Wielka majówka - nie ta filmowa, ale tu i teraz, jeden dzień z... Toruńskie atrakcje majówkowe dzisiaj:
-- Kierowca MZK wyrwirączka - gwałtowne hamowanie = starsza kobieta spadła z siedzenia (!), uderzyła głową o podłogę, wózek z dzieckiem poleciał do przodu, pasażerowie "walili" głowami i nie tylko o ścianki, barierki itd.
-- W mieście to, co "lubię najbardziej" - tłum ludzi, tłok, bo komunikacja piesza utrudniona z powodu biegu. Musisz przejść? - szybko, szybko! biegiem! - tylko że 80-latek biegać na komendę nie da rady... Rozumiem ograniczenia z powodu biegu, OK, ale młodzi porządkowi: patrzcie, do kogo mówicie! pliz!
-- Udało się dotrzeć na Rynek i cóż widzę? Zmienia się co tam, coś tam w kwestii bud zafoliowanych - suuuper! Ale, ale...
Kiedy spojrzałam na fasady głównych gmachów rynkowych TO, CO NA NICH WISI, i nie mogłam oprzeć się (ironicznej) refleksji 😏, podwójnej, bo dwóch gmachów dotyczącej:
-- Flaga państwowa na fasadzie Dworu Artusa = czy to nowa wersja: plisowana...? Pomijam, że flaga jest spłowiała, a biel nie jest biała, ale żelazko to nie jest wielka inwestycja!
-- Baner (bo jak to nazwać?) na Ratuszu Staromiejskim - OK, nie będę się czepiać, że coś tam się marszczy, gdzie nie powinno... Nie będę się nawet czepiać, że to święto = ŚWIĘTO NARODOWE TRZECIEGO MAJA.
Refleksja dotyczy bardziej faktu: czy świętujemy coś, co odgórnie deprecjonujemy? To jak to jest? Nie rozumiem... Tym bardziej nie rozumiem, że pan na ratuszu zwykle dobrze odbierał sygnały "odgórne" i wyczuwał, skąd wieje wiatr historii... Hi, Hi, chciałoby się powiedzieć, taka MMHi = miejscowa majowa hi-hi-historia 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz