Czy znacie satyryczno-humorystyczny tygodnik z międzywojnia pt. „Bicz Pomorski”? Prześmiewcze, z ironią, z fajnymi tekstami i pomysłami.
Nieco spóźniona to okoliczność –
święto naszego województwa (choć wciąż trwa), ale może warto zajrzeć do starego „Bicza...” i rzucić okiem na ówczesną wizję - odwiecznej, chciałoby się powiedzieć - rywalizacji między Bydgoszczą (według
najnowszej VIP-owskiej wersji: Bydgoszczem) a Toruniem.
W 1929
roku, i to na okładce!, ukazano „odlot” województwa
– władz wraz z nowo wzniesionym gmachem – do Bydgoszczy. Tylko w marzeniach
bydgoszczan i ich pana wiceprezydenta na szczęście...
Rywalizacja obu miast nasiliła się w roku
1938, po poszerzeniu woj. pomorskiego o północne i wschodnie tereny
Wielkopolski (z woj. poznańskiego) oraz część Kujaw (z woj. warszawskiego). Powstało
wówczas tzw. Wielkie Pomorze. Władze Bydgoszczy mocno
zabiegały o uzyskanie rangi miasta wojewódzkiego, jednak stolica pozostała w
Toruniu. Władze Torunia konsekwentnie prowadziły politykę centralizacyjną i
przenosiły tu różne urzędy i instytucje, np. Dowództwo Okręgu Korpusu nr VIII,
Kuratorium, Sąd Apelacyjny, co powodowało narastanie konfliktu. Bezsensownie –
bo większość decyzji zapadała na szczeblu centralnym.
Te
wzajemne animozje znajdowały odbicie w życiu codziennym i relacjach wzajemnych
mieszkańców obu miast. W 1936 roku w „Dzienniku Bydgoskim” pisano: „Nowy ciężki
cios dla Bydgoszczy. Dochodzą słuchy, że przeniesiono siedzibę Zarządu
Miejskiego Bydgoszczy do Torunia wzorem wielu innych instytucji.” Tym razem
był to prima aprilis.
Ale kiedy zabrakło bydgoszczanom konceptów, co by jeszcze przenieść do Torunia, redaktor naczelny tej gazety miał powiedzieć (1939): – „Ba, gdyby coś jeszcze było można, to by Toruń i sam zabrał...”
Ale kiedy zabrakło bydgoszczanom konceptów, co by jeszcze przenieść do Torunia, redaktor naczelny tej gazety miał powiedzieć (1939): – „Ba, gdyby coś jeszcze było można, to by Toruń i sam zabrał...”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz