Już było, „się odbyło” – piernikajkowe ożywienie domu „jak z piernika” (Bydgoska 50/52), w ramach rytuału* zwanego świętem Bydgoskiego
Przedmieścia, jak określiła je autorka piernikajek (czyli mła 😁 = moja oso-ba 😉).
|
Empornik nadgryziony zębem..., hmmm - naturalnym, nie "zębem czasu", jak w piernikajce 😉 Fot. Grażyna OL |
|
Staranników* przybyło zacne grono (uuuuupał!), w wieku różnym, co
sprzyjało dobrej zabawie. Był nawet piernikajkowy TORaś*! (wcielenie / model 2018). Ale do rzeczy, czyli
o: terminologii* piernikajkowej (ta do rozpoznania w tekście
piernikajki zaprezentowanej w sobotę; w przygotowywanej książce jest specjalny słowniczek 😊) oraz o spotkaniu samym, przygotowanym przez Książnicę Kopernikańską (filie nr 3 i 12 z
BP) we współpracy z Agnieszką Niezgodą oraz Emporium Dariusza Lipińskiego –
najlepszego w mieście sklepu z pamiątkami i miejsca z inspiracjami.
|
TORaś tegorocznego święta BP, z empornikiem w dłoni. Fot. Kamilla Krajewska-Kełpińska |
Celem zabawy przy niszczejącym zabytkowym domu „jak z piernika” było zapobieganie zapomnieniu,
wykluczeniu z pamięci tego miejsca (bo nie tylko budynku samego), czyli taka
rewitalizacja mentalna, prywatno-życzeniowa, skoro na inną nas / miasta nie stać…
Ideą ukrytą było uświadomienie, że historia towarzyszy nam zawsze i wszędzie
oraz że obok nas, na wyciągnięcie ręki, są także… bajki, tylko fantazji trochę
trzeba, żeby je dostrzec. Przy okazji piernikajka pokazać miała urodę, pojemność i kreatywność języka
polskiego (co staram się robić zawsze i wszędzie, acz z różną intensywnością, zob. np. w toruniarni "językowo").
Czytelnicy toruniani zapewne wiedzą, czym są moje
piernikajki, a nie bywającym w moim e-świecie wyjaśniam, że Piernikajki, czyli toruńskie
piernikowe bajki [książka w druku] to piernikowo-toruńskie do kwadratu bajki, które powstały z połączenia
wątków piernikowych, legend oraz przeróżnych prawdziwych historii toruńskich, z
wydarzeniami współczesnymi, lokalnymi – w duchu jak najbardziej dzisiejszym.
Przepis na piernikajki, per
analogiam do wiekowego przepisu na pierniki: weź miodu przaśnego, ile chcesz… = weź okruchy historii i kultury
sprzed lat wielu i ślad bieżącego życia codziennego, ducha legend starych i
iskrę fantazji, dopraw gibkością języka i diamencikami humoru, dodaj weny tyle,
aby czytelnik rozum(ek) zechciał pogimnastykować i skojarzeń nić uchwycił. Raz
uruchomiony tok myślenia i słowotwórczej zabawy nie daje się zatrzymać! Kolejne
wątki piernikajek czasem kreowała sama tylko językowa ekwilibrystyka. Jest ona
też formą sprzeciwu wobec złodziei słów, którzy diametralnie zmieniają ich
znaczenie. Ironia i humor, czasem
sarkazm, służą komentowaniu rzeczywistości i refleksji nad nią.
|
Agitujemy i czekamy na gości... Fot. KK |
Wróćmy do świątecznego wydarzenia, poprzedzonego prozaicznymi
przygotowaniami: wozimy / nosimy krzesła, stół, akcesoria, emporniki, wydruki, przewodniki,
wodę dla spragnionych (uuuupał!) itp. itd., dekorujemy miejsce zabawy,
agitujemy / zapraszamy przechodniów. I czekamy na uczestników (to dla mnie zawsze bardzo
stresująca czynność...). Wybija 12.00, jeszcze kilka minut, bo ostatni goście nadchodzą, i zaczynamy.
|
Gadaczka...Fot. Kamilla Krajewska-Kełpińska |
Najpierw wprowadzenie – o miejscu: architekturze, mieszkańcach,
kontekstach, o pruskim murze w Toruniu i jego znikaniu, o pomyśle na nowo-opowiadanie historii
miejscowej w bajkowy sposób, czyli o powstawaniu piernikajek, o inspiracjach –
czasem osobowych (TORaś), czasem były to luźna skojarzenia, konkretne wydarzenia, także książki i inne publikacje, filmy, fotografie, impresje i rozmowy.
|
Fot. Grażyna OL |
|
Fot. Kamilla Krajewska-Kełpińska |
Potem akcja = aktorskie czytanie piernikajki pt. TORasia nadmierny apetyt, propagandowy styl piernikowy, wizje, rewizje i (re)witalizacje oraz inscenizacja okazjonalna w wykonaniu Agnieszki Niezgody. Ciekawość świata była wielką
zaletą TORasia, podobnie jak jego obżarstwo – wielką wadą... Tak rozpoczyna się ta opowieść. Są w niej książki,
biblioteka i biblioteczny kot - z Książnicy 😊 (biblioKOTeka i KOTalog), ale też wodowskaz,
cesarz Wilhelm II i egzotyka miejscowa, burzymurki i zachowawcy / zabytków
miłośnicy, Milicja Obywatelska i studenci Uniwersytetu, witalność i
re-witalizacji pragnienie. Kto zechce poczytać – zapraszam do toruniarni (tutaj) albo do biblioteki
przy ul. Fałata 35 - tu także zdjęcia (Piotra Kożurny i Andrzeja R. Skowrońskiego).
|
Praczka-kucharka Franciszka w akcji. Sypała nawet diamencikami humoru - dosłownie...😊 Fot. Grażyna OL |
|
Połączyła nas wspólna zabawa / idea: ŻĄ-DA-MY RE-WI-TA-LI-ZA-CJI! oraz emporniki - dosłownie. |
|
Fot. Grażyna OL |
Wreszcie wspólna zabawa z
pomocą magicznych pierników z Emporium (emporników 😊) – wybrzmiało donośnie: ŻĄ-DA-MY
RE-WI-TA-LI-ZA-CJI! Krąg empornikowo-rewitalizacyjny to wyraz ucieleśnienia
idei rytuału świętem BP zwanego, czyli BYCIA RAZEM. Mam nadzieję, że podobne odczucia mieli uczestnicy spotkania.
|
Fot. Grażyna OL |
Potem coś dla ciała:
degustacja emporników (pycha!) i poczęstunek ze strony naszej kucharki-praczki
Franciszki, oraz dla rozum(k)u: wydruk czytanej piernikajki oraz
przewodni(cz)ki po BP. Młodzieniec TORasia uosabiający zażyczył sobie specjalną
TORasiową dedykację 😏
Gwoli wyjaśnienia: pierwowzorem TORasia był kilkuletni Leon, w
ubiegłym roku uczestniczący wraz z mamą w moim wykładzie w Książnicy (od
pewnego momentu w rozczulającej pozie „śpiącego Stasia”...), a kilka dni później w spacerze
historycznym podczas święta BP – ciekawy wszystkiego, z pytaniami, pomysłami,
pełen werwy i z i(s)krą wewnętrzną.
|
Naszej praczce-kucharce Franciszce dziękuję za inscenizację i wspólną zabawę! |
Zapraszam do piernikajkowej lektury!
(póki co - wyrywkowej, a jesienią już kompletnej, książkowej).