Tłumaczenie z polskiego na polski pierwszej porcji smakowitych zdań, wymyślonych na użytek bloga, z użyciem archaizmów sprzed stu i więcej lat:
Wiecownik wypił zajdel piwa, a
zawiadowca knajpy – sznapsa.
Uczestnik wiecu wypił kufel piwa, a
zarządzający knajpą – porcję wódki.
Komiliton wsiadł do kołowca z
dyrektryzą i pojechali odwiedzić bandyżystę.
Członek wspólnoty studenckiej wsiadł
do auta z dyrektorką i pojechali odwiedzić rzemieślnika wytwarzającego
części do protez oraz elementy do aparatów ortopedycznych.
(Bandażysta to
nieistniejący już zawód. Bandażysta wykonywał prace związane z wytwarzaniem
części skórzanych, tekstylnych i pasmanteryjnych do protez kończyn dolnych i
górnych oraz elementów do aparatów, gorsetów i innych wyrobów ortopedycznych.
Naprawiał też protezy, aparaty i gorsety ortopedyczne.)
Stręczarka miejscowa konkurowała z
biurem umieszczeń dla szukających posad każdego stanu.
Pośredniczka pracy konkurowała z
biurem trudniącym się szukaniem pracy dla każdego.
Pisarz zgubił pupkę swej córki i
własne preparowatki.
Prowadzący księgi rachunkowe zgubił
lalkę swej córki i własne glizy.
(Mam nadzieję, że wiecie, co to gilzy...:-)
Szpryngowiec wpadł do znajomej staniczarki,
żeby ostrzec ją przed szopenfeldziarzem.
Złodziej, który przed kradzieżą najpierw
dzwonił do drzwi kilka razy, żeby upewnić się, że nikogo nie ma w domu, wpadł
do znajomej wytwórczyni staników, aby ostrzec ją przed złodziejem sklepowym.
Plastyka i dynamika zmian naszego języka są niesamowite, wciąż mnie fascynują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz