Każdy koniec to POCZĄTEK czegoś
nowego. Nie zawsze lepszego, ale dającego nadzieję. Koniec roku to początek
Torunia – grudniowe urodziny miasta (28 XII), już 780-te.
Koniec grudnia to także rocznica
ważna dla mojej dzielnicy – Podgórza. 29 grudnia 1924 roku Podgórzowi przywrócono prawa miejskie
(utracone w 1833 roku).
Tym „końcom” dedykuję początek bloga
o Toruniu, który nazwałam TORUNIARNIA. TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i
jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz
której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak
szafiarka.
Na urodziny – już 780-te – mojego
miasta urodzinowe zapiski. Skoro wielka rocznica, temat musi być odpowiednio mocny.
Niech więc punktem wyjścia będzie zabytek sztuki złotniczej (mojej do niedawna
zawodowej domeny), związany z miejską władzą. To łańcuch burmistrza Torunia ze zbiorów
Muzeum Okręgowego w Toruniu. Nie tyle jednak władza jest tu ważna (z zasady
nie ma dla niej miejsca na blogu!), ale zabytek sztuki użytkowej, którego
analiza stanowi punkt wyjścia do podróży w czasie. (Niestety bez ilustracji;
zdjęcia = Muzeum Okręgowe).
To peregrynacja w (bardzo) różnych
kierunkach, jak dawne obyczaje torunian i ich zapotrzebowanie na sztukę,
relacje między malarstwem i fotografią, działalność toruńskich mistrzów
fotografii, stosowane przez nich techniki. Jeden przedmiot opowiada różne
historie: Torunia i torunian, kultury i sztuki – o ile umiemy patrzeć i je
odczytać.
Zacznijmy od historii najnowszej –
łańcuch do toruńskiego Muzeum Okręgowego przekazał
w 1974 roku Tadeusz Konarski, ówczesny przewodniczący prezydium MRN (tj. Miejskiej
Rady Narodowej, o ile ktoś nie pamięta...). W
okresie II wojny światowej to insygnium służyło władzom okupacyjnym. Niemiecki
nadburmistrz Franz Jacob akt nominacji na to stanowisko Torunia otrzymał 20
czerwca 1940 roku, wraz z łańcuchem. Jest nawet zdjęcie Jacoba z łańcuchem na
szyi (maj 1942 r.), przed Ratuszem, w otoczeniu hitlerowskich notabli (zbiory
Muzeum Okręgowego).
Wróćmy do prapoczątku i samego
przedmiotu. Historycznie – łańcuch
był stosunkowo rzadko używaną oznaką władzy miejskiej, w przeciwieństwie do
najbardziej rozpowszechnionej laski. Egzemplarz toruński został wykonany w 1844 roku, przez nieznanego z imienia K.
Fischera, zapewne na miejscu, z brązu, srebra i emalii. Jest częściowo złocony.
Być może udział w powstaniu ozdoby miał Johann Georg Hossauer (1794-1874), wykształcony
w Paryżu, a czynny w Berlinie – jeden z bardziej znanych i cenionych
niemieckich złotników i jubilerów.
Łańcuch ma owalne ogniwa łączone kółkami oraz dwa medaliony,
jeden nad drugim, m.in. z herbem miasta.
Urodzinowa dygresja – anioł z herbu
Torunia ma w ręku klucz. Zdetronizował więc najstarszy wizerunek z kluczem, jak
do tej pory tak sądzono, czyli żeliwny herb z anielską postacią z kluczem w prawej
dłoni z 1860 roku, autorstwa miejscowego rzeźbiarza Piotra Rosenfelda, nad
bramą południowej elewacji Ratusza. Rzeźbę odlano w miejscowej Fabryce
Maszyn Rolniczych i Odlewni Eduarda Drewitza (zał. 1842).
Herb nad południową bramą Ratusza.
Fot. Andrzej R. Skowroński
I znów dygresja – Karola Ciesielska pisze, że tenże (jeden) herb
zawieszony został w sierpniu 1860 roku, ale dziś mamy dwa niemal identyczne
żeliwne okazy. Kilka lat temu jeden
z dwóch żeliwnych herbów Torunia z aniołem powędrował z zewnętrznej elewacji
północnej na wschodnią ścianę od strony dziedzińca.
I jeszcze jedna info o herbach na elewacji Ratusza - tym razem czterech, na ryzalicie zachodnim. Notatka w „Gazecie Toruńskiej” z października 1869 roku podaje, że na odnowionym szczycie Ratusza (co dotyczy zapewne zbudowanego wówczas tegoż neogotyckiego ryzalitu) zawieszono 4 herby: dwa toruńskie oraz herb prowincji pruskiej i herb państwa pruskiego. Zniknęły one zapewne po 1920 roku, łącznie z tymi "ponad-pruskimi", tj. herbami Starego Miasta i Nowego Miasta.
I jeszcze jedna info o herbach na elewacji Ratusza - tym razem czterech, na ryzalicie zachodnim. Notatka w „Gazecie Toruńskiej” z października 1869 roku podaje, że na odnowionym szczycie Ratusza (co dotyczy zapewne zbudowanego wówczas tegoż neogotyckiego ryzalitu) zawieszono 4 herby: dwa toruńskie oraz herb prowincji pruskiej i herb państwa pruskiego. Zniknęły one zapewne po 1920 roku, łącznie z tymi "ponad-pruskimi", tj. herbami Starego Miasta i Nowego Miasta.
Wróćmy do historii łańcucha. Toruńskie insygnium władzy
miejskiej od 1854 roku, za zgodą króla Fryderyka Wilhelma IV Pruskiego, nosił
burmistrz Theodor Edward Körner (1810-1891). W 1879 roku otrzymał on łańcuch na
własność wraz z godnością honorowego obywatela Torunia.
(CDN.)
Witam Panią serdecznie.
OdpowiedzUsuńNa Pani bloga trafiłem przypadkiem, szukając informacji o Eduardzie Kiewningu. I od razu mały szok! To on także działał w Toruniu?! Blog jest bardzo ciekawy, wiadomości przekazane przystępnie, czuć od razu profesjonalistę.
Muszę jednak zacząć inaczej, od siebie. Nazywam się Ryszard Hałabura. Mój ojciec urodził się na „Wrzosach” pod Toruniem, mama w Chełmży. Ja urodziłem się w Toruniu, ale jako półtoraroczne dziecko zostałem wywieziony do Szczecina. Mieszkałem tam prawie 40 lat i jest to „moje” miasto. Od ponad 20 lat mieszkam w Anglii.
Z kombinacji moich zainteresowań fotografią (od komunijnego „Druha”) i historią Szczecina (dużo później) powstał pomysł opracowania historii przedwojennych szczecińskich fotografów. Plan dojrzewał wiele lat, pochłonął mnóstwo czasu i pieniędzy, ale od prawie trzech lat istnieje moja strona poświęcona temu tematowi, na którą bardzo serdecznie zapraszam.
www.zaklady-fotograficzne-stettin.com
Po tej dygresji wracam do meritum sprawy. Jednym z fotografów działających w Szczecinie był Eduard Kiewning. Zaczynał w Greifswaldzie, potem była Wolgast i Demmin. Następnym przystankiem był Stettin. Do historii fotografii przeszedł nie jako fotograf studyjny, ale jako współautor albumu „Deutschlands Kolonien in achtzig farbenphotographischen Abbildungen“. Postanowiłem napisać o nim krótki artykuł. Jak zacząłem szukać danych w internecie okazało się, ż pracował także w Poznaniu, Fürstenwalde w Bernie w Szwajcarii a wczoraj znalazłem Pani bloga a w nim wzmiankę o Kiewningu w Toruniu. Niezły z niego był „latawiec”. Trafiłem także na „Gazetę Toruńską” z 18 października 1885 roku, w której dodatku, ukazało się jego ogłoszenie, informujące o otwarciu zakładu w „domu piekarza pana Kurowskiego”. Piękne… Chciałbym Panią prosić o wszelkie znane Pani fakty dotyczące działalności Kiewninga w Toruniu, lub namiary gdzie mogę takie dane znaleźć. Będę bardzo wdzięczny za każdą informację.
Z poważaniem
Ryszard Hałabura
Newton Longville
halabura@hotmail.com
Odpowiedź mailem bezpośrednio do Pana :-) A strona o dwanych fotografach w Szczecinie genialna! pozdrawiam
Usuń