Już po konferencji ZABYTKI LEWOBRZEŻNEGO TORUNIA. Udanej i owocnej – mam nadzieję. Dla mnie satysfakcjonującej
z kilku powodów:
Fot. Michał Pszczółkowski |
--- ciekawych, atrakcyjnie przygotowanych
wystąpień, ilustrowanych nie tylko za pomocą prezentacji, ale też fragmentu
filmu i radiowych nagrań,
--- dużej liczby uczestników, którzy
trwali do końca (obradowaliśmy od 10.00 do 16.00),
Fot. Michał Pszczółkowski |
--- dyskusji, także w kuluarach,
--- zainteresowania naszą książką z kwietniowego
spotkania (HISTORYZM…),
--- atmosfery – dającej poczucie, jakbyśmy
się wszyscy znali (takie było przynajmniej moje odczucie oraz starania w tym
kierunku 😊),
--- finału, który mnie zaskoczył.
Oj, pracowita to była sobota. Zawsze podczas takich „imprez” pierwsza przychodzę i ostatnia wychodzę. Byłam na miejscu o 9.00 – choć nie z tak wielkim wyprzedzeniem czasowym, jak pierwsi uczestnicy, którzy przyszli do Biblioteki Diecezjalnej z wyprzedzeniem… miesiąca! Tak spragnieni wiedzy o lewobrzeżnych zabytkach, że pomylili daty… 😊 Sto tysięcy szczegółów do przypilnowania: plakaty, komp i ekran startowy + prezentacje, lampa, kubeczki dla prelegentów, stoisko do sprzedaży książek, lista osób, którzy mogą odebrać autorskie egzemplarze itp. itd.
Trzeba rozpakować paletę z prawie ćwierć tonową paką książek – i tu okazało się, że jedyna rzecz, o której zapomniałam, to nóż lub nożyczki. Zaraz poratował ks. dyrektor Bogusław Dygdała, który gościł nas w Bibliotece Diecezjalnej już po raz n-ty (czuję się, jak w domu, mam już swoje stałe miejsce w szatni 😊). Czasu mało, więc szybko, szybko, tnę warstwy folii i nagle – o matko! Ksiądz pyta: co się stało, skaleczyła się pani? Ja: nie, gorzej… – złamałam nóż! Zaczęliśmy z humorem i taki był też ciąg dalszy.
Fot. Bartłomiej Łyczak |
Stoisko z książkami gotowe,
nadciągają goście, grupami. Nieoceniona była pomoc naszych wolontariuszy,
dzięki którym książki poszły „w ludzi”, a my uzbieraliśmy całkiem niezłą kwotę
na kolejny tom MŁODSZEGO POKOLENIA, ten lewobrzeżny. W pracach organizacyjnych
pomagali nam studenci: Patryk Winnicki i Włodzimierz Deczyński 😊 oraz
doktorant Arkadiusz Bożejewicz. Serwis fotograficzny = Bartłomiej Łyczak, Michał Pszczółkowski. Dziękuję!
Fot. Bartłomiej Łyczak |
Powitanie i wprowadzenie krótkie, bo właściwie rozrosło się do (drugiego mojego) referatu. Pierwszy-niedoszły słuchacz sprzed miesiąca, Arkadiusz Piwoński, który dotarł do Biblioteki Diecezjalnej i teraz, w listopadzie, dostał nagrodę pocieszenia / rozśmieszenia 😊, książkową oczywiście.
Fot. Bartłomiej Łyczak |
Muszę się wytłumaczyć: informacja o wydarzeniu (na fb) z ponad miesięcznym wyprzedzeniem, bo zależy mi na elementarnej informacji-edukacji jak najszerszego grona zainteresowanych. Sporo osób obserwuje wydarzenie, więc i (liczne dość) moje posty z informacjami o zabytkach lewobrzeża.
Na początek referat piszącej te słowa: Czy na lewobrzeżu są zabytki? Rozpoczynający się – z przymrużeniem oka – cytatem z Miejskiego Konserwatora Zbytków: Niedawno dowiedzieliśmy się, że mamy w Toruniu zabytki.../?/ modernistyczne. Teraz okazuje się, że zabytkowe są według „specjalistów” także niektóre chałupki w lewobrzeżnej części miasta. Jak daleko posuną się jeszcze histerycy od architektury, żeby zamieszać ludziom w głowach? Jeśli ktoś nie zna MKZbytków, informuję, że to programowy sarkazm z ironią połączony 😊.
Fot. Michał Pszczółkowski |
Wreszcie referaty, z dużą liczbą
ilustracji. To walor konferencji, bo w książce nie da się ich zamieścić w
takiej liczbie, niestety. Nie będę streszczać, kto nie był, niech żałuje, a kto
chętny – niech przeczyta w książce, którą planujemy wydać w maju przyszłego roku.
Fot. Michał Pszczółkowski |
Przerwa kawowa był dłuższa niż zwykle,
bo trochę trzeba pogadać nie tylko merytorycznie / zawodowo, ale też po ludzku /
środowiskowo, jak co roku na św. Bernwarda, patrona historyków sztuki. To taka
nasz tradycja kultywowana od 2003 roku (musiałam chwilę pomyśleć i policzyć,
matko!, to już tyle lat!). Mnie to pogadanie dość średnio się udało, niestety, z racji
dbania o gości, licznych naprawdę.
Fot. Bartłomiej Łyczak |
Porządek czasowy panował nieomal jak PRUSKI DRYL = stwierdził Michał Pszczółkowski pod koniec spotkania, czy raczej POMORSKI = w mojej interpretacji 😊. Faktycznie, dokładnie zmieściliśmy się w czasie, który mijał szybko, bo referaty ciekawe, duży materiał ilustracyjny, język żywy, do tego dyskusja i pytania.
Fot. Michał Pszczółkowski |
Przed ostatnim punktem
programu, tj. prezentacją skomponowaną z prac członków Stowarzyszenia Toruńskie Spacery Fotograficzne, podszedł do mnie Zbyszek Filipiak, prezes TSF, i
poprosił o możliwość powiedzenia kilku słów przed pokazem. Byłam pewna, że
chodzi o komentarz do tej prezentacji, a tymczasem… To było podziękowanie od Spacerowiczów
za moją aktywność i współpracę w Ich fotograficzno-toruńskich działaniach –
totalna dla mnie niespodzianka! Usłyszałam wiele miłych słów, tak serdecznie wyrażonych,
no i dostałam wspaniały prezent. To fotografia Katarzyny
Rubiszewskiej, jedna z moich ulubionych (tych dla mnie znaczących), wybrana zapewne nieprzypadkowo, z pięknym
tekstem do mnie skierowanym. Bardzo, bardzo serdecznie dziękuję! Sprawiliście mi
wspaniałą niespodziankę.
Ta fotografia to ŻYCIE PONAD HISTORIĄ. Nie umiem uciec od refleksji, szczególnie w takich momentach – swego rodzaju podsumowania. Od momentu, kiedy rozpoczęła się moja z Wami przygoda, bardzo wiele się w moim życiu zmieniło – na plus. W dużej mierze dzięki ciężkiej pracy i tej bardzo ciężkiej, bo nad sobą. Inspiracje od Was płynące miały w tym swój udział. Światłem malowany obraz ŻYCIE PONAD HISTORIĄ = życie ponad Historią Wielką i tą najmniejszą, zwykłą, codzienną. ŻYCIE – po prostu i AŻ.
Fot. Bartłomiej Łyczak |
,,Jaki pan, taki kram". Jaka nasza Katarzyna, takie owoce jej pracy. Zarażasz nas Kasiu tymi sierotami, których władze nie chcę uznać za warte zauważenia, a co dopiero zachowania. Prowadzisz nas zakamarkami, a Twoje bogate komentarze otwierają nam oczy.
OdpowiedzUsuń