Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 listopada 2015

HITY I KITY - LISTOPAD 2015



PRZODEM I TYŁEM 
– LOKALNIE – 
DO RZECZYWISTOŚCI I DO BYLEJAKOŚCI

LISTOPAD

HIT
Odbiór i komentarze uczestników, frekwencja do samego końca, żywa dyskusja, z udziałem nie tylko specjalistów, ale – co dla mnie szczególnie cenne – torunian zaangażowanym w miasto, to wszystko sprawia, że za listopadowy HIT uznaję drugą konferencję z cyklu ZABYTKI TORUŃSKIE MŁODSZEGO POKOLENIA, pt. "Modernizm 1920-1989. Architektura miasta" (tu szczegóły).
Książki rozchwytywane...
...a frekwencja dopisała, aż do końca.
To i niżej - fot. Tomasz Stochmal

Jako pomysłodawczyni cyklu cieszę się, że trafiliśmy w zainteresowania, także formą – bardziej o szeroko rozumianym charakterze edukacyjnym niż wąsko specjalistyczno-naukowym. Wpisuje się to zresztą w nowe trendy w działaniu instytucji kultury i nauki, m.in. muzeów.
Pierwsza edycja odbyła się w maju br., poświęcona była pruskiemu murowi. W ciągu pół roku wydaliśmy książkę, która miała premierę podczas sobotniego spotkania. (I taka ma być tradycja - książka gotowa na następne spotkanie z cyklu.)

Projekt serii Kamil SNOCHOWSKI

Ogromną dla mnie satysfakcją było duże nią zainteresowanie, tak duże, że książki… zabrakło! Przepraszamy! (Będzie już za chwilę w EMPORIUM, NAJlepszym sklepie z pamiątkami /ul. Piekary 28/ i w TORUŃSKIM ANTYKWARIACIE KSIĘGARSKIM /ul. Wysoka 16/).
Wiem, wiem, prywata taka trochę, ale w toruniarni mam prawo :-)  To takie moje SHS-sowe dla Torunia „dziecko młodszego pokolenia”, po cyklu „Dzieje i skarby kościołów toruńskich” (także tutaj; wydaliśmy już 5 tomów, ostatni miał premierę też 28 XI). No i przez Stowarzyszenie Historyków Sztuki przygotowanej monografii sztuki miasta („Dzieje sztuki Torunia”, 2009 r.).

Opracowanie graficzne Studio KROPKA Piotr Kabaciński



Jesteśmy PO, ale też PRZED kolejnym spotkaniem (a raczej już W TRAKCIE jego przygotowywania), zaplanowanym na połowę kwietnia 2016 roku. Tym razem HISTORYZM XIX WIEKU. Liczę na podobnie intensywne zainteresowanie torunian :-)


KIT
Przepraszam, ale nie umiałam odpowiedzieć na pytanie znajomego: – Kto tu jest pochowany? I dlaczego w tym miejscu? Czy Ty potrafisz?


Za stawem komtura, przy ruinach zamku krzyżackiego.

Chodzi o „efektowne siedziska i plansze do gry”. Kiedy zobaczyłam w necie, oniemiałam. Jeszcze bardziej – na miejscu. Choć podobno o gustach się nie dyskutuje, ale o przestrzeni wspólnej – tak, a przynajmniej powinno się. 

 

Kto zamówił? Kto zlecił? Kto dokonał wyboru? Jeśli w ogóle był jakiś wybór? I to jest NAJwiększy KIT brak dyskusji, konkursu, który mógłby nie tylko wyłonić najciekawsze rozwiązanie, ale zainspirować, zachęcić do współtworzenia przestrzeni wspólnej np. studentów Wydziału Sztuk Pięknych. (Czy może tylko ja coś przegapiłam?)
Ile jeszcze tzw. durnostojek, przepraszam – dzieł, aranżacji czy jak to nazwać, zniosą Stare Miasto i Nowe Miasto?

Wrócę do tego, co napisałam a propos HITU. Gdyby decydenci zechcieli bywać na takich spotkaniach, jak to wyżej wymienione, mogliby dowiedzieć się, że można dobrze i skutecznie ŁĄCZYĆ STARE Z NOWYM / NOWE ZE STARYM. Że nie trzeba być nieustannie zakładnikiem „starego stylu”, który – sugerowany, wspominany, przetwarzany, podrabiany, imitowany itp. itd. – prostą drogą zmierza w stronę kiczu.  Problem w tym, że takie publiczne realizacje mają duży wpływ na kształtowanie naszych gustów...
W "ławkowym temacie" sąsiedzi w Bydgoszczy dali szansę młodym. Tu efekty. Co wolicie? Stylizowane „nagrobki” toruńskie czy nowoczesność nad Brdą?

niedziela, 29 listopada 2015

POŻAR NA SZEROKIEJ, GOŚĆ BEZ GŁOWY I ZWIS BALKONOWY KORONOWANY = NADWZROCZNOŚĆ CHRONICZNA



To osobliwa przypadłość, NADWZROCZNOŚĆ CHRONICZNA, szczególnie częsta bywa u redaktora-korektora (którym jestem często, a ostatnio coraz częściej), obserwatora-analityka (nasilenie jako swego rodzaju forma psychoterapii czas jakiś temu, zostało we krwi) i osoby nieobojętnej na to, co wokół. 
Dziś zmasowane efekty nadwzroczności chronicznej, z obszaru kilku ulic Starego Miasta. Wystarczy wyjść i niespodzianki czekają! Trzeba tylko je dostrzec.
POŻAR na ul. Szerokiej = z kultowego Kefirka pozostał tylko …FIRE…



GOŚĆ BEZ GŁOWY (wcale nie tak rzadki okaz w realu, niestety, choć nie z plastiku…) z ul. Kopernika = reklama lokalu. Reklama bez głowy... :-)



ZWIS BALKONOWY KORONOWANY = nielegalnie już wiszący na balkonie (zabytkowej kamienicy) plakat kandydata z partii, koronowanej zdaje się. Oj, oj - minęło już przepisowych 30 dni, w ciągu których należy sprzątnąć materiały wyborcze.



Fajne mamy atrakcje w centrum miasta, prawda?

czwartek, 26 listopada 2015

ARTYSTA I POWIERNIK. KTO? - FRYZJER (FRYZJERSKO)



Ładna fryzura to niemal dzieło sztuki rzeźbiarskiej – tak pisano w prasie w latach 30. XX w. Mistrz fryzjerski pracuje niemal jak rzeźbiarz, wydobywa formę, tylko z innego tworzywa – niesfornego w kształtowaniu, a tym samym trudniejszego w pracy.
Dążenie (i dojście) do doskonałości w profesji fryzjerskiej wymaga wieloletniej i wszechstronnej nauki – wbrew temu, co się niektórym wydaje. Ta rozpoczyna się od… podawaniu klientom okryć i płaszczy, czyszczenia ubrań, podawania żelazek, a przede wszystkim polega na donośnym wołaniu „dzień dobry” i „do widzenia”. To podstawy nabierania ogłady i zręczności.
Teraz dopiero rozpoczyna się prawdziwa nauka – podstawa to rysunek. Dobry fryzjer „musi umieć rysować to, co zamierza zrobić. Z rysunku uczy się doboru fryzury do twarzy. Na rysunku poznaje też wszelkie rodzaje fryzur.”
Kolejny etap to perukarstwo. Po opanowaniu tej sztuki można przejść do nauki ondulacji – początkowo wykonywanej (dla bezpieczeństwa klientek…) na peruce lub treskach. Kiedy adept i ten etap szkolenia pokona z pozytywnym rezultatem, można dopuścić go do ondulowania głów „w naturze”
:-)
Na każdym etapie nauki potrzebne, przydatne są praktyka i talent. Ta fryzjerska edukacja jest znacznie łatwiejsza w odniesieniu do upiększania panów. Jednak nawet w odniesieniu do fryzur męskich podstawą powinien być rysunek.


Trochę później, bo lata 60. XX w.,
ale fryzura niewątpliwie rzeźbiarska (konkursowa).
Fot. ze zbioru Lukrecji i Ryszarda Kołodziejczaków.

Znacznie łatwiejsza jest też obsługa męskiej klienteli (lata 30. XX w.) – panie są bardziej wymagające i kapryśne. I absorbujące. Panie za dobrego fryzjera uznają mistrza, który umie dogodzić im doborem i wykonaniem fryzury, zgadza się z nią we wszystkich uwagach i zastrzeżeniach. Umie odmłodzić… „Przychodzi taka starsza przedstawicielka tego pięknego rodzaju ludzkiego i chce mieć fryzurę, żeby wyglądała nie starzej niż na 25 lat. Odmłodzić o połowę to nawet dla takiego czarodzieja, jak dobry fryzjer, rzecz niełatwa. Przeszło godzinę ustawia wymyślną piramidkę z rzadkich włosów, podfarbowuje, onduluje, przypina i gdy cały spocony i zmęczony orzeknie, że koniec, przychodzi najstraszniejsza chwila. Klientka patrzy w lustro i konstatuje, że fryzura jest nietwarzowa i trzeba rozpoczynać od nowa…
Obok cnoty  cierpliwości ważna jest też dyskrecja, bo przecież dobry fryzjer to często występuje w roli najlepszej przyjaciółki = powiernika. Większe wymogi, ale też zwykle fryzjer damski zarabiał lepiej niż męski.

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.