Różne są dziś rodzaje politycznych
karier. Nie akceptuję dominującego modelu, w którym polityka staje się zawodem
(mowa o samorządzie), a tym bardziej tego, kiedy jest sposobem autokreacji. Pierwsze powinny być: wola pracy na
rzecz dobra wspólnego i „poprawiania
świata”, poczucie odpowiedzialności znacznie większe niż tylko odpowiedzialności osobistej. A z tym łączy się odpowiednia dawka pokory. Brzmi
anachronicznie, prawda? Ale tak uważam. To dla mnie ważne. Bo nie znoszę MANIPULACJI. To między innymi z nią walczę w ramach mojej jednoosobowej Partii Wrogów Głupoty, która w kolegach z CzM zyskała ogromne wsparcie. :-)
Żeby zmieniać świat, trzeba coś
umieć, mieć wiedzę, wolę działania i motywację. Co nie oznacza, że
kandydat do tego czy owego musi mieć ileś lat / musi być odpowiednio stary. Przecież każdy profesjonalista musi uczyć się bez przerwy, ba - musi to lubić. Z
podziwem patrzę na zaangażowanie i pracę moich młodych kolegów z CzM,
ich zapał i wiarę w możliwość realizacji wizji Torunia naszych marzeń.
Ale jednocześnie z dezaprobatą patrzę
na nadambitnych młodych nazywających się już na wejściu politykami. Samo kandydowanie nie czyni z nas
polityków! Co najwyżej aspirujących do tego miana. (Choć ja cały czas twierdzę,
że praca w samorządzie to społeczne działanie wspólne...). Jeśli już – to czyni nas osobami publicznymi. Jeśli każdy, kto ma na to ochotę, jest politykiem, to - idąc tym tokiem rozumowania - może powinnam
określić się jako „gwiazda filmowa”?, bo napisałam książkę o kinach… :-) :-)
Jeszcze gorzej oceniam rodzaj
„kariery odwróconej” – dorabianie sobie
legendy, np. społecznika. Bo władza jest CELEM. Normalna droga jest przecież dokładnie
odwrotna. Czasem społecznicy lądują w polityce, najczęściej po to i
dlatego, że inaczej nie da się zrealizować idei, o które zabiegają. Tak jest w
przypadku wielu z nas, z Czasu Mieszkańców. Dla nas władza jest ŚRODKIEM DO CELU.
Obietnice przed wyborami, nader liczne, nie mogą być z kosmosu. Powinnam raczej napisać: nie powinny być. Bo często są. Sami wiecie. I trudno dziwić się wyborcom, kiedy emocjonują się: „Wszyscy kłamiecie!” Rozumiem ich rozczarowanie, znam z autopsji. I wiem, że najgorsza jest bezsilność.
Dlatego wybrałam „silność”,
bez (przedrostka) bez- :-)
= Czas Mieszkańców.
Pracujemy na rzecz ZMIANY.
Ale SAMO SIĘ NIE ZROBI! DOŁĄCZ!
Ale SAMO SIĘ NIE ZROBI! DOŁĄCZ!
Rowerowa masa krytyczna 8.11.2014 - i MASA czaso-mieszkańcowa... |
Teraz to jest jeden wielki misz-masz, polityk czy jest autorytetem? Mam wątpliwości.
OdpowiedzUsuń