Szukaj na tym blogu

sobota, 21 czerwca 2014

MEGA ŚWIĘTO RZEMIOSŁA 1935, cz. 2 – TORT-GIGANT, KIEŁBASA NA ŻERDZI I MOTOCYKL TORUŃSKIEJ ROBOTY


Trasa pochodu podczas święta rzemiosła pomorskiego (23 czerwca 1935 roku) wiodła od Pl. św. Katarzyny do Hali Wystawowej na Bydgoskim Przedmieściu, ulicami: Warszawską, św. Katarzyny, Królowej Jadwigi, Szeroką, św. Ducha, Kopernika, pl. Bankowy i Bydgoską.

Pochód otwierali heroldzi w średniowiecznych strojach, kompania z 58 sztandarami organizacji cechowych Pomorza, jechało 29 platform pomysłowo przystrojonych, z mistrzami, czeladnikami i uczniami w strojach zawodowych – w sumie około 3,5-4 tys. rzemieślników. Dekoracje całego obchodu zapewniała ekipa teatralna.



Mozolne i intensywne przygotowania do wielkich obchodów trwały kilka miesięcy. Ogromnym wysiłkiem było przygotowanie cechowych platform. Korporacje miały je wystawić we własnym zakresie, według własnego pomysłu. Platformy „miały uwypuklić wartości danego zawodu w celach tak propagandowych, jak i instruktywnych”. Szczegóły najbardziej atrakcyjne trzymano w tajemnicy do ostatniej chwili.


Podczas pochodu cieśle i murarze pokazali kompletny dom, kowale – „przenośną” kuźnię z ogromna podkową, szewcy – z dwoma gigantycznymi butami, z których jeden umieszczony był na modelu parowca (cholewkarze z Gdyni), tapicerzy – wielką leżankę, cukiernicy – tort wagi 2,5 cetnara, nad którym mozolili się ponoć cały tydzień, zużywając do wypieku 3 tys. jaj. Tort ten, na widok którego widzom ciekła ślinka, dźwigało sześciu ludzi.



To cukiernicy właśnie, a także fryzjerzy, wzbudzali największy podziw. Ci ostatni, w rokokowych kostiumach, wykonywali fryzury z epoki. Krawcy przykrawali, szyli, prasowali ubrania, mieli też ogromnych rozmiarów żelazko.




Piekarze
na platformie zainstalowali piec, wygniatali ciasto, piekli bułki i rzucali je w tłum, podobnie jak rzeźnicy – własnej roboty kiełbasy, co wzbudzało niesamowity aplauz publiki. Ucieszył się też Wojewoda, któremu ekspedientka z platformy podała kiełbasę na długiej żerdzi.





Cech stolarski na długich tykach niósł miniaturowe meble, introligatorzy wieźli ogromną księgę, której nikt by nie uniósł.




Na platformie kominiarzy był model dachu z dwoma dymiącymi kominami, z których... wychodzili sami mistrzowie. Ślusarze samochodowi chwalili się motocyklem zaprojektowanym przez posterunkowego Kiszkę z Torunia, wykonanym w całości na miejscu.



Pochód zamykała czeladź rzeźnicka na koniach, a także auta i rowery przypominające, że rzemiosło posługuje się nowoczesnymi środkami transportu i produkcji. Cały pochód trwał bez mała godzinę, a ręce same składały się do oklasków.


Finał pochodu miał miejsce na placu przed Halą Wystawową, gdzie wśród lasu sztandarów cechowych zebrali się honorowi goście, przedstawiciele władz, uczestnicy pochodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.