za: Pixabay |
Pierwszą produkcją Ufilmu, a do tego nie dokumentalną, ale fabularną, był obraz „Toruń filmuje”. Premiera tej jednoaktowej komedii nastąpiła 12 kwietnia 1928 roku, w Palace.
Ulfilm chwalił się, ze przystępuje do budowy własnego laboratorium przy ul. Ducha Św. 5, „aparaty i obiekty świetlne zostały już sprowadzone, obecnie uzupełnia się urządzenia techniczne”. Spółka planowała produkcję filmów propagandowych, naukowych i artystycznych, a także dla dzieci.
W październiku tego roku (1928) firma, która pracowała już przy ul. Małe Garbary 1, otrzymała zlecenie od Pomorskiego Stowarzyszenia Ubezpieczeń w Toruniu na wykonanie filmu propagandowego na temat tej instytucji. Scenariusz został uzgodniony, zdjęcia wykonane. Współpraca jednak nie przebiegała pomyślnie, skoro zleceniodawca poskarżył się do Wydziału Bezpieczeństwa Publicznego Magistratu, że znaczna część zdjęć została zepsuta, a pozostałe fragmenty Ulfilm włączył do innych swoich zdjęć, tworząc z tego całość pozbawioną treści naszym celom odpowiadającej, a nawet wprost przeciwnie – dla nas szkodliwej i powadze naszego Zakładu jako publicznego, ubliżającej. Chodziło o „Przygody Miksa”. Ponieważ obraz ten, zmieniony w stosunku do uzgodnień, ma być pokazany w kinie Światowid, Stowarzyszenie Ubezpieczeń prosi władzę o natychmiastowe wzbronienie wyświetlania filmu, względnie tych jego części, które odnoszą się do naszej Instytucji. Odręczna notatka na piśmie przekonuje, że władza podjęła interwencję i tego samego dnia nadała stosowny telefonogram do I Komisariatu Policji Państwowej, ale „Przygody Miksa” i tak wyświetlano. Także w październiku (1928) Jakowczyk nakręcił trzyaktowy film z wykorzystaniem sił miejscowej szkoły filmowej, o treści przestrzegającej młode dziewczęta przed „chorobami o niecnym charakterze” (tj. wenerycznymi) i prowadzącą do nich łatwowiernością. Zdjęcia miały odbywać się w lokalach i na terenie Torunia. Pismo do Wydziału Bezpieczeństwa Publicznego Magistratu z prośbą o zgodę podpisane jest przez Jakowczyka, bez znaków spółki Ulfilm.
za: Pixabay |
Już w kwietniu 1929 roku prasa opisywała smutny koniec interesu Ulińskiego, który zbyt lekko traktował sprawy finansowe, a do tego nie miał stosownego kapitału. Szef spółki otrzymywane zadatki „niekoniecznie uważał za potrzebne obracać na potrzeby przedsiębiorstwa, a nadto zdarzyło się raz że wystawił kwit fikcyjny na 300 zł, podpisawszy fikcyjne nazwisko”. Pieniądze musiał zwrócić wspólnik Zdziarski, z własnej kieszeni. Dzięki takim i podobnym praktykom Ulińskiego spółka szybko straciła dobre imię i grunt finansowy, aż rozchwiała się ostatecznie. Aparaty i urządzenia sprzedano na licytacji, Jakowczyk został na lodzie, bo posadę w Lecznicy porzucił.
Epilog tej sprawy rozegrał się przed Sądem Okręgowym w Toruniu, po zaskarżeniu Ulińskiego przez ogołoconych z pieniędzy wspólników. Uliński uzyskał uniewinnienie z kilku punktów oskarżenia, ale za fałszowanie dokumentów został skazany na 2 miesiące więzienia, w warunkowym zawieszeniu na rok. Nie on jeden skończył w sądzie... Dziennikarz „Słowa Pomorskiego” tak podsumował tę aferę: Że wytwórczość filmowa jest niezaprzeczenie interesem lukratywnym i że służenie 10-tej Muzie sowicie może się opłacić – dowodem tego choćby takie całe już dziś miasto filmowe jak Hollywood, a dalej – królewskie honoraria różnych Janningsów, Harry Lloydów, Chaplinów i Pol Negri’ów. No tak! Ale do osiągnięcia takich wyników trzeba amerykańskiej energji, amerykańskiego rozmachu i przedewszystkiem… amerykańskich dolarów. Bez tych 3-ch czynników psu na buty zdadzą się wszelkie najzbożniejsze poczynania, zwłaszcza nie poparte rzetelną pracą i obowiązkowością względem… swoich wspólników.
Po upadku Ulfilmu Franciszek Jakowczyk poradził sobie i pozostał przy fotograficzno-filmowej profesji. W lutym 1929
roku otworzył artystyczny zakład fotograficzny Fotofilm Jakowczyk przy ul. Prostej 2, później przy ul. Różanej 4 (od 1936 r.). Polecał fotografię artystyczną, prowadził dział filmowy, który oferował filmy reklamowe, aktualne i
inne, od 1939 roku także sprzedaż artykułów fotograficznych. W latach 30. XX w. Jakowczyk parał się fotografią teatralną, portretową oraz prasową – dla
„Ilustrowanego Kuryera Codziennego”, który to krakowski dziennik miał oddział w Toruniu. Jego fotogramy „Zabytki Torunia” zostały zauważone na pierwszej wystawie Towarzystwa Miłośników Fotografii (To-Mi-Fot) w 1931 roku. Obdarzono je pochwałami, podobnie jak prace innych
znanych fotografów toruńskich,
m.in. Konrada Sikory i Hermanna Spychalskiego.(o nim kinowo także tutaj).
Na toruńskim cmentarzu komunalnym nr 1 pochowany jest Franciszek Jakowczyk (1888-1958) – czy to nasz bohater?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz