Szukaj na tym blogu

czwartek, 11 lutego 2016

MASZYNA DO… RYCIA - Z „GAZETY NIECODZIENNEJ” (2)



Thorner Presse, IX 1896.

Powróćmy do GAZETY NIECODZIENNEJ. Jedna z notatek, z lipca 1935 roku, nosi tytuł „Maszyny do rycia” – chodzi oczywiście o maszyny do szycia, które polecał Niko Jarowy. To dzięki wynalazkowi i doskonaleniu tej machiny możliwe stało się upowszechnienie zmian w modzie (także dzięki innowacjom w produkcji tkanin). Maszyna do szycia ma barwną historię, z ostrą konkurencją, plądrowaniem zakładów, wyścigiem do uzyskania patentów i ich wykradaniem włącznie. I do dziś wynalazek ten ma... wielu ojców.


Thorner Zeitung, IV 1869.

Prapoczątki mechanicznego szycia sięgają 1755 roku (pomysły Niemca Charlesa Fredericka Wiesenthala, zamieszkałego w Anglii), a z praktycznie zastosowanych najstarsze są pomysły francuskiego krawca Barthélemy’ego Thimonniera (1830), którego warsztat zniszczyła konkurencja w obawie o (zbyt wielkie) tempo produkcji. Kolejny krok zrobili pomysłowi Amerykanie: Elias Howe i Walter Hunt (1834). W czasie ich walk o patent objawił się Isaac Merritt Singer (1851), który założył firmę IM Singer & Co, jedną z najbardziej znanych na świecie. W tym samym czasie powstawały konstrukcje Augusta Clemensa Müllera, a wkrótce sławna niemiecka firma Veritas. Historia to długa, bujna i bogata.

Thorner Zeitung, IV 1869.

Maszyna była nie tylko praktycznym urządzeniem usprawniającym pracę, ale stała się swego rodzaju narzędziem emancypacji, ponieważ umożliwiała kobietom pracę zarobkową. Zwykle marnie wynagradzane, ale jednak. Kursy szycia stanowiły edukację nie tylko praktyczno-techniczną, ale otwierały przed kobietami nowe perspektywy i umożliwiały ich dążenie do samodzielności. Ale, jak każda nowość, a do tego sprzyjająca zmianom stosunków społecznych, maszyna nie była powszechnie akceptowana.

Thorner Zeitung, VI 1872.


W 1885 roku torunianie przeczytali w doniesieniach ze świata „Gazety Toruńskiej”, iż Wytworny świat paryski urządził oryginalny strejk przeciw bieliźnie i sukniom szytym na maszynie, a kupuje tylko takie, które wykonane są robota ręczną. Doszło do tego, ze pierwszorzędne magazyny na blankietach rachunków wydrukować kazały notę "tu nie szyje się na maszynie". Panie zaś tak skrupulatnie przestrzegają umowy, że nie dowierzając swojemu znawstwu, dobierają sobie do pomocy przy kupnie swoje panny garderobiany, ażeby rozpoznawały, czy zarzutka lub peniuar szyty jest na maszynie, czyli też igła pracownicy.


Thorner Zeitung, IV 1869.

Thorner Zeitung, IV 1869.

Torunianki szyły zwykle na singerach, ale handlowcy miejscowi oferowali też inne marki. Jedno z najstarszych ogłoszeń, składu C.B. Dietrich, pochodzi z 1865 roku i dotyczy machiny w wersji amerykańskiej. W latach 60.-70. XIX w. maszyny oferował Moritz Meyer (futra i ubiory), Stare Miasto 430, m.in. oryginalne amerykańskie machiny do szycia Wheelera & Wilsona oraz maszyny ręczne, szyjące łańcuszkiem i stebnówką.  Można je było nabyć także u Josepha Pragera, Wilhelmsstr. 84, Leona Bułakowskiego, ul. Szeroka 446, handel bławatów, płócien, bielizny i konfekcji [typowe, że do kupienia także w sklepach z tkaninami]. J. Stockhausen (Kleine Gerberstr. 17) oprócz sprzedaży prowadził także wypożyczalnię machin.
Sklep Gazowni Miejskiej (ul. Piekarska 253) prowadził maszyny Singera dla miasta Torunia i okolicy, zlecone przez agenta generalnego sławnej firmy Singer G. Neidlingera z Berlina. Ten dostawca królewski i cesarski miał interes główny w Bydgoszczy, filialne zaś w Toruniu, Grudziądzu, Pile, Brodnicy, Nakle, Chełmnie.

Bäckerstrasse w 1901 roku - pośrodku dom, który niebawem stanie się Łukiem Cezara.
Z lewej skład maszyn Singera.
Fot. Książnica Kopernikańska w Toruniu.

Przez wiele lat najbardziej znany w mieście był skład przy Bäckerstrasse 35. W 1903 roku pokazywano tu – dla zachęty – maszynowe hafty artystyczne: narzuty, dywany, poduszki, a nawet obrazy świadczące o wielkiej doskonałości maszyny Singer. Zwracał uwagę m.in. krajobraz haftowany, wykonany w 100 odcieniach, wyobrażający pewną piękną miejscowość kaszubskiej Szwajcaryi w Kartuzkiem. Widoczek ten natychmiast wpada w oczy; był także wystawiony przed pewnym czasem w Monachium.

Thorner Zeitung, II 1872.

W pierwszych latach XX w.
Bäckerstrasse była maszynowym zagłębiem: obok składu Singera (nr  35), pod nr 39 oferowano maszyny Pfaffa (zakład Alexandra Renné). Z czasem oferta rynkowa była coraz większa.
W międzywojniu maszyny do szycia oferował m.in. sklep Gazowni Miejskiej przy ul. Piekarskiej właśnie (nr 253). 

1 komentarz:

  1. Takie maszyny do szycia to kawał historii w krawiectwie. Kiedyś szycie było rzeczą normalną i maszyna do szycia stała praktycznie w każdym domu. Dziś robią to nieliczni i to jest bardzo przykre. Jest tyle fajnych materiałów do szycia np. z https://ctnbee.com/pl/kolekcje/materialy-do-szycia gdzie tylko blokuje nas nasza wyobraźnia abyśmy coś uszyli.

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.