Wczoraj nie
udało się wybrać rady okręgu Stawki. Zabrakło nam… dwóch osób. Porażka.
Kolejna, bo w okręgu Podgórz rada też nie powstała. Rozrasta się pustynia DBM =
demokracji-bez-mieszkańców.
Fot. za: Pixabay |
CZYJA porażka?
A raczej w liczbie mnogiej: PORAŻKI. To porażka mieszkańców, bo nie będziemy mieli
swojej reprezentacji, nasz głos nie będzie słyszany i słuchany (hmmm, z tym ostatnim
bywa różnie, nawet gdy rady są…). Ale przede wszystkim, jak sądzę, to porażka
władz miasta, która wpisuje się w nurt kąsultacji, kąkursów, które –
odfajkowane – dobrze wyglądają w sprawozdaniach, ale nie w realu. To PORAŻKA
NAS WSZYSTKICH, bo robimy krok wstecz na drodze budowania społeczeństwa
obywatelskiego i kapitału społecznego, jak to się uczenie nazywa.
Dlaczego? Czy
mieszkańcy rzeczywiście nie chcą mieć wpływu na decyzje? Może nie wierzą, że
jest to możliwe? Że nie warto „kopać się z koniem”? Czy może raczej osiągnęliśmy
taki poziom szczęśliwości, że już nic nie jest nam potrzebne? (ha, ha!)
Wśród przyczyn
na pewno są niżej wymienione:
- zgłaszanie
kandydatur na kilka dni przed wyborami to kuriozum – kto zechce głosować na
Galla Anonima?!
- głosowanie o danej godzinie zamiast OD – DO, jak podczas PRAWDZIWYCH wyborów (jak słusznie podpowiedział komentator, zob. niżej)
- pomijam, że w tygodniu zamiast w weekend – zaraz usłyszę argument, że pracownicy Urzędu Miasta nie pracuję w weekendy; gdyby CHCIEĆ, oczywiście dałoby się zorganizować
- zero info o dotychczasowej aktywności i dokonaniach rad – powinno się o tym trąbić co najmniej przez miesiąc przed wyborami
- pomijam, że w tygodniu zamiast w weekend – zaraz usłyszę argument, że pracownicy Urzędu Miasta nie pracuję w weekendy; gdyby CHCIEĆ, oczywiście dałoby się zorganizować
- zero info o dotychczasowej aktywności i dokonaniach rad – powinno się o tym trąbić co najmniej przez miesiąc przed wyborami
- za mało informacji o wyborach – dzielnice powinny być oklejone plakatami (zauważyłam
taki trochę… DEZinformujacy), zasypane ulotkami, jak podczas wyborów PRAWDZIWYCH [podkreślenie =
sarkazm oczywiście]. Media powinny być pełne informacji – per analogiam do
wyborów samorządowych. Na koszt miasta. Tu miasto dało ciała. I na nic puste
gesty w stylu „proponuję Państwu wyzwanie”.
Są miliony na Sylwestra – muszą być pieniądze na demokrację. Co ja gadam! Populizm nie ma szans z dobrem wspólnym, a rozum – z emocjami…
Uważam, że miasto dało ciała. A może tak ma być? Że w tym samym czasie, co wybory, organizowane są inne spotkania obywatelskie (np. 8 XI kąsultacje dot. rewitalizacji; argument, że nie dotyczyły Stawek = chybiony). Może wczesne godziny spotkań nie są przypadkowe? (kto dziś – oprócz urzędników – pracuje do 15.00???!!!). Trudno oprzeć się wrażeniu, że decydętom jednostki POMOCNICZE, którymi są rady okręgów, nie są potrzebne. Gdyby skalę POMOCNICZOŚCI rad mierzyć skalą zaangażowania miasta w ich wyłanianie, komentarz staje się zbędny. A przykład ze Stawek tutaj.
Są miliony na Sylwestra – muszą być pieniądze na demokrację. Co ja gadam! Populizm nie ma szans z dobrem wspólnym, a rozum – z emocjami…
Uważam, że miasto dało ciała. A może tak ma być? Że w tym samym czasie, co wybory, organizowane są inne spotkania obywatelskie (np. 8 XI kąsultacje dot. rewitalizacji; argument, że nie dotyczyły Stawek = chybiony). Może wczesne godziny spotkań nie są przypadkowe? (kto dziś – oprócz urzędników – pracuje do 15.00???!!!). Trudno oprzeć się wrażeniu, że decydętom jednostki POMOCNICZE, którymi są rady okręgów, nie są potrzebne. Gdyby skalę POMOCNICZOŚCI rad mierzyć skalą zaangażowania miasta w ich wyłanianie, komentarz staje się zbędny. A przykład ze Stawek tutaj.
Zostawmy decydętów
i ich kątakt z rzeczywistością. (Może i tu mylę się, i to ja jestem mamutem – z
moim poczuciem obowiązku wobec dobra wspólnego…) Mam pretensje do radnych: o pasywność
i brak zaangażowania w kwestii wyborów do rad (chciałam napisać: w kwestii kampanii,
ale kampanii przecież nie było; nie mogło być, skoro kandydaci na kilka dni przed…).
Podczas PRAWDZIWYCH wyborów (2014), kiedy chodziło o własny interes, kandydaci
na radnych prześcigali się: w plakatowaniu miasta gdzie-tylko-się-da-i-nie-da, w ściskaniu dłoni, pukaniu do drzwi, zawalaniu skrzynek pocztowych peanami
na swój temat, agitkami, ile dokonali. A teraz co? NIC. Czy radnym też nie są
potrzebne jednostki POMOCNICZE? Grupy
wsparcia ich działań?, wyłaniania lokalnych liderów? Może w potencjalnych
liderach tkwi problem…?
Dwa przykłady nadgorliwości z Podgórza (2014), moje ulubione :-) |
Nasi wybrańcy z 2014 roku stali się Ważni: wbili się w garnitury i garsonki, „zasiedli w ławach”, dołączyli do grona decydentów / decydętów, wypowiadają się, fotografują, brylują, bywają – także na wyborach do rad, jak wczoraj na Stawkach. Tylko PO CO? Żeby manifestować „troskę o elektorat”? Nie ma osobistego zaangażowania = nie ma co manifestować. Nie dziwcie się, że mieszkańcy nie poznają Was na ulicy, że jesteście odbierani jako przedłużone ramię decydętów, a nie nasza reprezentacja (wyjątki nieliczne). Wczoraj znów miałam to paskudne odczucie, że przylecieliśmy na zebranie – my, mieszkańcy – z innej planety. Nie tylko ja zresztą…
Wybory były w gmachu szkoły. Szkoła powinna uczestniczyć w procesie edukacji dla demokracji. Dla mnie to oczywista oczywistość, jak powiedział „klasyk”. Choćby kilka lekcji w ramach godzin wychowawczych, z udziałem samorządu szkolnego. (Przecież samorząd ma wpływ na szkoły?) Dzieci przyprowadzają na wybory rodziców – do SWOJEJ szkoły. Tak to działa na przykład w odniesieniu do zajęć edukacyjnych w muzeach. Dzieci przyprowadzają rodziców, bo WARTO. Eeeech…
Wyborcze porażki
nas wszystkich to w dużej mierze efekt braku edukacji dla demokracji. Niezbędnej
dla budowania kapitału społecznego (nie mylić z kapitałem WŁASNYM!). Wiem,
wiem, szumnie brzmi, ale bez metodycznej edukacji, od podstaw i od najmłodszych
poczynając, wciąż będziemy siedzieć na drzewie. Drzewie, które nazywa się manipulacja.
Nie od dziś wiadomo, że łatwiej rządzić wojskiem niż społeczeństwem
obywatelskim…
Tylko Stowarzyszenie Stawki zdało egzamin z lekcji pt. wybory rady okręgu Stawki. Co z tego, skoro miasto dało ciała. W takim tempie „rozwoju” lokalnej demokracji na tym drzewie będziemy siedzieć baaaardzo długo… Oazy zaangażowanych mieszkańców – i Czasu Mieszkańców – to wciąż za mało.
Tylko Stowarzyszenie Stawki zdało egzamin z lekcji pt. wybory rady okręgu Stawki. Co z tego, skoro miasto dało ciała. W takim tempie „rozwoju” lokalnej demokracji na tym drzewie będziemy siedzieć baaaardzo długo… Oazy zaangażowanych mieszkańców – i Czasu Mieszkańców – to wciąż za mało.
Fot. za: Pixabay |
Były by 2 głosy, ale jak podjechaliśmy z żoną to jeszcze nie można było głosować. Przeczytaliśmy że można było głosować tylko o 18, a tą godzina była nam nie po drodze. Niestety są też inne obowiązki. A głosowanie powinno być od do dajmy na to od 17- 20 wtedy na pewno nie zabrakło by głosów. Żenada.
OdpowiedzUsuńPanie Bartoszu o której byliście? To ważne.
UsuńPełna zgoda. Niestety...
OdpowiedzUsuńNa liście wyborców jest 99 osób. Jedna jest skreślona, nie wiem na jakiej podstawie, sprawdzałem w regulaminie komisji wyborczej nie ma takiej możliwości. Nie ma także wieloletniego przewodniczącego RO nr 2 Stawki pana Romana Skibińskiego. Zarejestrowanego kandydata do RO, który doszedł 2 metry od wejścia do sali. Przypadek, czy celowe działanie?
OdpowiedzUsuńO wykreśloną osobę może trzeba zapytać oficjalnie?
OdpowiedzUsuńPan Skibiński był zarejestrowanym, oficjalnym kandydatem w tym okregu. Są świadkowie, że był. Sprawa jest co najmniej dla mediów!
OdpowiedzUsuńTo piszcie!
OdpowiedzUsuń