PRZODEM I TYŁEM
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI
I DO
BYLEJAKOŚCI
STYCZEŃ
HIT
Aleksandra
Iżycka w roli „metra z Sèvres” w doniesieniu do etyki...
Przepraszam za sarkazm...
P. Iżycka, występująca
w toruniarni nie po raz pierwszy (np. tutaj) przebiła i zdetronizowała inne potencjalne HITY…
Rzecz dotyczy kultury, a konkretnie sposobu zarządzania jedną z większych / kosztowniejszych instytucji w mieście i publikowane na pierwszych stronach lokalnych gazet informacje o „aferze taśmowej w CSW”.
Pani Iżycka w komentarzu dla „Nowości” łaskawie zechciała stwierdzić:
„Wykorzystywanie nielegalnie pozyskanych nagrań jest nieetyczne i nie przystoi
osobie pełniącej kierowniczą funkcję w publicznej instytucji.”
Jeszcze raz:
…JEST NIEETYCZNE I NIE PRZYSTOI OSOBIE PEŁNIĄCEJ KIEROWNICZĄ FUNKCJĘ W
PUBLICZNEJ INSTYTUCJI. Dlaczego to podkreślam? Jestem wyczulona na kwestie uczciwości i etyki
zachowań, ale stosuję TE SAME KRYTERIA DO WSZYSTKICH,
poczynając OD SIEBIE. Natomiast pani rzeczniczka stosuje je mocno wybiórczo –
Jej (czy Jej pryncypała, w imieniu którego występuje?) pojęcie etyki, a raczej „etyki” jest płynne…
Wystarczy przytoczyć pierwszy z brzegu przykład, jak tutaj - o etyce CICHO...
KIT
To
samo wydarzenie, tj. „afera taśmowa” musi zająć pozycję KITU. Sprzeczność? –
tylko pozornie.
Nominację wypowiedzi p. Iżyckiej do HITU dyktuje sarkazm wynikający z poczucia bezsilności i bezradności, tego samego, co u ofiar mobbingu, które konieczność obrony zmusza do zachowań nie zawsze chcianych. Wiem coś o tym. Każda ofiara ma prawo bronić się, a metody obrony wymuszone są przez formy zachowań agresora. Trawestując klasyka można powiedzieć: jaki atak, taka obrona. Czyste i etyczne reguły da się stosować tylko w czystej walce.
Nominację wypowiedzi p. Iżyckiej do HITU dyktuje sarkazm wynikający z poczucia bezsilności i bezradności, tego samego, co u ofiar mobbingu, które konieczność obrony zmusza do zachowań nie zawsze chcianych. Wiem coś o tym. Każda ofiara ma prawo bronić się, a metody obrony wymuszone są przez formy zachowań agresora. Trawestując klasyka można powiedzieć: jaki atak, taka obrona. Czyste i etyczne reguły da się stosować tylko w czystej walce.
Nie
wiem, co jest na taśmach, nie wiem, co wyniknie z „afery” (właściwie wiem – jak
zwykle wielkie NIC), ale sam fakt nagrywania rozmów to sygnał – kolejny – że w
toruńskiej kulturze źle się dzieje, że kompetencje zarządzających nią
pozostawiają wiele do życzenia. A system nieprzerywalnego monologu „władza ma
zawsze rację” i „włada jest wyznacznikiem (jedynej) prawdy”, choć trąci
Orwellem, znam z lokalnej autopsji…
Informację
dotyczącą Muzeum Okręgowego o (eufemistycznie) „zachowaniach noszących znamiona mobbingu” zignorowano. Nie zareagował nikt: ani Rada Muzeum, ani
dyrektor Wydziału Kultury, ani Rada Miejska i jej komisja kultury, ani
Prezydent. Nikt nawet nie rozmawiał z pokrzywdzonymi. Bali się usłyszeć prawdę?
Czy nie obchodziła Ich instytucja, za która odpowiadają? (A problem pozostał...)
W sprawie CSW reakcja jest natychmiastowa: klub Czasu Mieszkańców wystąpił o nadzwyczajne posiedzenie stosownej komisji Rady Miejskiej, żeby zbadać tę sprawę. TYLKO Czas Mieszkańców. Reszta – jak wyżej.
W sprawie CSW reakcja jest natychmiastowa: klub Czasu Mieszkańców wystąpił o nadzwyczajne posiedzenie stosownej komisji Rady Miejskiej, żeby zbadać tę sprawę. TYLKO Czas Mieszkańców. Reszta – jak wyżej.
I
tu ciśnie się na klawiaturę KIT kolejny – reszta jak wyżej, bo kto tak
naprawdę dyryguje Radą Miejską? Po
części odpowiedź na nie dała Joanna Scheuring-Wielgus w ciekawym wywiadzie, w
którym mówi m.in. o powstaniu ważnej komisji
ds. rewitalizacji. Tu zawarta jest odpowiedź na pytanie jak wyżej.
W
jednym nie zgadzam się z Joanną: nie ma samotnych liderów. Lider wyznacza perspektywiczne cele, inspiruje i pozyskuje agentów zmiany, tj.
ludzi działających na rzecz podążania w wyznaczonym kierunku. „Lider” samotny
to dyktator.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz