Pretekstem była
PLASTYKA OKRESU PRUSKIEGO (1793-1920), bo tę właśnie problematykę będziemy
omawiać podczas konferencji ZABYTKI TORUŃSKIE MŁODSZEGO POKOLENIA 13 maja. Ale pretekst
to tylko pretekst 😉, bo najważniejsze = spotkanie, poznawanie – się i naszego miasta (wciąż na nowo) i
fotografowanie. Dla mnie TSF-owe spacery to także forma „zasilania” dobrą
energią i inspiracji. Za to Wam dzięki!
Tylko dwa miejsca, bliskie sobie czasowo, choć nie stylistycznie: Dwór Artusa (1891) i teatr (1904). Oba niedostępne dla tak zwanego zwiedzania, a tym bardziej do fotograficznego penetrowania od piwnicy po dach. Tym bardziej dziękujemy za dyrekcjom obu placówek za pozwoleństwo na foto-grasowanie w sobotę! Dziękuję też p. Łukaszowi Wudarskiemu z DA i p. Darii Szczecińskiej z teatru = za zajęcie się całkiem liczną grupą.
Grupa całkiem liczna, zdyscyplinowana, stawiła się ultra punktualnie – taki był wymóg, bo wchodziliśmy do zamkniętego obiektu o określonej godzinie. Padało, więc Spacerowicze zamiast pod Kopernikiem skupili się w bramie Ratusza. Lista obecności sprawdzona (tym razem obowiązywały zapisy), komenda: w dwuszeregu zbiórka! Wykonana (choć nie do końca zgodnie z regułami musztry…). Kolejno odlicz! Liczba zgadza się, więc wkraczamy do Dworu Artusa. Możemy wejść wszędzie z wyjątkiem strychu i dachu. Balkony, zakamarki, pomieszczenia pomocnicze, dziedziniec – z niespodzianką, bo nie ma już lokalu… Przepych i feeria dekoracji powalają. Złoto, złoto, złoto, kolor, detal, ornament, malowidła wszechobecne. Konkluzja: na bogato.
Na bogato – tak
miało być. I tak jest dzisiaj. Ale być może jeszcze pamięta ktoś zgrzebną wersję sali
wielkiej z czasów późnego PRL-u? Ja pamiętam z egzaminu wstępnego na Wydział
Sztuk Pięknych, tu przez kilka dni zdawaliśmy rysunek, jeszcze przed właściwymi
egzaminami. Jednego dnia zdarzyła się ulewa, strugi wody były i w sali… Ekipa
ratunkowa biegała... z wiadrami, ale największym problemem było to, że nasze
egzaminacyjne martwe natury były narażone na szwank! Ech…
Dziś Dwór Artusa w
pełnej krasie wygląda imponująco, ale zaplecze już niekoniecznie. Zadaszone przejście
na ul. Kopernika jest funkcjonalne (tędy transporty dużych gabarytów, np.
instrumentów muzycznych), ale z reprezentacyjnością – jak od fasady – niewiele ma
wspólnego…
Spacerowicze –
oprócz foto-pracy, którą uwielbiają – jak zawsze dobrze się bawili. Każdy odkrywał
swoje światy i detale. Ja też – tak jakoś „okiennie” mi w DA wyszło 😊 A jeden widok przez konkretne okno skojarzył mi się abstrakcyjnie z... podniebną stacją dla kosmitów. Ta drewniana
budowla dachowa a la wychodkowa w antenę zaopatrzona jakby od wieków czekała na ich przybycie…
Przez przypadek
na trasie DA – teatr byliśmy trochę pod specjalnym nadzorem, bo na Rynku Staromiejskim
odbywała się demonstracja. Oczywiście z siłami porządkowymi w tle. Swego rodzaju
demonstrację siły można było zaobserwować i na takim obrazku – kto kogo? 😊
W DA dokonałam mini-mini odkrycia, o którym w kolejnym poście. Poza tym zastanawialiśmy się nad ikonografią witraży w sali wielkiej, o czym też wkrótce. O architekturze DA wiemy sporo dzięki opracowaniu Joanny Kucharzewskiej, ale wystrój wnętrza czeka na monografistę. Świetny temat na magisterkę = na bogato.
CDN.
Ikonografia DA to nawet temat na doktorat:)
OdpowiedzUsuńNa pewno biała plama vel czarna dziura w historii sztuki Torunia. To co? Artusowa ekipa rusza do pracy?! :-)
Usuń