Szukaj na tym blogu

sobota, 2 września 2017

TORUNIARKI MORDA HEJTERSKA I ZŁODZIEJE SŁÓW

Dziwny tytuł? Już wyjaśniam.

Dzięki pewnemu Wielkiemu i Bardzo Ważnemu Stołecznemu Panu dowiedziałam się, że jestem:
drugi sort,
lewacka bojówka,
morda zdradziecka czy jakaś tam…
A dzięki innemu, znacznie Mniej Ważnemu Prowincjonalnemu Panu dowiedziałam się, że jestem hejterką. Bo ośmielam się mieć swoje zdanie i zdarza mi się krytykować coś / kogoś.
Mam na myśli stwierdzenia Krystiana Kubjaczyka, które sfomułował w odpowiedzi na krytykę Festiwalu Skyway autorstwa prof. Witolda Chmielewskiego. Czy samozachwyt jest w zakresie obowiązków?

Pan Kubjaczyk popłynął: krytyka to nie hejt, tak jak kicz to nie sztuka. Popłynął tym bardziej, że wypowiadał się jako przedstawiciel władzy (elyty…). Obaj ci panowie należą do ogromnej, wciąż rosnącej w siłę rzeszy złodziei złodziei słów. Pan Stołeczny daje przykład – jest „wzorem” w tym pokręconym znaczeniu.

Co do Skywaya – kultura popularna była od zawsze, ale raczej nikt cyrku, w tym cyrku małp, psów, czy pcheł 😂, kobiety z brodą, dzieci o wadze 200 kg, występów magików, iluzjonistów, somnambulików, spirytystów itp. itd. Nie zaliczał do kręgu SZTUKI. Dziś i owszem – czego przykładem jest Skyway (nie wystarczy używanie nazwisk artystów jako listka figowego!) – bo słowa już nic nie znaczą. W ustach władzy tym bardziej…
To tak, jakby muzykę klasyczną opisywać za pomocą terminologii i pojęć disco polo; Mickiewicza czy czytanego dziś narodowo Wyspiańskiego – metodą przystającą do rymów częstochowskich; dzieła Leonarda da Vinci zestawiać z tfurczością (nie mylić z twórczością) pani, która swego czasu „odrestaurowała”fresk z wizerunkiem Chrystusa, myśląc, że ratuje malowidło…

od sztuki do kiczu...
za: http://www.se.pl/wiadomosci/swiat/hiszpania-amatorska-renowacja
-zniszczyla-dzielo-sztuki_275111.html

A propos ocen (zob. też Grzegorza Giedrysa "Skończmy z hipokryzją") Skywaya najbardziej przeszkadza mi nie to, co jednostkowe (co dotyczy samego Festiwalu), ale sam mechanizm – to,  co nazwałam kradzieżą słów: sztuka to sztuka, festyn to festyn, krytyka to krytyka, a hejt to coś, co w wykonaniu urzędników jest niedopuszczalne. Przeszkadza mi, że władza za publiczne (duże) pieniądze ogłupia ludzi (bo festyn to nie sztuka), że działa na rzecz złodziei słów.

2 komentarze:

  1. Brawo Pani Kasiu! Dokładnie tak samo uważam:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, i marksizm kulturowy się zdenerwował. Dekonstruktywna post-sztuka relatywistyczna walczyła z wartościami Prawdy-Dobra-Piękna, a przylazła na szczudłach baba z brodą i wygrała system.

    Poeta z muzykiem cmokali nad lilią, a przyszedł osioł i ją zeżarł.

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.