Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 19 maja 2014

PODGÓRSKIE OGRODNICTWA (MIEJSCA I LUDZIE)


Podgórskie ogrodnictwa – czy pamiętacie te miejsca? Trochę wsi w mieście, zieleni i oddechu.

Najbardziej znane było ogrodnictwo Stanisława Lendziona. Prowadził je przez wiele lat na terenie dzierżawionym od kościoła. Pamiętam wielkie szklarnie pełne goździków i fiołków alpejskich, także chryzantem przed dniem Wszystkich Świętych (w PRL-u nazwanym Dniem Zmarłych). No i doskonałe szparagi, świeżutkie, prosto z pola. W okresie PRL-u stanowiły swego rodzaju luksus. Najmłodszy z potomków Stanisława, Kazimierz Lendzion, prowadzi kwiaciarnię przy dawnym podgórskim Rynku, przy ul. Poznańskiej.



Dziś w miejscu uwiecznionym na zdjęciu ze Stanisławem Lendzionem przy pracy w polu (w tle kościół pw. św. św. Piotra i Pawła), jest sklep Lidl i wielkie parkingi: sklepu i kościoła parafialnego.




Z okresu wczesnego dzieciństwa pamiętam też ogrodnictwo przy ul. Pstrowskiego, przed dzisiejszym stadionem, przy pozostałości bunkra. Pan ogrodnik był bardzo miły, pokazał nam całe gospodarstwo, szklarnię, pomidory. Może ktoś pamięta Jego nazwisko?


Dziś ten teren zabudowany jest mieszkalnymi domami, zieleni prawie już nie ma.
Dom państwa Szurpitów przy ul. Hallera,
krótko po wojnie

Był też stosunkowo niewielki ogród na początku ul. Marchlewskiego (ob. ul. Hallera), od ul. Poznańskiej, przy parterowym, drewnianym domu. Ogród uprawiali państwo Szurpitowie, którzy sprzedawali swoje produkty na ryneczku przy ul. Parkowej, nie dochodząc do szkoły podstawowej. Początkowo trzymali nawet konia, na ryneczek jeździli konnym wozem.
Pan (chyba Władysław?) Szurpita był specjalistą od amerykańskich pomidorów – tak je nazywaliśmy (nie znałam się na gatunkach pomidorów, nie znam się i dziś...). Nigdzie nie można było takich kupić. Były ogromne i smakowały wyjątkowo. Pamiętam, że znajomi rodziców, którzy bawili się w „uprawy”, na różne sposoby zabiegali o pozyskanie nasion tej wyjątkowej odmiany.


Dziś jest tu stacja benzynowa, obok wielkie osiedle bloków mieszkalnych. Z zadbanego ogrodu nic nie pozostało. 

Było, minęło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.