Józef Szwiec przejął POMORZANKĘ
co
najmniej u schyłku 1937 roku. Już w grudniu tego roku udostępnił salę grupie Plastyków Pomorskich na wystawę
przedświąteczną.
Swoje prace pokazały miejscowe tuzy świata plastyki: znany portrecista Edward Karniej z Wilna, od 1932 roku mieszkający w Toruniu; uczennica Władysława Skoczylasa – Zofia Woynianka, Ignacy Zelek z dynamicznym talentem (zob. też tutaj).
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe |
Były pastele Stanisława Millera, absolwenta Akademii Sztuk Pięknych we Wiedniu, profesora rysunku w miejscowym Gimnazjum Męskim im. Kopernika; soczyste w barwach prace Kazimierza Waluka, tchnące liryzmem Janiny Brejskiej-Malessy, akwarele Eryki Szulcówny (wł. Erika Schulze), Anny Szulce-Keperowej (wł. Anna Schulze-Köper; spolszczanie nawet nazwisk było typowe dla lat międzywojennych; np. Maurice Chevalier w prasie bywał nazywany... Maurycym), Ignacego Mazurka, no i świetnych braci Gęstwickich: Brunona i, nieżyjącego już wówczas, Feliksa (w toruniarni o nich tu i tutaj).
Urządzano w
Pomorzance także wystawy niemieckich torunian, wspomnianych: Eriki Schulze, Anny
Schulze-Köper (I 1938).
Erika Schulz, wykształcona w Mannheim, odbyła podróże artystyczne do Anglii, Francji, Norwegii i Włoch. Pokazała w Pomorzance głównie akwarelowe martwe natury i pejzaże, a także autoportret. Warto wspomnieć, że Erika Schulze jako pierwsza w niemieckim – ponownie – Toruniu, w 1939 roku wystawiła swoje prace w księgarni Westphala przy ul. Szerokiej 10.
Anna Schulze-Köper, wykształcona w Brunszwiku, mieszkała w Toruniu od 1920 (1921?) roku. Co roku udawała się w inny rejon kraju, aby szukać piękna krajobrazów i tematów do swoich prac. Na wystawie zaprezentowała akwarelowe widoki z Borów Tucholskich, Polesia, Wołynia i Tatr. Rok wcześniej Schulze-Köper pokazała swoje konturowe wycinanki (scenki rodzajowe). Obie panie uczestniczyły w życiu Konfraterni Artystów.
Autoportret
Eriki Schulz z wystawy w Pomorzance, Gazeta Gdańska, 1938. |
Erika Schulz, wykształcona w Mannheim, odbyła podróże artystyczne do Anglii, Francji, Norwegii i Włoch. Pokazała w Pomorzance głównie akwarelowe martwe natury i pejzaże, a także autoportret. Warto wspomnieć, że Erika Schulze jako pierwsza w niemieckim – ponownie – Toruniu, w 1939 roku wystawiła swoje prace w księgarni Westphala przy ul. Szerokiej 10.
Anna Schulze-Köper, wykształcona w Brunszwiku, mieszkała w Toruniu od 1920 (1921?) roku. Co roku udawała się w inny rejon kraju, aby szukać piękna krajobrazów i tematów do swoich prac. Na wystawie zaprezentowała akwarelowe widoki z Borów Tucholskich, Polesia, Wołynia i Tatr. Rok wcześniej Schulze-Köper pokazała swoje konturowe wycinanki (scenki rodzajowe). Obie panie uczestniczyły w życiu Konfraterni Artystów.
Eksponowano też
wystawy artystów spoza Torunia: Zofii Stankiewiczówny z Warszawy, Ludmiły
Lange z Poznania (V 1938).
To za czasów
Szwieca uruchomiona została na piętrze sala
różowa. Wśród lokali miejscowych wyróżniała się ponoć doborem
kolorów i umeblowaniem, które dobrano za życzliwą radą p. wojewodziny
Raczkiewiczowej, żona wojewody pomorskiego Władysława Raczkiewicza.
Ściany są lekko różowe, oświetlone kinkietami z niklu i matowego szkła w kształcie kielicha kwiatowego, u sufitu znajduje się wielki owal z blisko 100 różnokolorowymi żarówkami. Okna zakrywa na całej szerokości koronkowa firanka z niklowym okuciem. Do odcienia ścian dobrane zostało całe umeblowanie: stoliki są z mahoniu, kryte szlifowaną płytą szklaną, pod którą znajduje się ręczna koronka. Kanapy i krzesła są wyściełane pomarańczowo-różowym pluszem, wykonanym na specjalne zamówienie, podobnie jak nakrycia z różowego szkła i porcelany z platynową obwódką. Ozdobą są szafki oszklone kryształem, na których znajdują się, na szklanych kulach, lampy abażurowe, marzenie niejednej pani. Wewnątrz szafek umieszczono artystyczne wyroby ceramiczne i ludowe. Parkiet jest pod ścianami kryty filcem, wykonanym na zamówienie w Wilnie. Fortepian i miejsce na orkiestrę uzupełnia wyposażenie lokalu, w którym właściciel zamierza urządzać m.in. także imprezy artystyczne, wieczorki literackie itp. Dzięki rzutkości właściciela Pomorzanki miasto otrzymało lokal publiczny o artystycznie wykonanym wnętrzu. Tak opisano to wnętrze w „Słowie Pomorskim”, w grudniu 1938 roku.
Ściany są lekko różowe, oświetlone kinkietami z niklu i matowego szkła w kształcie kielicha kwiatowego, u sufitu znajduje się wielki owal z blisko 100 różnokolorowymi żarówkami. Okna zakrywa na całej szerokości koronkowa firanka z niklowym okuciem. Do odcienia ścian dobrane zostało całe umeblowanie: stoliki są z mahoniu, kryte szlifowaną płytą szklaną, pod którą znajduje się ręczna koronka. Kanapy i krzesła są wyściełane pomarańczowo-różowym pluszem, wykonanym na specjalne zamówienie, podobnie jak nakrycia z różowego szkła i porcelany z platynową obwódką. Ozdobą są szafki oszklone kryształem, na których znajdują się, na szklanych kulach, lampy abażurowe, marzenie niejednej pani. Wewnątrz szafek umieszczono artystyczne wyroby ceramiczne i ludowe. Parkiet jest pod ścianami kryty filcem, wykonanym na zamówienie w Wilnie. Fortepian i miejsce na orkiestrę uzupełnia wyposażenie lokalu, w którym właściciel zamierza urządzać m.in. także imprezy artystyczne, wieczorki literackie itp. Dzięki rzutkości właściciela Pomorzanki miasto otrzymało lokal publiczny o artystycznie wykonanym wnętrzu. Tak opisano to wnętrze w „Słowie Pomorskim”, w grudniu 1938 roku.
Wyróżniała lokal także oferta kulturalna – organizowano tu imprezy społecznie użyteczne, jak np. spotkanie towarzyskie na rzecz pomocy bezrobotnym, z dancingiem i brydżem, przygotowane przez Miejski Obywatelski Komitet Pomocy Zimowej. W karnawale 1939 roku zabawę (dancig-bridż) urządziła sekcja imprezowa Polskiego Białego Krzyża. Atrakcją wieczoru był konkurs pączków. Kto znajdzie w pączku migdały, zostanie obwołany królem i królową! Wstęp za zaproszeniami, dochód na oświatę żołnierza. Zabawa była przednia, uczestniczyli w niej m.in. p. ministrowa Raczkiewiczowa, p. prezydentowa Raszejowa, pani pułk. Bołtuciowa i wiele innych osób. Dowcipną konferansjerkę prowadził p. por. Fordymacki. Bawiło się tu także Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Belgijskiej.
W lutym 1939 roku odgrywano w sali różowej „Szopkę pomorską”, którą transmitowała toruńska rozgłośnia Polskiego Radia. Dochód na rzecz miejskiego komitetu pomocy bezrobotnym.
Słowo Pomorskie, 1939. |
Wiosną można
było obejrzeć w Pomorzance rewię mód Polskiego
Białego Krzyża, z udziałem znanych firm toruńskich, m.in. Witolda
Korzeniewskiego (konfekcja); dochód na oświatę żołnierza. Korzeniewski, po
półtorarocznej praktyce w Chicago i Nowym Jorku, we wrześniu 1938 roku
zmodernizował swój dom handlowy w światowym stylu i reklamował go jako
największy dom towarowy na Pomorzu.
Wszystko to pod
egidą Józefa Szwieca, o którym niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz