Szukaj na tym blogu

sobota, 1 września 2018

ZIELONO MI – POST-ZIELEŃ: IRONICZNIE


Przycinak miejski zgeometryzowany
w wersji artystycznie przetworzonej
Zielono mi – nie od zieleni bynajmniej, ale od BiA (beton i asfalt) nadmiaru.  
(Bynajmniej = postanowiłam w toruniarni słów starych nadużywać, jako fanka Społecznego Komitetu Obrony Tudzież/y/. Mam swój słowniczek terminów i zwrotów starych I zapomnianych, czasem zabytkowe z niego okazy bywały w toruniarni – literalnie i w kreatywnej wersji: seria językowe archaizmy oraz np. tu.)

Zielono robi mi się w oczach, kiedy widzę, jak zieleń w mieście znika: lipowa aleja na Piastowskiej (tu akurat są nasadzenia = patyczki), osiedle przy ul. Bema, drzewa na tzw. górce na pl. Rapackiego (nowe sadzić!) i na samym placu (niebawem będzie BiA pustynią), aleja przy Chopina schyłkowa (są nasadzenia, ile przetrwa?), tudzież odcinek Poznańskiej w kierunku wiaduktu (nieprzyjazny z powodu korków i natężenia spalin z tego powodu) itp. itd. Za jedno drzewo stracone = dwa nowe trzeba! Wiem, wiem, niekoniecznie w tym samym  miejscu, bo miasto, BiA itd.


Zielono robi mi się w oczach, kiedy widzę nowo posadzone drzewka – patyczki uschnięte, połamane, mchem / porostami / pleśnią porośnięte, łącznie z Dębem Wolności…  Szlag mnie trafia, kiedy widzę aleje całe drzewek przy nowych drogach – w dużej części martwych, ale jak ma być inaczej, jeśli przed posadzeniem leżały wiele dni na 40 stopniowym upale, czekając na decydentów / decydętów, którzy mieli wbić pierwszą łopatę (uwaga, chwila dla fotoreporterów!).

Żal patrzeć na efekty cienć – WYcięć. Nie jestem specem od zieleni, ale przecież drzewo ciente / przycięte tak, że pozostaje wyłącznie najstarsza, bezlistna część zdrewniała, małe ma szanse na odrost w roku następnym. Małe albo żadne, i może o to chodzi – za rok do WYcięcia!


Zielono robi mi się w oczach nie tylko od zieleni ubytków, ale czasem też od… jej nadmiaru. Tylko że ten nadmiar to chaszcze w centrum miastadzikość, którą lubię na łące. Hmmm, tak jak oczywistą oczywistością jest to, że trzeba myć zęby, tak oczywiste jest, że trzeba odchwaszczać klomby w centrum miasta! Cud-zieleń miejską mają w Gdyni, na dodatek tematyczną (np. tzw. trawy morskie) i funkcjonalną! (między chodnikiem a jezdnią – nie da się przejść na szago!, na pasach rozdzielających jezdnie).

Zielono mi tak bardzo, że postanowiłam jako nie-ogrodniczka (co z tego, że się nie znam 😳) wprowadzić nowe (post)gatunki “zieleni” miejskiej, nie tylko w Toruniu występującej:
-- patycznik europejski, dwóch odmian: przyobwodnicowy i śródmiejski

suchotnik przyasfaltowy lampopodobny (endemit podgórski)

przycinak miejski zgeometryzowany (patrz wyżej 😐)

bujnychwast staromiejski jordankowiec

zioło chaszczowate toruńskie

Zapewne znacie te (post)gatunki?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.