O kwestiach
językowych pisałam w toruniarni wielokrotnie: zarówno o
językowych smaczkach w postaci archaizmów, zmiany znaczeń i rozumienia słów itd. (tu na przykład, tutaj i tutaj), jak i o
językowej masakrze, dokonywanej zwykle w formach nazywanych (szumnie) reklamą (tu np., tutaj i tutaj).
Pisałam o
tym, że niby funkcjonuje formalno-prawna ochrona, ale naprawdę jej nie ma i
nikogo ona nie obchodzi. To najgorsze z możliwych rozwiązanie: (niby) jest
prawo, ale wszyscy wiedzą, że można je olać (sorki za kolokwializm), że nie trzeba go przestrzegać. Niewychowawcze, demoralizujące, nie
tylko w odniesieniu do języka ojczystego. Ech, co tu gadać o tego rodzaju generaliach…
SALE JĘZYKA polskiego = czytaj dowolnie: raczej [seɪl] języka, niż sale… Dlaczego znów marudzę? Bo językowe
niechlujstwo denerwuje mnie szczególnie, gdy w wykonaniu elit / elyt czy instytucji
kultury. Jak Centrum sztuki Współczesnej na przykład.
25 kwietnia
napisałam do tej szacownej instytucji mail, w związku z wystawą ART next to FASHION:
za CSW: http://csw.torun.pl/sztuka/art-next-to-fashion-15632/ |
Szanowni Państwo, piszę w sprawie tytułu wystawy i konferencji "ART next to FASHION". Rozumiem, że czasem myśl wyrażona po angielsku celniej trafia w sedno, ale nieodmiennie drażni mnie nadużywanie obcosłów*. Szczególnie, kiedy robi to instytucja kultury, od której oczekiwać należy kształtowania wzorców, tj. między innymi wzorcowego szacunku dla języka polskiego.
Problem
języka-śmietnika, nawet na poziomie świata kultury, rośnie w zastraszającym
tempie. Czy nikomu z Państwa nie przyszła do głowy językowa refleksja?
Pozdrawiam.
Katarzyna Kluczwajd
I co? I nic. Nie
dostałam ŻADNEJ odpowiedzi. Wypadało odpisać choćby w stylu: odebraliśmy mail,
mamy inne zdanie. Gratuluję wyboru „skutecznej” metody komunikacji pt. „olać
klienta”.
za: http://www.spodlady.com/prod_1369_ Tablica_Klient_awanturujacy_sie.html |
Oczywiście to moja wina – powinnam ubrać krawat i nie czepiać się... Przecież wiadomo, że klient wkrawacie jest mniej awanturujący się :-) (cytat uniwersalny, niestety...).
A może to raczej naszym elytom kultury należałoby zalecić noszenie tego elementu ubioru i językowe „ukulturnienie”?
*obcosłowa =
słowa obcego pochodzenia (archaizm oczywiście).
Pod koniec XIX w. w prasie lokalnej reklamowano: Oczyściciel mowy polskiej, czyli słownik obcosłów. Przydałby się niektórym i dzisiaj...
(Zob. tutaj: Oczyściciel mowy polskiej czyli słownik obcosłów składający się blisko z 10.000 wyrazów i wyrażeń z obcych mów utworzonych, a w piśmie i w mowie polskiej niepotrzebnie używanych, oraz z wyrazów gminnych, przestarzałych i ziemszczyn w różnych okolicach Polski używanych z wysłowieniem i objaśnieniem polskiem, ułożony dla lepszego wyrażenia się przez E.S. Kortowicza, Poznań, 1891)
(Zob. tutaj: Oczyściciel mowy polskiej czyli słownik obcosłów składający się blisko z 10.000 wyrazów i wyrażeń z obcych mów utworzonych, a w piśmie i w mowie polskiej niepotrzebnie używanych, oraz z wyrazów gminnych, przestarzałych i ziemszczyn w różnych okolicach Polski używanych z wysłowieniem i objaśnieniem polskiem, ułożony dla lepszego wyrażenia się przez E.S. Kortowicza, Poznań, 1891)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz