Szukaj na tym blogu

niedziela, 4 czerwca 2017

NADWIŚLAŃSKO I… PRZEZ-WIŚLAŃSKO – 11 (TORUŃ, KTÓREGO NIE MA)



2017 = Rok Rzeki Wisły. Już „działo się” co nieco, a wysyp imprez i atrakcji przed nami (np. Festiwal Wisły). Najbardziej niecierpliwie czekam na książkę (imprezy to nie moja specjalność... 😉) = album Jacka Kiełpińskiego i Ryszarda Stachowiaka, do którego w skali mini-mikro przyłożyłam swój historyczny paluszek. Już teraz ten album polecam!

Wisła dzieliła i łączyła torunian i mieszkańców lewego brzegu (podgórzan i innych). Czasem bywała utrudnieniem – na przykład dla chcących skorzystać z kolei żelaznej (główny dworzec był poza miastem, a do tego na drugim brzegu rzeki). Wisła stanowiła ważną dla miasta arterię komunikacyjną i szlak handlowy. To właśnie handel od wieków w dużej mierze budował dobrobyt miasta i jego mieszkańców.


Powódź, pocz. XX w.
Fot. (to i kolejne) Książnica Kopernikańska.
Natura nieokiełznana - bywały powodzie, zimowe podczas spływu kry, ale i wiosenno-letnie.
Natura, więc jak powiedział klasyk:
Jest zima, to musi być zimno. Jakie tam „zimno” – dawniej to bywały zimy! Bez trudu można było przeprawiać się po lodzie na drugi brzeg.


Droga po lodzie, pocz. XX w.
i trasa z czasów II wojny światowej.


Przystań pasażerska na lewobrzeżu.
Droga po lodzie prowadziła w osi trasy parostatków kursujących przez rzekę. O bezpieczeństwo publiczne na tej kruchej drodze dbały władze miasta i Policja: przejście było dozwolone po sprawdzeniu stanu lodu i urzędowym zatwierdzeniu trasy. W latach międzywojennych na obu brzegach rzeki umieszczano specjalne tablice informacyjne, a niestosujący się do zakazów byli policyjnie karani.
W czasie II wojny światowej, po zniszczeniu obu przepraw mostowych, ta trasa była wykorzystywana jeszcze częściej, ale już bez troski o bezpieczną drogę.

Kąpielnia Dilla zacumowana przy lewym brzegu rzeki,
nieopodal jego gospody.
Latem torunianie korzystali ze statków kąpielowych, w międzywojniu zwanych kąpielniami, i dzikich kąpielisk stanowiących miejską namiastkę Zopotów, czyli Sopotu.


W ramach zachęty do lektury przygotowywanej książki
pt. TORUŃ, KTÓREGO NIE MA
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.