Szukaj na tym blogu

czwartek, 25 sierpnia 2016

POTNIK MIEJSCOWY Z MYKWĄ POŁĄCZONY (ŁAZIENKOWO 1)




Znana kamienica przy ul. Łaziennej 10/14 (d. Weissestrasse 67), także za sprawą LITEROŁAPA tropiącego duchy starych liter (tu ich sporo)
:-)




Historia miejscowego potnika
warta przypomnienia (opowia- dałam o niej podczas spotkania w Książnicy
) – był to jedyny w mieście zakład kąpielowy, służący też żydowskim mieszkańcom jako mykwa, tj. łaźnia rytualna (myto tu także naczynia zakupione od gojów). Budynek na rogu ul. Ciasnej od początku XIX w. należał do bankiera Jacoba Lewina, braci Hirscha i Moritza Kalischerów oraz Louisa LEWINA – naszego bohatera.
Kilka faktów z historii interesu Louisa Lewina, mającego związki z miejscowym artystą malarzem oraz mistrzami fotografii (także tutaj) – wynajmował im lokale.

1877 
LEWIN otworzył zakład kąpielowy, nowocześnie i komfortowo urządzony: kąpiele rzymskie i w wannach, kąpiele pryśnikowe (prysznicowe). Czynny codziennie od 8.00 rano do 8.00 wieczorem (kąpiele rzymskie od 9.00 rano do 7.00 wieczorem), w niedziele i święta od 8.00 rano do 1.00 w południe (kąpiele rzymskie od 9.00 do 12.00). W poniedziałek i czwartek przed południem kąpiele rzymskie dla dam wyłącznie.
Cennik: kąpiel rzymska – 1,75 mk., abonament 4,50 mk.; kąpiel w wannie z prysznicem – abonament na 12 kąpieli = 9 mk., na 6 kąpieli = 5 mk., jednorazowy bilet = 1 mk.; sam prysznic – 6 wejść = 3 mk., jednorazowo = 60 fen. Za medykamenty do zaprawiania kąpieli dolicza się osobno!

Thorner Ostdeutsche Zeitung, 30.04.1880.
Thorner Zeitung, 1.05.1882.

Od 1878 roku kąpiele z dodatkiem soli leczniczych z: Inowrocławia, Kreuznach i in., z solą morską, siarką i innymi medykamentami

1881 
Nowe kabiny pryśnikowe! (tj. prysznicowe).

PRYSZNIC to wynalazek Vincenza Priessnitza (1799-1851), zwolennika hartowania za pomocą lodowatej wody (wylewana z wysokości… kilku metrów!). Pierwszy prysznic przez niego skonstruowany był po prostu rynną, na wolnym powietrzu, która wodę ze źródła kierowała na głowy kuracjuszy. Terapie wodne Priessnitza (od lat 20. XIX w.) uznawano za… szarlatanerię. Stosował on zimną wodę i zimne okłady, wody lecznicze, lewatywy, kąpiele i saunę, specjalne diety oparte na wodzie, mleku i zimnych niedoprawionych potrawach, gimnastykę i spacery. 

W tym okresie (2 połowa XIX w.) dbałość o higienę osobistą pozostawała w wielu grupach społecznych rzadkością. Z reguły myto twarz i płukano usta, ale już nogi kąpano góra raz czy dwa w miesiącu, a włosów zasadniczo nie myto wcale. Także podejście do chorób pełne było stereotypów i zabobonów. Kąpano się z okazji świąt, uroczystości, później przyjął się zwyczaj kąpania się raz w tygodniu, zwykle w sobotę.

Z początkiem XX w. przy Badestrasse 14, w tym samym gmachu, usługi łaziebne oferował
W. BÖTTCHER. W 1904 roku były to m.in. urządzenia łazienkowe, łaźnia, kąpiele świetlne (elektrische Lichtbäder), błotne, z kwasem węglowym (czyli kwaśne zapewne) = polecane dla otyłych, chorych na podagrę, bladość, nerwy, serce, nerki, żołądek. Taki cud-aparat do kąpieli leczących można było nabyć w Gdańsku, Hahn & Loehel, Langgasse 79.
Thorner Presse, 26.05.1912.
W okresie 20-lecia międzywojennego była tu firma spedycyjna oraz nadal łaźnia parowa, budynek należał do Antoniego Kulwickiego i Jana Gacy. W 1922 polecano „kąpiele elektryczne – solne, według wymagań”, jak pisze Anna Bieniaszewska.

Z
akłady higieny osobistej
prowadzili także:

W. HILDEBRANDT, 1878 – nowo odrestaurowany zakład kąpielowy poleca m.in. kąpiele w wannach, bilet 75 fen., tuzin biletów – 7,50 mk.

Julius REIMAN, 1881
Thorner Ostdeutsche Zeitung, 23.06.1881.


Alfred PASTOR, 1882-1883, Bydgoskie Przemieście (bez adresu) – oferuje łaźnię parową, zimne i gorące kąpiele w wannach, prysznic. W cenie biletu 2 ręczniki. Czynne codziennie w godz. 6.00-19.00, w niedziele i święta 6.00-12.00.
Thorner Zeitung, 13.05.1882.

J. SALOMON, 1884-1892 – w synagodze miejscowej.

Łaźnia funkcjonowała także w gospodzie cechowej (1908), przy Tuchmacherstrasse 16 (ob. ul. Sukiennicza).

KIEDYŚ, DAWNO TEMU…

Łaźnia pełniła rolę ośrodka życia towarzyskiego, zwłaszcza dla uboższej ludności. Obligatoryjnie korzystanie z łaźni mieli uczniowie w szkołach, a także czeladnicy pracujący u mistrza, wadze cechowe wyznaczały im dni na odwiedzanie łaźni, szczególnie zalecając mycie głowy. Bywało, że raz na kilka tygodni skracano czas pracy, aby towarzysze mogli dokonać ablucji, że mistrzowie musieli wypłacać uczniom dodatek kąpielowy, że koszty kąpieli czeladników także ponosili mistrzowie, karani w przypadku unikania kąpieli.

W średniowieczu w Toruniu i na przedmieściach czynnych było kilka łaźni, głównie poza murami miejskimi, tj. na przedmieściach, blisko Wisły (woda). Na Rybakach zlokalizowane przy bramach Żeglarskiej i Łaziennej. Obsługą ich zajmowali się łaziebnicy, mieszkający nieopodal, dlatego też obszar ten nazywano Zaułkiem Łaziebnym. W pobliżu, jednak już w obrębie murów miejskich, był kolejny przybytek higieny – przy szkole miejskiej na rogu ulic Łaziennej i św. Jana. Na wschód od Wielkich Rybaków (Między Małymi Rybakami a Starym Miastem, w okolicach ob. Ślimaka Getyńskiego) znajdowały się kolejne łaźnie.

Należały zwykle do kupców, którzy czerpali z nich zysk. Były miejscem dbałości o higienę, ale i miłosnych schadzek… Z czasem duchowieństwo luterańskie wydało walkę frywolnym zachowaniom, co przyczyniło się do ograniczenia liczby łaźni w mieście.

…I CAŁKIEM NIEDAWNO

Na przełomie XIX i XX w. w Toruniu w kategoriach higieniczno-łazienkowych znana była m.in. firma Roberta Tilka, oferująca m.in. takowe urządzenia. Specjalizowała się w branży budowli żelaznych (znany tzw. pawilon Tilka w parku miejskim na Bydgoskim Przedmieściu), ale wykonywała też instalacje ogrzewania i wentylacji (np. dla Odeon Lichtspiele).
Thorner Presse, 9.04.1893.

Jeszcze w latach 20. XX w. torunianom doskwierał brak przybytków kąpielowych. W starych domach nie było łazienek – tylko szczęśliwi mieszkańcy nowszych lokali mogli zażywać kąpieli, o ile posiadali piecyk gazowy do grzania wody. Produkowano takowe w Polskiej Fabryce Wodomierzy i Gazomierzy w Toruniu (d. Gazomierz). Kuchnie, piece kąpielowe i ogrzewalne, piecyki do pieczenia najlepiej było nabyć w sklepie Gazowni i Elektrowni Miejskiej (ul. Piekary, później Prosta 3). Dyskutowano, jak temu zaradzić. Jednym z pomysłów było urządzenie łaźni w dawnym… zbiorniku Gazowni Miejskiej (1927).

CDN.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.