Szukaj na tym blogu

wtorek, 22 lipca 2014

KOŁOWCOWE WYŚCIGI RANGI MIĘDZYNARODOWEJ



Kolejna ciekawa informacja dotycząca sportowo-rekreacyjnej infrastruktury Torunia (także tutaj).
Fragmenty z reklam prasowych, 1898 r.

U schyłku lat 90. XIX w. na Chełmińskim Przedmieściu, u pana Munscha, funkcjonował tor wyścigowy dla kołowców.
(KOŁOWIEC = rower; później tak nazywano też auta).
Dzięki Panu Bohdanowi Orłowskiemu wiem, że było to przy Szosie Chełmińskiej pod dzisiejszym numerem 176, gdzie funkcjonował lokal Zum Feldschlößchen, a w okresie polskim – pod nazwą Leśny Zameczek. Tor przeznaczony był dla kołowców, ale i do jazdy konnej. 

Musiał to być tor z prawdziwego zdarzenia, skoro odbywały się tam międzynarodowe wyścigi kołowcowe (1898). Poszczególne dyscypliny określano jako: „wyścigi „zachęty, wielkie wyścigi główne, główne – więcej siodłowe, z awansem, więcej siodłowe z awansem, pocieszenia”. Podczas rozgrywek odbywał się wielki koncert wojskowy.
Widzowie mieli do dyspozycji miejsca na trybunie –  numerowane i oczywiście najdroższe, były i miejsca „siodłowe” (?), I miejsca i II miejsca – stojące. Bilety i programy (!) można było nabyć w handlu cygar u F. Duszyńskiego. Organizatorzy, tj. Towarzystwo dla Wyścigów Kołowcowych, zapewniali, iż „na ochronę przed niepogodą znajdować się będą odpowiednie lokale na torze”, które w kolejnej edycji wyścigów nazwano... „krytymi szopami na torze”. Surowo zabrania się przyprowadzania psów!
W 1898 roku wyścigi odbyły się w maju, czerwcu, a także jesienią.
Podczas Wielkich Międzynarodowych Kołowcowych Wyścigów Jesiennych (IX 1898) odbywano wyścigi: „dla zachęty, rondowy, wielki wyścig główny, wyścig z przeszkodami, wielki wyścig rondowy kilkosiodłowy, wojskowy z przeszkodami”. Popołudniu było „wielkie korso o nagrody związków tutejszych i zamiejscowych głównemi ulicami miasta”. Podczas wyścigów przygrywał zespół muzyczny, w przerwach prezentowano pokazy jazdy artystycznej. O zmroku (to już jesień) tor został oświetlany. Po wyścigach wszyscy uczestnicy odbyli wspólny rajd do miasta.


Wyścigi kołowców odbywały się u Munscha i w 1899 roku. Tor wydzierżawiło na dłuższy czas (niemieckie) Towarzystwo Kołowników Pfeil, które w czerwcu urządziło międzynarodowe wyścigi, z udziałem ponad 50 kołowników. Część artystyczna stanowił wielki koncert wojskowy. Po sportowych zmaganiach odbyła się wspólna jazda do ogrodu Viktoria. Amatorzy dwóch kółek ścigali się w kolejnych miesiącach letnich (lipiec, sierpień), organizatorzy znów zapewniali koncert. 

W październiku odbyły się wielkie lokalne zawody „na korzyść pomnika dla Cesarza Wilhelma”, którego wzniesienie planowała niemiecka społeczność miasta. Były następujące konkurencje: „1. Wyścigi gości – 2000 m, dla osób nienależących do towarzystw, 2. Wyścigi z ustępstwem – 3000 m, dla członków-kołowników Pfeil, 3. Wyścigi kilkosiodłowe – przeszło 3000 m, dla kołowników-torunian do Pfeil, 4. Wyścigi starszych kołowników – 2000 m, dla kołowników-torunian należących do Pfeill, którzy ukończyli 35. rok życia, 5. Wolna jazda – 100 m, dla kołowników-torunian należących do Pfeill, 6. Wyścigi na dystansie 10 km".

 
W tym okresie w prasie było sporo reklam kołowców. W jednej z nich (VI 1898) polecano kołowce do jazdy korsowej z największej fabryki stolicy cesarstwa (tj. z Berlina), do nabycia u Oscara Hoppmanna (ul. Chełmińska 24), generalnego reprezentanta dla Torunia i okolicy. „I bez chęci kupna obejrzenie dozwolone!”
Thorner Presse, 21.04.1899.
W innej (IV 1899) zachwalano specjalny przyrząd do domowej, stacjonarnej nauki jazdy kołowcowej...

Rowery, maszyny do szycia (to częsty w tym czasie mariaż...), centryfugi..., ul. Mostowa 17.
Thorner Presse, 13.09.1911.
Jako najstarsze przedsiębiorstwo na Pomorzu branży motoryzacyjnej reklamował się Władysław Katafias (Rynek Nowomiejski 24) ale to odrębna historia... (Oferował maszyny do pisania i szycia, rowery itd., później prowadził sprawy samochodowe, szkołę szoferów, polecał samochody, motocykle i wszelkie akcesoria, miał własny warsztat reparacyjny i stację benzynową.)   
(Dziś rowerowy świat jest zupełnie inny...)

Fragment reklamy Władysława Katafiasa, przed jego składem przy Rynku Nowomiejskim.
Thorner Presse, 2.07.1910.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.