenia / rozśmieszenia
😊, książkową oczywiście.

Fot. Bartłomiej Łyczak

Muszę się wytłumaczyć: informacja o wydarzeniu (na fb) z ponad miesięcznym wyprzedzeniem, bo zależy mi na elementarnej informacji-edukacji jak najszerszego grona zainteresowanych. Sporo osób obserwuje wydarzenie, więc i (liczne dość) moje posty z informacjami o zabytkach lewobrzeża.

Na początek referat piszącej te słowa: Czy na lewobrzeżu są zabytki? Rozpoczynający się – z przymrużeniem oka – cytatem z Miejskiego Konserwatora Zbytków: Niedawno dowiedzieliśmy się, że mamy w Toruniu zabytki.../?/ modernistyczne. Teraz okazuje się, że zabytkowe są według „specjalistów” także niektóre chałupki w lewobrzeżnej części miasta. Jak daleko posuną się jeszcze histerycy od architektury, żeby zamieszać ludziom w głowach? Jeśli ktoś nie zna MKZbytków, informuję, że to programowy sarkazm z ironią połączony
😊.

Fot. Michał Pszczółkowski
Wreszcie referaty, z dużą liczbą ilustracji. To walor konferencji, bo w książce nie da się ich zamieścić w takiej liczbie, niestety. Nie będę streszczać, kto nie był, niech żałuje, a kto chętny – niech przeczyta w książce, którą planujemy wydać w maju przyszłego roku.

Fot. Michał Pszczółkowski
Przerwa kawowa był dłuższa niż zwykle, bo trochę trzeba pogadać nie tylko merytorycznie / zawodowo, ale też po ludzku / środowiskowo, jak co roku na św. Bernwarda, patrona historyków sztuki. To taka nasz tradycja kultywowana od 2003 roku (musiałam chwilę pomyśleć i policzyć, matko!, to już tyle lat!). Mnie to pogadanie dość średnio się udało, niestety, z racji dbania o gości, licznych naprawdę.

Fot. Bartłomiej Łyczak

Porządek czasowy panował nieomal jak PRUSKI DRYL = stwierdził Michał Pszczółkowski pod koniec spotkania, czy raczej POMORSKI = w mojej interpretacji
😊. Faktycznie, dokładnie zmieściliśmy się w czasie, który mijał szybko, bo referaty ciekawe, duży materiał ilustracyjny, język żywy, do tego dyskusja i pytania.

Fot. Michał Pszczółkowski
Przed ostatnim punktem programu, tj. prezentacją skomponowaną z prac członków Stowarzyszenia Toruńskie Spacery Fotograficzne, podszedł do mnie Zbyszek Filipiak, prezes TSF, i poprosił o możliwość powiedzenia kilku słów przed pokazem. Byłam pewna, że chodzi o komentarz do tej prezentacji, a tymczasem… To było podziękowanie od Spacerowiczów za moją aktywność i współpracę w Ich fotograficzno-toruńskich działaniach – totalna dla mnie niespodzianka! Usłyszałam wiele miłych słów, tak serdecznie wyrażonych, no i dostałam wspaniały prezent. To fotografia Katarzyny Rubiszewskiej, jedna z moich ulubionych (tych dla mnie znaczących), wybrana zapewne nieprzypadkowo, z pięknym tekstem do mnie skierowanym. Bardzo, bardzo serdecznie dziękuję! Sprawiliście mi wspaniałą niespodziankę.


Ta fotografia to ŻYCIE PONAD HISTORIĄ. Nie umiem uciec od refleksji, szczególnie w takich momentach – swego rodzaju podsumowania. Od momentu, kiedy rozpoczęła się moja z Wami przygoda, bardzo wiele się w moim życiu zmieniło – na plus. W dużej mierze dzięki ciężkiej pracy i tej bardzo ciężkiej, bo nad sobą. Inspiracje od Was płynące miały w tym swój udział.
Światłem malowany obraz ŻYCIE PONAD HISTORIĄ = życie ponad Historią Wielką i tą najmniejszą, zwykłą, codzienną. ŻYCIE – po prostu i AŻ.


Fot. Bartłomiej Łyczak





1 komentarz:

  1. ,,Jaki pan, taki kram". Jaka nasza Katarzyna, takie owoce jej pracy. Zarażasz nas Kasiu tymi sierotami, których władze nie chcę uznać za warte zauważenia, a co dopiero zachowania. Prowadzisz nas zakamarkami, a Twoje bogate komentarze otwierają nam oczy.

    OdpowiedzUsuń