Szukaj na tym blogu

niedziela, 11 października 2015

PODGÓRSKIE POWIDOKI



Powidok co to takiego? I dlaczego w odniesieniu do (mojego) Podgórza?

Jak w teorii sztuki i u Władysława Strzemińskiego: powidok to obraz WEWNĘTRZNY, który powstaje na siatkówce oka PO chwili patrzenia na przedmiot odbijający światło lub na źródło światła.
Te dwa podkreślenia niezwykle istotne dla tych refleksji, które nasunęły mi się po spacerach historycznych, zapoczątkowanych wiosną wraz z debiutem aplikacji i strony internetowej PODGÓRZ WIDMO. Refleksji o WIDOKU WEWNĘTRZNYM, ale w odniesieniu do symbolicznych znaczeń, a nie fizjologii.


PODGÓRZ WIDMO umożliwia zwiedzanie z tym umownym „powidokiem” właśnie: nie tylko prowadzi i komentuje, ale też – a może przede wszystkim – pokazuje ten drugi / wewnętrzny / skryty obraz Podgórza nieistniejącego. Każdy punkt na trasie zaopatrzono w komentarz historyczny i kilka fotografii sprzed lat. Niektórzy pytają: – to na Podgórzu są zabytki? Są, jeszcze są. Trawestując klasyka można powiedzieć: spieszmy się oglądać, tak szybko odchodzą… 



Rzadki w mieście kompleks zabudowań gminy ewangelickiej (kościół, plebania, kostnica*, także cmentarz) ucierpiał we wrześniu 1939 roku, kiedy zbombardowano świątynię. Budynki dawnej plebanii i kostnicy (później ochronki, czyli przedszkola) to podgórskie perełki historyzmu (chociaż d. plebania mocno przekształcona z racji obecnej funkcji – to Zakład Opiekuńczo-Leczniczy Sióstr Serafitek). Niedoceniane.

*Moje najnowsze badania pokazały, że kostnica była inwestycją miejską; Kaplica Św. Zbawiciela służyła ewangelikom i katolikom. VII 2018

Kuriozum stanowi ul. Grabskiego – nieznana nawet najstarszym podgórzanom, bo istniejąca właściwie… tylko na mapie. Ulica nazwana imieniem tego ekonomisty i polityka to dukt wyjeżdżony przez auta (dojazd do garażu) na zapleczu dawnego kościoła ewangelickiego, w kierunku ul. Wyrzyskiej. Ulica tak „znana”, że źle oznaczona nawet na niektórych wirtualnych mapach… A „w mieście”, czyli za Wisłą, wymyśla się jakieś abstrakcyjne nazwy dla nowych ulic. 


Zabytek zadbany, bez używania koniecznego często w tych okolicznościach cudzysłowu, to na Podgórzu tylko kościół poreformacki. Ale zawsze jest jakieś ale – fasada kamienicy czynszowej Jaugschów naprzeciwko, przy ul. Poznańskiej 28, w momencie montażu iluminacji świątyni została tandetnie popacykowana w analogicznym, co kościół, kolorze. Ponoć ze względów estetycznych..., żeby dostosować gmach kolorystycznie. Marna to „estetyka”.

Kamienica Jaugschów sypie się od zewnątrz i od środka, a zrujnowana willa tego potentata branży rzeźnickiej, przy ul. Poznańskiej 30, woła o pomstę do nieba. Tę perełkę architektoniczną miasta Podgórz można porównać do łódzkich pałaców fabrykantów włókienniczych, choć w skromniejszej skali. I lokalizacja świetna – naprzeciwko kościoła, co miało znaczenie prestiżowe. A dziś to centrum, ale wstydu… 


Znika pruski mur, jak w całym mieście. W sierpniu zrównano z ziemią budynek przy ul. Poznańskiej 26, pamiętający czasy jeszcze przed Jaugschami. Co tu wyrośnie? Pewnie i inne domu z pruskiego muru stojące nieopodal czeka podobny los. Oby tylko nie w odniesieniu do narożnego domu przy ul. Poznańskiej 6/8*, z podcieniami od strony bocznej elewacji. W okresie międzywojennym był tu sklep spółdzielni kolejarzy. 
*Moje najnowsze badania rysują ciekawą historię tego miejsca...; kto ciekaw, niech poszuka w toruniarni.

Ul. Poznańska 6/8, boczna elewacja.
Zobacz: Toruński Podgórz. SubiekTYwne klimaTY




Zdarzają się podgórskie renowacje, jak przy ul. Poznańskiej 34 - intencje dobre, ale skutek fatalny. Dobrej klasy dom w stylu neomanierystycznym dziś wygląda jak pisanka wielkanocna, pomalowana odtąd–dotąd–gdzie–moje, a do tego oblepiona szpetnymi reklamami. W miejsce odpadającego detalu architektonicznego, jak w przypadku innych zabytkowych budynków Podgórza, gdzie oryginalny detal jeszcze pozostał.






Karygodny przykład trwałego pozbawienia walorów historycznych to wykonanie ocieplenia domów robotników kolejowych przy ul. Urzędniczej. Z typowych domów robotniczych, w duchu śląskich familoków, z detalem wypracowanym poprzez różny układ cegieł (na kant, skosem), zrobiono bloko–pudełka w jaskrawym kolorze, który zapewne miał przypominać kolor cegły, którą zakryto. Nawet nie warto się fatygować, żeby zadać pytanie o prawną ochronę obiektów z Gminnego Rejestru Zabytków czy Rejestru Zabytków (w którym ujęto tylko kościół poreformacki; nawet ratusza tam nie ma…).


Nawet historyczny ratusz podgórski służy ekspozycji szpetnych reklam. Szkoda też, że tablica pamiątkowa poświęcona Marszałkowi Józefowi Piłsudskiego, ufundowana niedawno (2006) w miejsce tej zniszczonej przez hitlerowców, ulokowana została niemal na poziomie gruntu. Mało stosowne miejsce, ale cóż – to historyczne zajmują liczne, „nader ważne” szyldy.


W cieniu agresywnych reklam dzisiejszych zostają ślady historii, jak zabytkowa reklama zakładu stolarza Rosy przy ul. Poznańskiej 38, która przetrwała pewnie dlatego, że dom wykonany z cegły nie do tynkowania (czyli jej nie zasłonięto). Chociaż przykładów destrukcyjnej inwęcji” (tak, tak = przeciwieństwo inwencji) nie trzeba daleko szukać, wystarczy przywołany przykład domów kolejarskich przy ul. Urzędniczej.

Władysław Strzemiński, "Powidok słońca",
za: http://culture.pl/pl/dzielo/wladyslaw-strzeminski-powidok-slonca

Znany obraz Władysława Strzemińskiego „Powidok słońca” stanowił próbę zobrazowania tego, co nieuchwytne w wymiarze zarówno fizjologii, jak i sztuki (efekt oślepienia w chwili patrzenia w słońce i ulotny tego obraz powstający we wnętrzu oka).

Mój POWIDOK podgórski / toruński to także efekt olśnienia – historią, który powoduje, że często mam wrażenie: tu byłam tu chodziłam, tych ludzi i te miejsca znałam. Wystarczy przymknąć oczy… Pod powiekami pojawia się obraz sprzed lat, dawne czasy i miejsca – jakby obecne tu i teraz. Mój POWIDOK podgórski / toruński to próba ukonkretnienia obrazu tego, co minęło i co dziś nie zawsze jest znane, zadbane, docenione, co przybiera różny (nie zawsze pozytywny) obraz. Jego wymiar / jakość zależą w dużej mierze od nas. Choćby od naszej troski o pamięć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.