No
właśnie – sens czy bezsens? Może (bez)sens… 😉, bo czasem tak, czasem tak... Takie tam refleksje po 23.
Toruńskim Festiwalu Książki, w którym wzięłam udział w zmasowany sposób =
panel dyskusyjny, spotkanie autorskie + rola moderatorki.
Dwa
ostatnie spotkania to inicjatywa Towarzystwa Naukowego Organizacji i Kierownictwa, które swego czasu przyłożyło paluszek do opracowania dziejów
sztuki miasta :-) Jak? = Wydawnictwo TNOiK miało udział w publikacji czterech
tomów z serii „Dzieje i skarby kościołów toruńskich” Toruńskiego Oddziału Stowarzyszenia
Historyków Sztuki, a seria ta to swego rodzaju cegiełki do budowy naszego
sztandarowego dzieła pt. „Dzieje sztuki Torunia”. Czyli opis czasu, który przegląda się w sztuce...
Miałam mały problem z tytułem posta, czyli
określeniem tej mojej roli w wymiarze społecznym:
krzewicielki wiedzy?,
popularyzatorki nauki?,
edukatorki?,
dzielącej się pasją?,
zachęcającej do
refleksji i poszukiwań?,
otwierającej oczy na przeszłość, na kulturę i sztukę?
Jak trafnie określić tę rolę? Sama nie wiem. Wiem, co chcę osiągnąć i jakimi metodami. Wiem, że idealizm tu potrzebny, ale jednocześnie jestem realistką. Podczas panelu, w dyskusji z uczestnikami, grupę zainteresowaną historią, sztuką, kulturą, także w doniesieniu do swojej małej ojczyzny, określiłam jako mieszczącą się w granicach błędu statystycznego (czyli 2-3%…) – bez zabarwienie pejoratywnego (choć słowo błąd zakłada pomyłkę). Jeśli się mylę, to doskonale!
Tematy dotyczące zabytków i kultury Torunia znalazły się w mega programie pełnym Wielkich Nazwisk, więc – jako realistka – obawiałam się, czy ktokolwiek pofatyguje się na spotkania z „lokalsami”… Obawy okazały się niepotrzebne: grup(k)a w ramach błędu statystycznego była reprezentowana całkiem licznie (nawet w świątecznym dniu Bożego Ciała), a do tego aktywna w dyskusjach = dziękuję naszym Gościom! Dziękuję też Organizatorom Festiwalu – przede wszystkim za dostrzeżenie publikacji o historii w wymiarze lokalnym i ich autorów, a tym samym za możliwość pracy na kolejnym froncie krzewicielstwa wiedzy i zabytko-zaangażowania 😊
Refleksje po:
---
Panel był fajną rozmową między autorami (Tomasz Stochmal, Mieczysław
Wilczewski, KK) i moderatorem (Szymon Spandowski) oraz dyskusją z Gośćmi. Sprzyjała
jej dobra atmosfera miejsca (CSW) i pewnie też ta między nami 😊. Wnioski?
Podstawowy = trzeba działać w każdy możliwy sposób, aby grupa „błędu
statystycznego” powiększała się. Problematyczny = co zrobić, żeby nasza pasją
zarazić decydentów? No może nie tak na maksa…, ale żeby chociaż skutecznie
uświadomić kwestie podstawowe? Oboczny = oczekiwania zainteresowanych spore
(chwalebnie!, choć nie da się pisać książek co kwartał), ale ważna też
aktywność własna! Na najmniejszym choćby poletku: rodziny, sąsiadów, znajomych
– choćby w formie rozmów, czytania, szukania informacji.
---
Podczas mojego spotkania autorskiego szukałam odpowiedzi na pytanie: sztuka
Torunia jest… jaka?, per analogiam do tytułu / tematu książki „Toruń jest…
jaki? Wizja miasta zależy od Ciebie”. Oczywiście pytań więcej niż odpowiedzi…
Takie postawienie problemu, z pewną dozą subiektywnego nastawienia, było dla
mnie inspirujące – pozwoliło na sztukę miasta, którą zajmuję się od trzech
dekad, spojrzeć z innej perspektywy. Perspektywy uwzględniającej także optykę
nieprofesjonalnego (bez obrazy) miłośnika zabytków – to trudna sztuka, której
wciąż się uczę. Efekty badań powinniśmy przedstawiać w formie maksymalnie
przystępnej, a do tego frapującej – żeby wzbudzić zainteresowanie. I – co
jeszcze ważniejsze – zaangażowanie. To nie jest wyłącznie kwestia języka.
Uważam, że znaczenie ma osobiste zaangażowanie autora i jego autentyczność.
Uważam i wiem to od czytelników, uczestników wystaw (kiedyś…), wykładów,
prezentacji, spotkań, spacerów historycznych i czego tam jeszcze 😊.
Jaka
jest sztuka Torunia? Konkluzje niektóre w formie pytań otwartych...
--
różnorodna i wieloraka, czasem iluzyjna
-- jak
otwarta księga, która zachęca do wertowania kolejnych kart
-- uczy
pokory
--
inspiruje, otwiera nowe drogi
-- tylko
„nasza” czy wielokulturowo wspólna?
--
stanowi odbicie czasu minionego, we wszystkich jego aspektach, nić historii
splata i łączy…
zaniedbana... |
...i zadbana |
Wiem, wiem, bez rozwinięcia brzmi banalnie. Kto był, wie więcej 😊. I od siebie dodam: ŻYCIE PONAD HISTORIĄ. Kto mnie zna, wie, o co chodzi.
Fot. Katarzyna Rubiszewska |
---
Spotkanie z Krzysztofem Przegiętką, które moderowałam, to sama przyjemność
obcowania ze ścisłowcem o humanistycznych zainteresowaniach. A zainteresowanie Trąbą Bożą niezmienne. Autor pokazał, że i w tej materii
wciąż sporo jest pytań, na które nie umiemy dziś dać zadowalających odpowiedzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz