Podobno nasz język ojczysty ma
ochronę prawną (ustawa o języku polskim; m.in. wprowadzająca ochronę prawną
języka w życiu publicznym). Śmiem wątpić, zresztą nie po raz pierwszy…
Dziś tylko dwa przykłady językowej masakry, na która jestem wyczulona i
uczulona.
Szczególnie karygodny ten pierwszy,
bo dotyczy instytucji kultury! – smutne to. Reklama na dodatek w
formie gigant-szmaty (szmaty reklamowe to problem nie tylko Torunia) na fasadzie budynku, którym miasto chwali się i szczyci, z
napisem godnym reklamy piwa, a nie kultury: Baj Full (fuj!) = proste skojarzenie
z Bayer Full. Czy o to chodzi? O ten „wzorzec” kultury? Jeśli tak, to reklama
trafiona w dziesiątkę, przyznaję.
A może konsekwentnie „po zagranicznemu” do końca? = FULL FUN? Z BUY? – zgodnie ze stosowaną powszechnie w angielskim skróconą, fonetyczną formą zapisu. Czyli: FULL FUN Z BUY! Krócej i lepiej brzmi, prawa autorskie moje :-)
A może konsekwentnie „po zagranicznemu” do końca? = FULL FUN? Z BUY? – zgodnie ze stosowaną powszechnie w angielskim skróconą, fonetyczną formą zapisu. Czyli: FULL FUN Z BUY! Krócej i lepiej brzmi, prawa autorskie moje :-)
Drugi przykład (Rynek Staromiejski!) to
makabreska z gatunku międzynarodowej ekwilibrystyki językowej: polski +
rosyjski + angielski jako konglomerat: MOCKBA CLUB + pozostałe napisy. Może by
tak cyrylicą coś?
To co, ustawa o języku polskim obowiązuje czy nie?
Zwróć uwagę, że litery "A" w napisie "RESTAURACJA" są błędnie przymocowane - odbite poziomo. Niekompetencja czy złośliwość grafika? :-)
OdpowiedzUsuń