HITY I KITY TORUNIARNI
PRZODEM I TYŁEM – LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI
I DO BYLEJAKOŚCI
PRZODEM I TYŁEM – LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI
I DO BYLEJAKOŚCI
HIT
HIT
sierpnia – bezapelacyjnie – to wystawa „Rubinkowo” Aleksandry Sojak-Borodo i Katarzyny Skrobały, w Galerii Wozownia. Gratuluję – i dziękuję – Autorkom i
Organizatorom.
NARESZCIE! Nareszcie zaczynamy dostrzegać, że Toruń to nie tylko Starówka, gotyk na dotyk itp. itd. Przy całym szacunku dla zabytkowej i pięknej, najstarszej części miasta. Nareszcie zaczynamy postrzegać NASZE miasto w wymiarze SPOŁECZNYM. Miasto to nie tylko architektura, urbanistyka, infrastruktura – to LUDZIE.
Dzięki
różnym indywidualnym i społecznym działaniom (powinno być: oddolnym, ale nie
lubię tego określenia) zaczynamy poznawać i cenić nasze małe ojczyzny w
wymiarze mikro: osiedla, dzielnice. I identyfikować się z nimi.
Mają
w tym też zasługi członkowie Toruńskich Spacerów Fotograficznych (tu na temat Rubinkowa) i wielu, wielu innych… Niektóre zdjęcia z Rubinkowa w wykonaniu TSF mają walory
malarskiej abstrakcji, kompozycji symbolicznych, plastycznych znaków...
Fot. Zbyszek Filipiak (Jedno z moich ulubionych zdjęć "forma - kolor".) |
Wystawa
wygrała z drugim wydarzeniem typowanym do HITU sierpnia – odnowieniem budynku z
tzw. pruskiego muru przy ul. Stromej. Serce muzealnika optowało za odnowionym zabytkiem, ale zdecydował szerszy wymiar edukacyjny i społeczny w przypadku
ekspozycji.
Czyli
MOŻNA, jeśli się CHCE! Prywatny właściciel (chwała Mu za te starania i ich
efekt) zawstydził władze miasta, które nie potrafią?, nie chcą? poradzić sobie
z choćby zabezpieczeniem jednego z najcenniejszych w mieście budynków szachulcowych, przy ul. Bydgoskiej 50.
KIT
Bezapelacyjne zwycięstwo rzeczniczki
prasowej Prezydenta (nie po raz pierwszy w HITACH I KITACH...: styczeń 2014 oraz luty 2014), za
wypowiedź na temat strażników miejskich śpiących w samochodzie podczas służby (Śpiochy do raportu, wystąp!).
Pani rzecznik stwierdziła: Straż ma
komendanta, a on – narzędzia do wyjaśnienia tematu i wyciągnięcia personalnych
konsekwencji. Analogicznie było w przypadku Muzeum Okręgowego. Tu też
rozwiązanie konfliktu prezydent pozostawił dyrektorowi placówki.
KIT za model „zarządzania
po toruńsku”, który ta wypowiedź reprezentuje. Pani rzecznik była uprzejma zrównać dw światy: zaniedbanie
obowiązków przez szeregowego pracownika z mobbingiem uprawianym przez szefa.
Gratuluję – tylko czego? Braku wiedzy czy raczej dobrego samopoczucia?
Dodam, że sprawa w Muzeum to nie
konflikt, ale PATOLOGIA. Wcale nie zniknęła po wywaleniu mnie z pracy. I nie
zniknie, bo jest na nią odgórne przyzwolenie. I jeszcze istotny szczegół – w normalnym świecie nie jest się sędzią we własnej sprawie. Władza ma zawsze rację – było, ponoć minęło. NIE w Toruniu...
Ja miałam czelność nazwać rzeczy po
imieniu (podobnie jak inni, tyle że anonimowo, w ankiecie Państwowej Inspekcji
Pracy) – straciłam pracę, strażnicy na służbie spali na oczach wszystkich (oj,
było śmiechu w Toruniu i w internecie!) – mają się świetnie.
Nie wiem, czy współczuć Pani
rzecznik bardziej tego, że NIE ROZUMIE, o czym mówi, czy że MUSI mówić bzdury…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz