PRZODEM
I TYŁEM
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI I DO BYLEJAKOŚCI
STYCZEŃ
HIT
Pierwszym kandydatem do HITU było
spotkanie w ramach cyklu ZABYTKI TORUŃSKIE MŁODSZEGO POKOLENIA (20 stycznia), z
ADAMEM KOWALKOWSKIM i MARCINEM ORŁOWSKIM, pt. Twierdza Toruń – trudne dziedzictwo. Wiedziałam, że temat nośny, jak
to się mówi, a Autorzy potrafią zainteresować ciekawą opowieścią, ale liczba
osób, które przyszły do Książnicy Kopernikańskiej, przerosła nasze oczekiwania.
Zabrakło krzeseł (za co po raz kolejny przepraszam…), choć w trybie awaryjnym
przynieśliśmy wszystkie dostępne, także z pokoi biurowych. Część słuchaczy
stała cierpliwie przez dwie godziny… (ja też :-) ). To najlepszy dowód na to, jak interesujące
było spotkanie.
Tłum na sali... Fot. Jacek Bloch |
...i bohaterowie spotkania, od lewej: Marcin Orłowski, Adam Kowalkowski. Fot. Jacek Bloch |
(Do zainteresowanych tym tematem – jedno z kolejnych spotkań z cyklu ZABYTKI TORUŃSKIE MŁODSZEGO POKOLENIA będzie poświęcone problematyce fortyfikacji. Proszę śledzić strony: Książnicy Kopernikańskiej, Toruńskiego Oddziału Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Facebooka, toruniarnię. Już teraz zapraszam!)
Jednak pierwszy kandydat do HITU musi
ustąpić miejsca drugiemu – bo ten dotyczy skali makro. Nie jednostkowego
wydarzenia, ale zjawiska społecznego.
Prawdziwy HIT stycznia (choć jego początki sięgają grudnia 2015 roku) to pozytywna energia i poczucie wspólnoty podczas manifestacji KOMITETU OBRONY DEMOKRACJI. Abstrahując od konkretnych przyczyn demonstracji i kwestii politycznych itd., bo nie o tym chcę tu pisać. W kategoriach HITU postrzegam wyjście ze stanu „bycia obok” = bycie razem w ramach odpowiedzialności za to, co wokół nas, za to, co ważne. To daje nadzieję, że jednak kogoś coś obchodzi oprócz czubka własnego nosa i własnych korzyści.
Prawdziwy HIT stycznia (choć jego początki sięgają grudnia 2015 roku) to pozytywna energia i poczucie wspólnoty podczas manifestacji KOMITETU OBRONY DEMOKRACJI. Abstrahując od konkretnych przyczyn demonstracji i kwestii politycznych itd., bo nie o tym chcę tu pisać. W kategoriach HITU postrzegam wyjście ze stanu „bycia obok” = bycie razem w ramach odpowiedzialności za to, co wokół nas, za to, co ważne. To daje nadzieję, że jednak kogoś coś obchodzi oprócz czubka własnego nosa i własnych korzyści.
Tego rodzaju wspólnej reakcji na
zagrożenie (choć w skali mikro) zabrakło swego czasu w mojej dawnej firmie, w
Muzeum Okręgowym („Mobbing? To nas nie dotyczy…”).
KIT
I to właśnie KIT miesiąca – wynoszenie patologii na piedestał. O co chodzi? O fakt umieszczenia przez Szefów Redakcji „Nowości” p. Marka Rubnikowicza, dyrektora
Muzeum Okręgowego, na liście kandydatów do ZŁOtej Karety w plebiscycie
czytelników. (O ile wiem, kandydatów mogą wskazywać czytelnicy, ale listę zatwierdzają Szefowie Redakcji.) Więcej szczegółów tutaj: 1/ MOBBINNG? TO NAS NIE DOTYCZY - CZYŻBY? /KARETY I BAŁWANY/ oraz tu: 2/ TORUŃ MIASTEM MIŁOŚNIKÓW MOBBINGU / TORUŃ 3M = WCIĄŻ JEST SZANSA!
Swego czasu jedynym, który
zainteresował się problemem w Muzeum, był radny Arkadiusz Myrcha. Dziś chciałabym przytoczyć tylko jedną z reakcji na posty jak wyżej,
cytuję: „Szkoda, że nie skorzystała Pani z okazji, by milczeć!!!!!” [liczba
wykrzykników oryginalna]. Zabrzmiało jak groźba. Choć to przecież sami decydenci
udowodnili, że milczenie i chowanie głowy w piasek to ich specjalność. A potem przyszła refleksja, że jest to mikro-karykaturalny plagiat z… Jacquesa Chiraca – pamiętacie? Ciekawe, czy uświadomiony? Humor i
satyra w światowy wydaniu… :-)
Skoro Pan Radny był łaskaw przywołać „wielki
cytat” jednego z Wielkich Europy, to w kwestii solidarności w reagowaniu na zło ciśnie
się na klawiaturę jeszcze jeden – wielkie znaczące słowa Martina Niemöllera. Zestawienie może nieadekwatne, bo dotyczyły one epokowych, zbrodniczych decyzji, ale bez względu na wymiar zła – mechanizm jest taki sam. O czym zawsze i wszędzie trzeba pamiętać.
Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,
nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,
nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,
nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,
nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.
nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,
nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,
nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,
nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.
No to niech Pani odda swoją karetę, na znak protestu
OdpowiedzUsuńDawno bym to zrobiła, ale dostaliśmy ją wspólnie = autorzy książki "Dzieje sztuki Torunia", przygotowanej przez Toruński Oddział Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo to przykre, znam też sytuację z pobliskiego Muzeum, gdzie dyrektorka niszczy super zdolną i oddaną pracowniczkę/pracowniczki... Czyżby strach przed konkurencją?
OdpowiedzUsuńPrzyczyny mobbingu są różne, ale cechy charakterologiczne mobbera mają duże znaczenie: "Szykanowanie pracownika jest sposobem na odwrócenie uwagi od własnej niekompetencji. Jest to najczęściej osoba o wyolbrzymionym poczuciu własnej wartości, przeceniająca swoje umiejętności i swoją wiedzę. Przekonana o własnych zdolnościach nie przyjmuje krytyki ze strony innych. Wszelkie uwagi ignoruje lub reaguje na nie z wściekłością i złością. Osoba, która odważyła się mieć odmienne od niego zdanie traktowana jest jak największy wróg. Taka osoba może spodziewać się, że będzie przez przełożonego szykanowana i niszczona." Zob. tu: http://psychologia.wiedza.diaboli.pl/mobbing/
OdpowiedzUsuńJak w życiu - agresja jest przykrywką dla strachu i niskiego poczucia własnej wartości. To NIESZCZĘŚCIE, że z takich ludzi robi się "szefów"...
Toruńscy "decydęci" lubią nagradzać takich ludzi - medal Thorunium dla: http://www.tylkotorun.pl/jacek-beszczynski-agentem-co-robil-jako-tw-tomek/
Smutne...
Przy okazji - jaki miły nick :-) Pozdrawiam!