Szukaj na tym blogu

środa, 29 sierpnia 2018

SUBIEKTYWNY SŁOWNIK WYBORC(Z)Y (3) - FESTIWAL DARMOCHY



Deliberacja to wymiana i konfrontacja argumentów. Czyli, żeby zaistniała, trzeba owe argumenty miećPotok pustosłowia i zalewanie banałami / stereotypami / komunałami nie wystarczą.
Deliberacja to niebezpieczny 😉 PROces zachodzący wśród ludzi myślących, który może prowadzić do deliberatywnej demokracji. Takiego stanu rzeczy, gdzie toczy się rozmowa / rozprawa (choć to akurat słowo dziś ma trochę inny wydźwięk niż pierwotnie...) dialog / debata / dyskusja / wymiana myśli / konsultowanie / argumentowanie itp. itd. Deliberacja właśnie.
W demokracji deliberatywnej najważniejszą wartością jest interes wspólnoty. MIASTO WSPÓLNE = MY TORUŃ. Najważniejsze są WSPÓLNE wyższe cele i ich akceptacja przez członków społeczności. Cele wspólnoty, które można osiągnąć tylko będąc / działając WSPÓLNIE. Interesy własne / jednostkowe schodzą na plan drugi. Trochę tak, jak w rodzinie – najważniejsze jest dobro WSPÓLNE, a nie wyłącznie osobnych: męża – żony, matki – ojca, dzieci itd. Trudna sztuka… 

Przy okazji: deliberacja, obok tromtadracji, to moje typy do wpisu do słownika słów starych i pięknych Społecznego Komitetu Obrony Tudzież(y).
za: Pixabay


Festiwal darmochy hasło w SSW już teraz, choć kulminacyjne jego natężenie w debacie / “deBAcie” 😉 publicznej nastąpi zapewne za chwil kilka. Już teraz i wcale nie za wcześnie, bo całoroczny w zasadzie festiwal darmochy, czyli obietnic wszystkich dla wszystkich o wszystkim ZA DARMO, powoli zaczyna eskalować.
To magiczne (jak sądzą niektórzy) zaklęcie przed-, w trakcie wyborów i po-wyborcze, to klasyczne robienie wody z mózgu lub / i świadectwo tejże cieczy posiadania ZAMIAST tego ważnego organu (mózgu znaczy). ZA DARMO przejazd komunikacją miejską: w niedzielę, na imprezę u o. Rydzyka, na żuzel, na sylwestra i co tam jeszcze. Każdej obietnicy ZA DARMO musi towarzyszyć konkretna kalkulacja: rachunek kosztów, zysków i strat, wskazanie źródeł finansowania i planowanych efektów. Wiadomo, że jednym z motywów ZWALNIANIA Z OPŁAT za komunikację miejską uczniów czy innych grup mieszkańców jest m.in. ratowanie miasta przez samochodowym horrorem. Zawsze jednak BEZPŁATNIE - co nie znaczy ZA DARMO - musi być skalkulowane ekonomicznie i przemyślane funkcjonalnie, poparte planowaniem, symulacjami itd. 

za: Pixabay
ZA DARMO to znaczy ZA ILE? Nieważne czy „za darmo” wpisywane jest w koszty czy w straty, bo i tak niezbędna dopłata pochodzi z pieniędzy publicznych, czyli naszych, czyli WSPÓLNYCH. Płacimy wszyscy. Ale ciemny lud to kupi! Pamiętajcie tylko kochani decydenci / decydęci, że w niektóre niedziele obowiązuje zakaz handlu. Także głupotą (ZA DARMO...) mam nadzieję.
A tak przy okazji językowych smaczków:
współczesna miejska wersja ZA DARMO
znaczy coś zupełnie innego! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.